top of page

TO BY BYŁO NA TYLE...

  • patrykjoachim7
  • Jun 2, 2023
  • 20 min read

Sezon Premier League 2022/23 dobiegł końca. Czas na jego podsumowanie.


W niedziele zobaczyliśmy multilige 38 kolejki Premier League. Emocji wiele nie było, bo planowe zwycięstwa Aston Villi i Evertonu zamykały dwie ostatnie niewyjaśnione sprawy. Niemnie jednak sezon był bardzo ciekawy, jak zwykle. Można by go podsumować na wiele różnych sposobów. Ale myślę, że pisanie o tym jaki to Haaland był wspaniały jest trochę nudne, bo każdy to wie. Dlatego postaram się, aby moje podsumowanie było nieco bardziej oryginalne. Chcę je ująć w kilku postach. Każdy z nich będzie troszkę o czymś innym. Niektóre będą bardziej merytoryczne, niektóre bardziej zabawne. Myślę, że będzie kilka kontrowersji, jak to u mnie. Więcej szczegółów wkrótce.


Dzisiaj chciałbym Was zaprosić do przeczytania postu, w którym przedstawię tabelę Premier League. Nie będzie to jednak zwyczajna tabela. Przeanalizowałem sezon w wykonaniu każdej drużyny i ułożyłem je w kolejności, od tej która najbardziej rozczarowała do tej która najbardziej oczarowała. Wziąłem pod uwagę przedsezonowe oczekiwania, możliwości jakimi dysponują poszczególne drużyny oraz styl w jakim osiągnęły swoją końcową pozycję. Można więc powiedzieć, że jest to wyjątkowa tabela najlepszych drużyn tego sezonu. Zaczniemy jednak od tej najgorszej... choć Wy już wiecie jaka nazwa za sekundę ukaże się Waszym oczom.


20. CHELSEA (12)*

Kompromitacja. To słowo najlepiej opisuje sezon w wykonaniu The Blues. Ogromny bałagan organizacyjny, niepotrzebne transfery, chaotyczne zmiany trenerów, przepalone setki milionów euro w piecu i fatalna postawa drużyny na boisku. Wszystko było źle. Sezon nie zapowiadał się na łatwy, bo rywale bardzo się wzmocnili, ale Chelsea nie tylko nie powalczyła o najlepszą czwórkę, ale wypisała się z walki o jakiekolwiek europejskie puchary. Zjazd był tak ogromny, że w pewnym momencie pojawiły się głosy dotyczącego ewentualnej walki o utrzymanie! Spadek oczywiście nie był za bardzo realny, ale samo to, że media zaczęły o tym mówić jest w pewien sposób upokarzające dla takiego klubu. Kto jest winny tej sytuacji? Najbardziej Todd Boehly. Nie będę się specjalnie rozpisywał na temat właściciela The Blues (zrobię to w innym poście). Ale powiem tylko, że to na nim spoczywa największa odpowiedzialność za to co się stało, bo wykazał się porażającą wręcz niekompetencją i podejmował same złe decyzję w pierwszym swoim sezonie za sterami klubu. Następnie należałoby wskazać piłkarzy, którzy regularnie zawodzili. Było ich za dużo, nikt nie wiedział jaką pełni rolę w klubie, ale mimo wszystko od zawodników na takim poziomie wymaga się pewnego minimum przyzwoitości. Tymczasem nie wiem czy jest ktokolwiek w składzie Chelsea, kto może spojrzeć w lustro bez wstydu po takim sezonie. Może Thiago Silva. Niektórzy z nich byli kontuzjowani okay, będą się tym zasłaniać. Najmniej winni są chyba menedżerowie, bo oni znaleźli się w oku cyklopa i po prostu nie podołali, ale do nich miałbym najmniejsze pretensje. Świetnym podsumowaniem tego sezonu był mecz z Manchesterem United. Kiedy to po golu Casemiro kibice Chelsea zaczęli wykrzykiwać pod adresem Brazylijczyka: 'Z czego się cieszysz? Przecież my co tydzień przegrywamy'. Szacunek za dystans i autoironię, ale doskonale wiem że fanom ze Stamford Bridge nie było w tym sezonie do śmiechu. Sezonie, który jest dla nich najgorszy w historii Premier League i jego jedynym plusem jest to... że już się skończył. Dwa lata temu Chelsea była na szczycie. Wygrała Ligę Mistrzów. Nie byli najlepsi w Europie, ale wykorzystali sprzyjające okoliczności i zgarnęli te bardzo prestiżowe trofeum. Dzisiaj sięgnęli dna. Ten klub był naprawdę poważną i szanowaną firmą. Nie tylko w Anglii, ale w całej Europie. Dzisiaj jest pośmiewiskiem. I jest mi z tego powodu, tak zwyczajnie po ludzku przykro...


