top of page

WRÓCIŁA PREMIER LEAGUE

  • patrykjoachim7
  • Aug 15, 2023
  • 7 min read

Roy Hodsgon chce wziąć udział w Senior Fame MMA. Chelsea z Liverpoolem jak zawsze na remis. Newcastle gromi Aston Ville. Pierwsza kolejka za nami.


Burnley 0-3 Manchester City

Trzy minuty potrzebował Erling Haaland, aby rozpocząć strzelanie w nowym sezonie. Norweg błyskawicznie odarł nas ze złudzeń, że czeka nas sezon inny od poprzedniego. City pewnie będzie mistrzem, a Haaland zapewne zostanie królem strzelców. Mistrzowie Anglii byli bezwzględni w tym spotkaniu. Nie stworzyli wielu stuprocentowych sytuacji, ale jak już takową mieli, to ją zamieniali na gola. Dublet Haalanda, który bawi się w Premier League. Doskonały mecz Rodriego. Genialny Nathan Ake. Pełna kontrola Manchesteru City. Mimo tego wrażenie pozostawione przez Burnley jest bardzo pozytywne. Wynik jest kiepski, ale sama gra drużyny Vincenta Kompanego napawa optymizmem. Mieliśmy zrywy, wysoki pressing, kilka składnych akcji, ciągłe rozgrywanie piłki od tyłu, żadnego zabijania futbolu. Wydaje mi się, że mecze Burnley będą przyjemne do oglądania.

Piłkarz meczu: Rodri


Arsenal 2-1 Nottingham

Pierwsze dwa mecze tego sezonu to spotkania dwóch głównych kandydatów do tytułu. Arsenal odpowiedział na zwycięstwo City i też zgarnął trzy punkty. Zrobił to w mniej efektownym stylu, choć pierwsza połowa to była całkowita dominacja gospodarzy. Nottingham było schowane za podwójną gardą i w zasadzie nawet nie kontrowało, a ograniczyło się do wybić piłki, które na krótkie chwile oddalały zagrożenie. Patrząc na skład Forrest, trudno się temu dziwić. 5 obrońców, 3 defensywnych pomocników, jeden ofensywny i jeden skrzydłowy. Steve Cooper trochę przesadził ze strachem przed rywalem, bo po ofensywnych zmianach nagle okazało się, że można strzelić gola i zrobić kilka innych akcji, które napędziły Arsenalowi poważnego stracha. Fajna akcja bramkowa, po spektakularnym rajdzie Elangi i golu Awoniyiego. Myślę, że ta para, uzupełniona jeszcze o Neco Williamsa powinna zacząć kolejny mecz Drzewek od pierwszej minuty. Arsenal wygrał zasłużenie, choć trochę szczęśliwie. Mogła się podobać efektowna, choć wydaje mi się, że mocno przypadkowa asysta Martinelli'ego. Nketiah gdy tylko dostał szansę to oczywiście nie zawiódł. No i na zakończenie jeszcze słowo o piłkarzu, który po raz kolejny udowadnia, że jest talentem epokowym. Bukayo Saka z przepięknym golem i kilkoma rajdami, gdzie mimo tego, że był podwajany to i tak robił z rywalami, co tylko chciał. WHAT A LEGEND.

Piłkarz meczu: Bukayo Saka


Brighton 4-1 Luton

Ogromne wrażenie zrobiło na mnie Brighton. Liczba sytuacji które stworzyli jest wręcz absurdalna. Świetnie się patrzy na to jak granie w piłkę sprawia im przyjemność. Mimo tego wynik dość długo był niski, a w pewnym momencie Luton nawet złapało kontakt. Koniec końców dobrze, że udało się strzelić jeszcze dwa gole w końcówce, bo 4-1 bardziej odzwierciedla przebieg boiskowych wydarzeń. Świetne wejście z ławki Fergusona. Myślę, że Irlandczyk wybił z głowy menedżerowi granie Welbeckiem, który wyglądał jak niepasujący element, piłka mu uciekała, podejmował same złe decyzje. Po wejściu Fergusona skok jakościowy był gigantyczny. W kolejnych meczach sekwencja jeśli chodzi o zmianę pomiędzy napastnikami Mew powinna być już odwrotna. Luton miało kilka zrywów. W tej drużynie jest potencjał, ale grali z zespołem o kilka klas lepszym i zwyczajnie nie mieli szans.

