IGRAJ MOJA HRVATSKA!
- patrykjoachim7
- Dec 10, 2022
- 4 min read
Chorwacja znowu jest romantyczna, Chorwacja znowu zagra o medale, bo wygrała konkurs rzutów karnych i wysłała do domu głównego faworyta. Brazylia za burtą. W drugim ćwierćfinale do wyłonienia zwycięzcy również potrzebny był konkurs jedenastek, w którym lepsi okazali się Argentyńczycy i pokonali Holendrów. Messi wciąż w grze o ostatnie trofeum, którego jeszcze nie ma. TEN MUNDIAL JEST NIENORMALNY!

Photo: timesofindia.indiatimes.com
Chorwacja 1-1 Brazylia (KARNE 4:2)
CO TU SIĘ WYDARZYŁO! Chorwacja zafundowała nam podróż do przeszłości, do 2018. To wtedy zadziwili cały świat i zagrali fenomenalny mundial, na którym kibicowali im wszyscy, bo to była najbardziej ekscytująca drużyna tamtych mistrzostw. Wydawało się, że powtórzenie takiego turnieju jest niemożliwe? I co? Niemożliwe nie istnieje. Dla Chorwatów nie ma rzeczy niemożliwych. Brazylia miała ich zniszczyć. Przed meczem każdy zastanawiał się jak wysoko wygrają Canarinhos. Ale Chorwacja miała swój plan na ten mecz i w pełni go zrealizowała. I to nie było murowanie. Oczywiście optyczną przewagę mieli Brazylijczycy, bo nie mogło być inaczej, przy tak dużej dysproporcji umiejętności piłkarskich. Ale kontrolę nad meczem mieli Chorwaci. Oni potrafili rozgrywać akcje od tyłu, wymieniać setki podań, a co najważniejsze neutralizowali ataki rywali, jeden po drugim. Doprowadzili do dogrywki. Oczywiście, że tak, bo to jest Chorwacja. W ich meczu musi być dogrywka. Inaczej się nie da. Stracili nawet gola. Tak swoją drogą, co za akcja Neymara. Jak ktoś wciąż twierdzi, że to jest płaczek i potrafi tylko symulować, to jest ślepy i nie ma pojęcia o piłce. Neymar jest WIELKIM PIŁKARZEM, czy komuś się to podoba, czy nie. Ten gol to było coś magicznego. Zrównanie się bramkami z legendarnym Pele. WOW. Wydawało się, że mecz jest zamknięty. Jednak nigdy, ale to nigdy nie należy lekceważyć wielkiej Chorwacji. Stać ich było na jedną kontrę. I to wystarczyło. Wykorzystali ten swój moment. Strzał Petkovicia, rykoszet, 1-1. Brazylia w szoku. Rzuty karne. Było czuć przed konkursem, że Chorwacja jest pewna swego, a Brazylia niedowierza w to co się stało i strasznie się boi tego, co ma się za chwilę wydarzyć. Trochę szkoda, że ominie nas półfinał Brazylia - Argentyna, bo każdy się na ten mecz nastawiał przed mistrzostwami. Ale przecież właśnie o to chodzi w piłce. O niespodzianki, o emocje, a one wczoraj były niesamowite. Bo to co zrobili Chorwaci jest po prostu NIE SA MO WI TE! Można było się wczoraj wzruszyć.
Holandia 2-2 Argentyna (KARNE 3:4)
Mecz Chorwatów z Brazylijczykami mam wrażenie, że trochę przestraszył obie drużyny grające wieczorem. Mając z tyłu głowy jak nieprzewidywalny jest ten mundial, jedni i drudzy podeszli do tego spotkania ultra ostrożnie. Przez pierwsze pół godziny nie działo się zbyt wiele. Na szczęście już w pierwszej połowie padła bramka i trochę ten mecz ruszył z miejsca. Gol Moliny, ale 90% tej bramki to jest asysta. To podanie Messiego było nie z tego świata. Tylko jeden człowiek mógł coś takiego zrobić. Mam wrażenie, że Messi odmłodniał na tym mundialu i znów wygląda jakby miał 30 lat. Znów nikt nie jest w stanie zbliżyć się do poziomu gry prezentowanego przez Argentyńczyka. W drugiej połowie dołożył trafienie z rzutu karnego. Mógł się bać, bo ostatniej jedenastki, jak wszyscy świetnie pamiętamy nie wykorzystał. On jednak na pełnym luzie, patrząc cały czas na bramkarza umieścił piłkę w siatce. To samo zrobił zresztą w konkursie jedenastek. I niech ktoś teraz powie, że Leo jest słaby psychicznie i nie dojeżdża w kluczowych momentach. Messi to jest mentalny potwór i im czuje większą presję, tym lepiej wygląda jego gra. I znowu wydawało się, że jest po meczu, ale wtedy Louis Van Gaal wymyślił coś szalonego na końcówkę meczu... i to się sprawdziło. Mianowice wprowadził dwóch napastników, którzy mierzą 2,5 metra. Holandia zaczęła grać na dośrodkowania i główki. Stoperzy Argentyny mierzący jakieś 30 centymetrów mniej od gigantów ubranych na pomarańczowo byli bezradni. Woug Weghorst strzelił dwa gole i zagrał najlepszy mecz w swoim życiu. Kombinacyjne rozegranie rzutu wolnego przez Holendrów w 111 minucie, to było coś. Gratulację za pomysł i wykonanie. Dogrywka. No tak, bo ten szalony dzień, nie mógł się skończyć normalnie. W dogrywce to znowu Argentyna przejęła inicjatywę. Holendrzy tym dramatycznym powrotem do meczu stracili mnóstwo sił, wydawali się wypruci i modlili się o rzuty karne. Argentyna miała kilka sytuacji, trafiła nawet w słupek, ale nie zdołała zdobyć trzeciego gola. Rzuty karne. I to co odróżnia Argentynę, od Brazylii i powoduje, że to ten mniejszy kraj gra dalej, to siła mentalna. Argentyńczyków nie załamała utrata prowadzenia, potrafili wymyślić się na nowo w tym meczu, mieli Emi Martineza, który podobnie jak w Copa America okazał się bestią, obronił dwie jedenastki. Lautaro Martinez wykorzystał decydującego karnego. Argentyna urywa się ze stryczka i melduje się w półfinale. I teraz perspektywa patrzenia na pierwszy ćwierćfinał jest trochę inna, niż wczoraj o 19:00. Bo Argentyńczycy od początku byli poważnym kandydatem do złota, ale każdy podchodził do tego z rezerwą, bo wiedział, że w półfinale czeka przeszkoda, która może być nie do przejścia. Ale ta przeszkoda zniknęła. Chorwacja zlikwidowała tę przeszkodę, za Argentynę. I oczywiście półfinał z Chorwatami będzie bardzo trudny, ale oni są po dwóch dogrywkach i mimo wszystko to Argentyna będzie faworytem tego spotkania. Messi jest o 180 minut od wzniesienia pucharu. To co wydawało się bajką, powoli zaczyna się iścić. Historia tworzy się na naszych oczach. Wystarczy wygrać dwa mecze. Zakończę cytatem, który idealnie podsumuje sytuację. Thomas Shelby: "So fucking close".
Patryk
Comments