*w nawiasie miejsce w tabeli, tej prawdziwej


19. LEICESTER (18)

Gdyby ktoś mi powiedział, że Leicester spadnie z ligi, to bym mu nie uwierzył. Ani rok temu, ani nawet miesiąc temu. To się wydawało niemożliwe, żeby drużyna mająca taką jakość skończyła sezon w strefie spadkowej. Ale w futbolu nie ma rzeczy niemożliwych. Leicester wie o tym najlepiej. W 2016 roku Lisy dokonały największego cudu w dziejach futbolu, zdobywając sensacyjne mistrzostwo Anglii. Teraz żegnają się z elitą. Pewnie nie wszyscy, bo tacy piłkarze jak Maddison, czy Barnes w Premier League zostaną. Ale my będziemy musieli przyzwyczaić się do braku klubu z King Power Stadium w elicie. Dla mnie to nie będzie łatwe, bo Leicester było takim stałym, pewnym elementem tej ligi. Będzie trochę dziwnie bez nich. Mam też wrażenie, że prawie wszyscy kibice innych drużyn trzymali kciuki, aby Lisy utrzymały się w elicie, bo każdy z nas ma pewien sentyment do tej drużyny po tym czego dokonali kilka lat temu. No ale cóż. Życie napisało taki scenariusz. Wydaje mi się jednak, że ta rozłąka potrwa tylko rok. Leicester wpadnie do Championship na podobnej zasadzie jak Burnley. Nastrzelają mnóstwo goli, zgarną ze 100 punktów i z muzyką awansują. Nie widzę za bardzo innego scenariusza. Może Jamie Vardy będzie beneficjentem tego spadku, bo przykro się patrzyło na tego napastnika, gdy w wielu meczach już nie dojeżdżał. A tak wyrasta na głównego faworyta do korony króla strzelców Championship, co byłoby niezłym ukoronowaniem kariery tego piłkarza, który jest największą legendą w historii Leicester. Poukładajcie sobie tylko defensywę, bo po raz kolejny mamy dowód na to, że nie ważne jak mocny jesteś w ofensywie, gdy obrona nie dojeżdża to pojawiają się kłopoty. Ofensywa Leicester była na poziomie górnej połówki tabeli Premier League, defensywa to były dolne rejony Championship. I dlatego właśnie Leicester spadło. Dlatego musimy się z nimi pożegnać. Mam nadzieję, że tylko na rok. Dlatego powiem: 'do zobaczenia'. Wracajcie szybko, bo Wasze miejsce jest w Premier League. Jeden zły sezon tego nie zmieni.


18. TOTTENHAM (8)

Harry Kane zagrał prawdopodobnie najlepszy sezon w swoim życiu. Tylko, że jego koledzy tak bardzo nie dojechali, że nie wystarczyło to nawet na ligę konferencji. Zawiedli wszyscy, na czele z wielkim, włoskim strategiem, który mając jeden z najlepszych potencjałów ludzkich w lidze, kazał swoim piłkarzom stać na własnej połowie w niemal każdym meczu. Jak się można łatwo domyślić nie dokończył sezonu, bo gdy wyniki przestały się zgadzać, to wszelkie argumenty się skończyły, bo od gry Tottenhamu w tym sezonie oczy krwawiły. I ja nie twierdzę, że każdy musi grać jak Arsenal, bo Manchester United nie gra futbolu wielce atrakcyjnego, ale wychodzi na mecz po to, żeby go wygrać, ma pomysł na grę i ma swój styl którego się trzyma. Tottenham wychodził na mecz po to, żeby nie stracić gola... Conte potwierdził, że może i na krótką metę potrafi podnieść drużynę i zrobić wynik, ale żeby zbudować coś długoterminowo, to takie zadanie już go przerasta. Czwarte miejsce w ubiegłym sezonie wywalczone rzutem na taśmę, przy dużej dozie szczęścia i na plecach Kane'a (oczywiście) i Sona, który rozegrał wybitny, życiowy sezon, to czwarte miejsce tylko zamazało obraz jaki panuje w północnym Londynie. A ten obraz jest bardzo ponury, bo po odejściu Pochettino ta drużyna z roku na rok jest coraz słabsza i notuje regularny regres. Gdyby wyjąć z niej Harry'ego Kane'a to Koguty mogły być gdzieś w okolicach miejsca, które zajęło Chelsea. Jedna wybitna jednostka spowodowała, że Tottenham dość długo mógł się łudzić, że nawet skończy w TOP 4, co byłoby mocno niesprawiedliwe. Ósme miejsce jest adekwatne do tego co zaprezentowali w tym sezonie. Kolejny sezon bez Europy dla Kane'a? Czy może jednak Książe Harry zmieni klub, bo będzie miał już tego dość? Jeśli tak się stanie to Tottenham będzie miał poważne kłopoty, bo w moich oczach zostanie zdegradowany do rangi West Hamu, czy Evertonu, bo bez Kane'a to będzie ich poziom piłkarski, a odróżniać od dwóch wymienionych klubów będzie Tottenham jedynie budżet.