Piłkarz meczu: Pervis Estupinan


Bournemouth 1-1 West Ham

Widać pierwsze zalążki stylu wprowadzanego przez Andoniego Iraole. Bournemouth budowało akcje od tyłu, długo utrzymywało się przy piłce, nie przekładało się to jeszcze na sytuacje bramkowe, ale przyjemnie się na to patrzy i powinno być tylko lepiej. Chcę też pochwalić West Ham, bo wreszcie ta drużyna była dynamiczna. Skończyli z tą apatią, która cechowała ich w poprzednim sezonie. Ciągle trzymają się swojego stylu grania z kontry, ale to był ten West Ham sprzed dwóch lat, było wreszcie życie w tym zespole. Bardzo dobry występ Soucka. Generalnie środek pola funkcjonował poprawnie i jeśli weźmiemy pod uwagę, że tę formację za czas jakiś wzmocnią Alvarez i Ward-Prowse, to wydaje mi się, że utrata Rice'a nie będzie tak bolesna, jak wielu mogło się wydawać.

Piłkarz meczu: Dominic Solanke


Sheffield 0-1 Crystal Palace

Na Stamford Bridge mieliśmy zobaczyć najlepszy mecz tej kolejki i tak też się stało. Najsłabiej zapowiadało się spotkanie na Bramall Lane i tutaj również wszystko było zgodnie z planem. Moje oczekiwania wobec Sheffield były naprawdę niskie, poprzeczka była ustawiona minimalnie ponad podłogą, ale oni i tego nie przeskoczyli. Całe 90 minut to było wybijanie po autach, lub na uwolnienie. Jedna sytuacja po wybiciu piłki przez bramkarza. Sorry to nie jest Championship, tutaj nie da się punktować w ten sposób. A przecież to był mecz u siebie z Crystal Palace. Nie ma w tej lidze wielu łatwiejszych spotkań w terminarzu. Co do Orłów, to oni byli po prostu solidni i to wystarczyło. Fantastyczna współpraca duetu stoperów, coś do czego przywykliśmy już w tamtym sezonie. Świetny występ Eze, który może mieć pretensje do kolegów, za to że nie skończył tego meczu z asystą. Trzy punkty dopisane, ale moja percepcja Palace się zmienia, wciąż uważam, że będą walczyć o utrzymanie, ponieważ mecz z Sheffield nie jest żadnym miarodajnym testem.

Piłkarz meczu: Joachim Andersen


Everton 0-1 Fulham

Wbrew temu, że na tablicy świetlnej mamy taki sam wynik, jak w meczu powyżej, to mówimy o dwóch zupełnie innych spotkaniach. Bardzo dobry i zarazem bardzo dziwny mecz. Dziwny ponieważ w tym meczu drużyna zdecydowanie lepsza, przegrała. Everton wykręcił współczynnik oczekiwanych goli na poziomie ponad trzy, co jest wynikiem kapitalnym. Jakim cudem nie zdobył z tego ani jednego gola? Zawiodła skuteczność. Z jednej strony to może martwić, że po takim meczu Evertonu nie ma nawet punktu, z drugiej takie granie musi się w końcu przełożyć na punkty. Drużyna Seana Dyche'a naprawdę wyglądała świetnie. Imponowała szybkość kontr. Onana rządził w środku pola, każde jego zagranie miało stempel ogromnej, piłkarskiej jakości. Dobry występ Iwobiego. Mimo porażki, są powody do optymizmu. Fulham trochę odwrotnie. Brawa za zwycięstwo w takich okolicznościach, ale zatrważające jest to z jaką łatwością rywale stwarzali sytuacje, szczególnie środkiem boiska. Bardzo brakuje Palinhi, który trzyma tę drużynę w rysach. Bo gdyby Fulham grało dziś z lepszym rywalem, to ich bramkarz nie byłby bohaterem, tylko bolały by go plecy od schylania się po piłkę i wyjmowania jej z siatki raz za razem.

Piłkarz meczu: Bernd Leno


Newcastle 5-1 Aston Villa

W zapowiedziach sezonu niejednokrotnie można było zobaczyć Aston Ville w okolicach piątego miejsca. Po pierwszej serii gier klub z Birmingham rzeczywiście zobaczył 'piątkę'... w rubryce bramek straconych. Piłkarze Unaia Emery'ego zostali zmiażdżeni przez Newcastle i daleki jestem od bicia na alarm, ale zaczynają od zimnego prysznica i to całkiem brutalnego. Newcastle pokazało klasę. Sandro Tonali, co za mecz. Przecież rywale byli przerażeni widząc samego Bruno, a teraz będą mieli takie: 'Boże, ich jest dwóch'. Być może liga mistrzów spowolni w jakimś stopniu maszynę Eddiego Howe'a, ale na dziś jej działanie jest bliskie ideału. Oczywiście na ten wynik wpływ miało to, że Villa w drugiej połowie się odkryła i grała momentami brawurowo, a Newcastle skutecznie wykorzystało wolne miejsce pozostawione za plecami rywala. Nie ma aż tak wielkiej różnicy klas między tymi zespołami, jak mógłby wskazywać wynik, ale wynik idzie w świat.

Piłkarz meczu: Sandro Tonali


Brentford 2-2 Tottenham

Zaczęło się od trafienia Romero, który ucierpiał przy strzeleniu gola, dostając cios w głowę. Menedżer nie chciał ryzykować jego zdrowia i mimo usilnych protestów swojego obrońcy, zdjął go z boiska. Gdy 25 minut później Tottenham przegrywał 1-2, realizator zrobił zbliżenie na argentyńskiego stopera Kogutów, jakby chciał zapytać: co by było gdyby? Tottenham wyrównał jeszcze przed przerwą, gdy po drugiej asyście najlepszego na boisku Jamesa Maddisona, ładnego gola z dystansu zdobył Emerson. Druga połowa była już nieco bardziej senna, jakby piłkarze nie rozłożyli odpowiednio sił i wypruli się z wszystkiego już w pierwszej. Kilka sytuacji było. Richarlison uderzał, po podaniu prostopadłym... tak, tak Maddisona. Brentford kilka razy zagroził, ale brakowało ostatniego podania, w tym kluczowym momencie podejmowane decyzje nie były optymalne. Podobał mi się Tottenham. Utrzymywał się przy piłce przez większość meczu, starał się grać kombinacyjnie, to jest dobry prognostyk na resztę sezonu. Brentford pokazało, że nawet bez Toneya ciągle są drużyną świetnie zorganizowaną i szalenie trudną do ogrania i że również będą mocni.

Piłkarz meczu: James Maddison


Chelsea 1-1 Liverpool

Jak dobrze, że Mauricio Pochettino wrócił do tej ligi. Bo to oznacza, że będziemy mieli więcej tak kapitalnych meczów, jak ten na Stamford Bridge. Fajerwerki odpalone przez piłkarzy obu drużyn. Akcje jednych i drugich, niesamowite tempo, wynik mógł pójść w dowolną ze stron. Ostatecznie remis wydaje się sprawiedliwy, choć z małym wskazaniem na The Blues, zwłaszcza za drugą połowę, kiedy opanowali środek pola i przejęli inicjatywę.