17. LIVERPOOL (5)

Miał być kolejny mistrzowski tytuł, a nie będzie nawet ligi mistrzów w przyszłym sezonie. Duże rozczarowanie ze strony Liverpoolu. Od Tottenhamu odróżnia ich chyba tylko to, że próbowali grać ładnie w piłkę, rzadko im to wychodziło, ale Jurgen Klopp nie porzucił swojej filozofii, a Liverpool nie porzucił swojego menedżera i to jest chyba największe zwycięstwo The Reds w tym sezonie. Wytrzymali presje i nie poszli drogą bardziej nerwowych właścicieli. Smutny rok w Liverpoolu. Poza wysokim zwycięstwem z Manchesterem i konkursem Eurowizji mało było pozytywów. Co zawiodło? Środek pola przede wszystkim. Wiadomo było, że druga linia na Anfield nie jest idealna, ale mało kto spodziewał się, że jest z nią aż tak źle. Zawiodła również defensywa. Jeśli chodzi o wzmocnienia w linii ataku to były przebłyski, ale nic więcej. Znowu wszystko było na plecach Salaha i Firmino, którzy bez Mane nie dali rady wywalczyć miejsca w TOP 4. Najlepszym piłkarzem Liverpoolu w tym sezonie był Alisson i to też mówi wiele. Mimo wszystko są symptomy, aby optymistycznie patrzeć w przyszłość. Lubię sobie od czasu do czasu spojrzeć na różnicę bramek, bo ona czasami mówi więcej niż punkty. Liverpool ma bramki na poziomie +28 (4 wynik w lidze). Trzeci Manchester ma ten współczynnik zaledwie na (+15). O czym to świadczy? Manchester był skuteczny. Ale ta różnica bramek pokazuje, jak wielki potencjał tkwi w drużynie The Reds i jak bardzo nie został on w tym sezonie wykorzystany. Również jeśli spojrzymy na zdobyte gole Liverpool jest trzeci w lidze. Wydaje mi się, że jeśli zostaną dokonane odpowiednie wzmocnienia, środek pola zostanie przebudowany, młodzi zawodnicy z przodu okrzepną to są podstawy, aby sądzić, że w przyszłym sezonie Liverpool znowu włączy się do walki o tytuł. Może to odważne stwierdzenie, ale uważam, że za rok to nie Arsenal (no chyba że znowu tak bardzo trafią z transferami), nie Manchester (no chyba że kupi Kane'a), ale właśnie Liverpool będzie głównym oponentem Manchesteru City, tak jak to miało miejsce w ostatnich latach. Ten sezon jest do zapomnienia, bo 67 punktów to jest o jakieś 25 mniej niż zakładano w sierpniu.


16. SOUTHAMPTON (20)

Od kilku lat typowałem tę drużynę do spadku, a zawsze udawało im się wyratować, wykorzystując słabość i bałagan w obozie rywali. Gdy w końcu postawiłem, że się utrzymają... to spadli. Nie mogę powiedzieć, że to mnie jakoś bardzo dziwi. Zdziwiony byłem typami różnych ekspertów, którzy często umieszczali Southampton w okolicach siódmego miejsca (mówię o poprzednich sezonach), podczas gdy ta drużyna miała bardzo przeciętny skład w ostatnich latach. Czasy Mane, Van Dijka i Tadicia dawno minęły i naprawdę bliżej im było do czerwonej strefy niż pucharów. Tak jak wspomniałem wcześniej, niezłe zarządzanie powodowało, że ciągle dawali radę pływać na powierzchni, gdy inni w panice się topili. Ich największym atutem był menedżer, który był fachowcem i w momencie, w którym uznano, że czas na jego zmianę, tak naprawdę Southampton podpisało na siebie wyrok. Dlaczego spadli? Bo do tego sezonu przystąpiło 20 poważnych drużyn. Nie było Norwichów, czy Watfordów, którzy sami sobie podkładali nogi. Weszło trzech mocnych beniaminków i nie było za bardzo jak się uratować, kosztem kogo. Southampton było najsłabszą drużyną tego sezonu. Ich umiejętności piłkarskie były najmniejsze i skończyło się tym, że nie dobili nawet do 30 punktów. Ale to też nie była drużyna, która jakoś bardzo odstawała od reszty stawki. Nie było tego widać w poszczególnych meczach. Generalnie nie było takiej drużyny w tym sezonie. Święci mieli za mało jakości. Po prostu. Ta liga jest z roku na rok coraz mocniejsza. Southampton przestało się rozwijać i efekt końcowy nie mógł być inny. Ciekawy jestem tego jak odnajdą się w Championship, bo żegnają się z elitą po wielu, wielu latach. To może nie być łatwe, choć mam takie przeczucie, że sobie poradzą.


15. WEST HAM (14)

Jeśli była jakaś drużyna, na meczach której można było się nudzić bardziej niż na spotkaniach Tottenhamu to był nią właśnie West Ham. Ostatnie dwa sezony to pasmo sukcesów. Dwukrotnie Młoty awansowały do europejskich pucharów. Zwłaszcza ten drugi raz był imponujący, bo wydawało się, że łącznie gry w lidze i w pucharach może być zabójcze. Tymczasem ponownie udało się zająć bardzo wysokie miejsce. Styl gry też był jakiś. Pamiętam takie stwierdzenie, że w West Hamie wszyscy po prostu wykonują swoje zadania. Obrońcy bronią, pomocnicy rozgrywają, a napastnicy atakują. I w tej prostocie była metoda, która się sprawdzała. Tym sezonem trudniejszym okazał się właśnie ten sezon. Młoty zatraciły gdzieś ten swój sposób gry i ich mecze były strasznie toporne. W pewnym momencie nawet widmo spadku zajrzało im w oczy. Ostatecznie dzięki umiejętnością indywidualnym piłkarzy, które nota bene są naprawdę wysokie w West Hamie, udało się uniknąć niebezpieczeństwa. Myślę, że ważnym elementem była również cierpliwość. David Moyes dostał szanse wyjścia z kryzysu. Zasłużył na to, biorąc pod uwagę wyniki w poprzednich sezonach. I ten spokój popłacił. West Ham troszkę się pogubił w tym sezonie. Nie trafili z transferami zupełnie. Teraz muszą wymyślić nowy plan na siebie i na nowo się zdefiniować. Oby podjęli dobre decyzje.


14. EVERTON (17)

Drugi sezon z rzędu Everton broni się przed spadkiem. Tym razem do ostatniej kolejki. Tylko czy to powinno kogokolwiek dziwić? Everton nie jest już drużyną, która może celować w okolice 7, 8 miejsca. Powtórzę raz jeszcze, liga jest z roku na rok coraz mocniejsza, a Everton stoi w miejscu, albo nawet się cofa. Ich potencjał jest bardzo mizerny. Jeśli szybko się nie obudzą to za rok mogą zostać odpowiednikiem Southampton. Everton dokonał zmiany menedżera w trakcie sezonu. Franka Lamparda zastąpił Sean Dyche. Ciekawe jak Anglik poradzi sobie w następnej kampanii, gdy będzie mógł przepracować okres przygotowawczy. Pamiętamy wszyscy jak pracował w Burnley. Była to drużyna grająca w specyficzny sposób, ale wyniki które notowała były przez dłuższy czas imponujące. Zastanawia mnie jak Dyche podejdzie do pracy w Evertonie, gdzie będą trochę większe możliwości, choćby finansowe. Czy to będzie wersja Burnley 2.0? Czy też może jego projekt będzie bardziej stonowany i dostosowany do warunków w jakich się znalazł. Czas pokaże.