Piłkarz meczu: Enzo Fernandez


Manchester United 1-0 Wolves

Jestem rozczarowany postawą Manchesteru. Biorąc pod uwagę huczne zapowiedzi z Old Trafford spodziewałem się czegoś więcej. Uważam, że drużyna Czerwonych Diabłów wyglądała źle fizycznie. Brakowało im szybkości, byli jacyś tacy zamuleni. Poza tym mieli w ofensywie przynajmniej jedną postać o wątpliwej jakości. Zauważam analogię z poprzednim sezonem, gdzie podopieczni Erika Ten Haga również weszli w sezon kiepsko i dopiero z czasem się rozpędzali. Być może tym razem będzie podobnie, a może po prostu taka jest specyfika drużyn Holendra i w okolicach 4/5 kolejki zobaczymy już inny zespół. Jednocześnie nie gloryfikowałbym Wolves. Mam wrażenie, że po prostu postawili na kompaktowość, a Manchester nie miał za bardzo pomysłu jak ich ugryźć. Post scriptum było pisane przed poniedziałkowym spotkaniem i im dłużej o tym myślę, tym bardziej wydaje mi się, że w doliczonym czasie gry sędziowie popełnili błąd i Wilkom należał się rzut karny.

Piłkarz meczu: Raphael Varane


11 KOLEJKI:

Leno (FUL)

Wan Bissaka (MUN), Varane (MUN), Ake (MCI), Estupinan (BHA)

RODRI (MCI), Tonali (NEW), Maddison (TOT) Saka (ARS), Haaland (MCI), Isak (NEW)


11 LUDZI KTÓRYM NIE POSZŁO:

Sa (WOL)

Ahmedhodzic (SHU), Konsa (AVL), Bell (LUT)

Cash (AVL), Mpanzu (LUT), KAMARA (AVL), Lowe (SHU)

Zaroury (BUR), Welbeck (BHA), Garnacho (MUN)


PS: Chciałem zrobić coś, co robi się rzadko. Chciałem pochwalić sędziów. Bardzo dobre wejście w sezon arbitrów. Nie było ani jednej większej pomyłki, która wpłynęła na wynik meczu. Jeśli sytuacja była ewidentna, jak z czerwoną kartką dla Zaroury'ego, to decyzja była poprawna. Jeśli sytuacje były niejednoznaczne, jak z karnymi dla Brentford, czy Liverpool'u to też mam wrażenie, że decyzje były zgodne z duchem gry i trudno mieć o nie pretensje. Jedyne do czego można się przyczepić, to niepotrzebna żółta kartka w tej sytuacji, czy jej brak w tamtej, ale jeśli tylko tak mają mylić się sędziowie, to ja to kupuje. Zwłaszcza, że wystarczyło, że zobaczyłem jeden mecz La Liga i to co wyprawiają tamtejsi klauni przebrani za sędziów. Więc jeśli w Anglii jest tak dobra kolejka pod względem gwizdania, to warto to docenić. Jeszcze słowo o moich jedenastkach. Świetna kolejka lewych obrońców. Miałem kilku kandydatów do jedenastki kolejki. Postawiłem na Estupinana, ale równie dobrze mogli się tam znaleźć Chilwell (CHE), czy też Henry (BRE). Należy również pochwalić bramkarzy, bo miałem ogromny problem, żeby znaleźć kandydata do jedenastki badziewiaków. Moim zdaniem nie było gola w tej kolejce, przy którym bramkarz jakoś ewidentnie zawinił. WOW. Chciałem postawić na Sancheza, bo popełnił błąd, który mógł zaprzepaścić szanse jego drużyny na pozytywny wynik, ale na jego szczęście, dobre przyjęcie piłki przerosło Darwina Nuneza. Ale dzień później dziwne zachowanie Jose Sa spowodowało, że Varane miał pustą bramkę i zdobył zwycięskiego gola dla swojej drużyny.


Patryk

Yorumlar


bottom of page