13. LEEDS (19)

Zgodnie z moimi przedsezonowymi typami Leeds spadło z ligi. Choć tyle udało mi się przewidzieć. Czy można być rozczarowanym postawą Pawi? Być może trochę ze względu na to jak zaczęli sezon. W pierwszych kolejkach prezentowali się znakomicie. Grali odważnie, strzelali dużo goli, regularnie punktowali. Tylko ta obrona... Bardzo podobna sytuacja, jak w przypadku Leicester. Od pasa w górę: marynarka od projektanta, modny krawat, designerska koszula. Od pasa w dół: brudne szorty, dziurawe skarpety i za duże kalosze. W defensywie Leeds grali zbyt słabi piłkarze, aby myśleć o pozytywnym finiszu. Rok temu udało się Leeds utrzymać cudem, w ostatniej kolejce. Tym razem już w tę przepaść wpadli. Jest w tym zespole kilku ciekawych zawodników, którzy powinni wciąż w Premier League występować. Jeśli chodzi o Rodrigo, czy Harrisona to nie wyobrażam sobie tych piłkarzy grających w Championship. Ale również Gnonto, czy nawet Aaronson przejawiali oznaki sporego potencjału. Co do bramkarza i obrońców to oni chyba wreszcie znajdą się na odpowiednim dla siebie poziomie. Niepotrzebne było zwolnienie Jesse'go Marscha. Gdy masz takiego specjalistę, to pomimo kryzysu musisz się go trzymać. Tymczasem Leeds kończyło sezon mając za sterami... Sama Allardyce'a. Ogromny downgrade. Czy będę tęsknił za drużyną z Ellan Road? Z pewnością jest to duża marka, która dodawała coś od siebie tej lidze, ale faktem jest też, że w ostatnich dwóch sezonach prezentowali się zbyt słabo, jak na standardy najlepszej ligi świata i dlatego właśnie muszą opuścić jej szeregi.


12. WOLVES (13)

Wkraczamy powoli w grupę klubów, które zagrały mniej więcej taki sezon, jakiego można było się po nich spodziewać. Co do Wolves to oni może jeszcze minimalnie zawiedli. Spodziewałem się, że to nie będzie dla nich łatwy sezon. To już nie jest drużyna, która zaatakuje puchary. Górna część, dolnej połówki tabeli to jest ich dzisiejszy potencjał. Trochę szkoda, że Wilki znalazły się w tym miejscu, bo jeszcze kilka lat temu to był naprawdę ekscytujący projekt. Ale chyba troszkę się w tym wszystkim pogubili. To był kolejny przeciętny sezon, gdzie ta drużyna była taka strasznie niewyraźna, nijaka. W jej składzie zalega wielu przeciętnych piłkarzy, którzy powyżej pewnego poziomu już nie wskoczą. Mało jest takich ekscytujących zawodników w kadrze Wilków. Znaleźli się w takim trochę rozkroku. Wydaje mi się, że temu klubowi przydałaby się poważna, kadrowa rewolucja. Chciałbym w przyszłym sezonie zobaczyć zupełnie nowe Wolves. Zrobili pierwszy, ważny krok w stronę tego żeby było lepiej. Zatrudnili kapitalnego menedżera, który zapewnił im spokojne utrzymanie. Teraz czas, aby zbudował coś trwałego. Jeśli dostanie odpowiednie narzędzia, to uważam że jest w stanie przeprowadzić Wolves przez te zmiany, które wydają się niezbędne, bo ich brak w ostatnim czasie doprowadził do procesu powolnej, ale postępującej destrukcji. Sytuacja nie jest jeszcze krytyczna, ale im szybciej ten proces zostanie odwrócony, tym lepiej dla tego klubu. Ta liga potrzebuje groźnych Wilków.


11 CRYSTAL PALACE (11)

Crystal Palace miało zająć jedenaste miejsce i jedenaste miejsce zajęło. Czegoś takiego się spodziewałem, choć nie myślałem, że Orły zmienią menedżera. Zwłaszcza że Patrick Vieira znacząco rozwinął ten zespół, zupełnie zmienił styl gry na taki, który świetnie się ogląda. Szalenie dziwną decyzją było dla mnie jego zwolnienie, przy pierwszym, małym kryzysie. Wrócił legendarny Roy Hodgson, którego bardzo szanuje i który błyskawicznie poprawił wyniki drużyny. Tylko mam wrażenie, że gdyby Vieira został to ta poprawa i tak by nastąpiła, może nie tak błyskawicznie, ale w dłuższej perspektywie miałoby to sens. Tymczasem Palace zostało z Hodgsonem, który ma już tyle lat, że zasłużył sobie na spokojny odpoczynek na emeryturze. I należy zadać pytanie: co dalej? Wracamy do prymitywnego grania, które przynosiło efekt w poprzednich latach, ale które nie pozwala wzbić się ponad pewien poziom? Czy podejmujemy ryzyko i dalej chcemy iść w kierunku, który obrał Patrick Vieira, bo mamy ambicje na coś więcej niż 13 miejsce w tabeli. Trzeba sobie na te niewygodne pytania odpowiedzieć.


10. ASTON VILLA (7)

Gdyby ktoś pokazał mi w sierpniu końcową tabelę i zobaczyłbym Villę na siódmym miejscu to powiedziałbym: "No tak miało być". Każdy kto śledził ten sezon wie jednak, że to nie było równe, harmonijne granie. To była dramatycznie słaba drużyna w pierwszej części sezonu i przerażająco mocna w drugiej. To wszystko oczywiście miało związek ze zmianą na stanowisku menedżera. Do Birmingham trafił Unai Emery. Zatrudnienie człowieka z tak wielkim nazwiskiem świadczy o ogromnych ambicjach, ale również możliwościach Aston Villi. Hiszpan zmienił tę drużynę, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i doprowadził ją do europejskich pucharów, co w momencie gdy przejmował stery wydawało się trochę niemożliwe. To tylko liga konferencji okay, ale tak jak dla wielu klubów te rozgrywki byłyby kulą u nogi, tak dla klubu z Birmingham są one wielką nobilitacją. Dlatego że Aston Villi na europejskiej scenie nie było od lat i mecze z klubami z innych krajów będą dużym wydarzeniem dla tego klubu. A co do perspektyw na przyszłość to rysują się one w bardzo pozytywnych barwach. Mają wielkiego menedżera, Ollie Watkins zaczął strzelać jak szalony, drużyna ma spory potencjał, są pieniądze na to żeby jeszcze ją wzmocnić. Nie minę się z prawdą, jeśli powiem, że Aston Villa to dzisiaj jeden z najbardziej ekscytujących projektów na Wyspach.


9. NOTTINGHAM FORREST (16)

Pierwszy z beniaminków, a mamy już miejsca w pierwszej dziesiątce. To świadczy o tym jak mocny był tegoroczny zestaw beniaminków. Najmocniejszy od lat. Wszyscy się utrzymali, a to zdarza się naprawdę rzadko. Dlaczego Nottingham najniżej w moim zestawieniu? Bo co do nich mieliśmy największe oczekiwania. Po pierwsze nazwa robi wrażenie. Jest to jeden z pięciu (mam nadzieje, że za miesiąc z sześciu) angielskich klubów, który sięgnął po ligę mistrzów (wcześniej Puchar Mistrzów). A po drugie dlatego, że Nottingham Forrest potężnie się wzmocniło sprowadzając do siebie duże nazwiska graczy z przeszłością w takich klubach, jak Liverpool, Manchester czy Tottenham. Transferów było tak dużo, że można było się obawiać, czy nie przesadzą i nie stworzą toksycznej, przeładowanej szatni, jak choćby w Chelsea. Nic takiego się nie stało. Bo o ile szaleństwo transferowe dotyczące piłkarzy miało miejsce, o tyle działacze Nottingham wykazali się dużym spokojem, jeśli chodzi o menedżera. Wierzyli w niego cały czas, bo stwierdzili, że to on ich wprowadził do elity i nikt inny nie sprawdzi się lepiej w zadaniu utrzymania tej drużyny w Premier League. A były momenty, w których było nerwowo. Początek był ciężki, dopiero z czasem Forrest załapało o co chodzi w tej lidze. Steve Cooper w pewnym momencie to sobie poukładał, znalazł optymalne rozwiązanie, jeśli chodzi o skład i zaczął regularnie punktować. Co zaowocowało dość spokojnym utrzymaniem. Myślę, że teraz czas na zrobienie pewnego przesiewu w kadrze. Należy ją wyszczuplić i zostawić tych, którzy się sprawdzili. Jednocześnie myślę, że nie powtórzy się paniczne kupowanie piłkarzy, bo trochę rozumiem to zachowanie z lata. Nottingham awansowało po wielu, wielu latach i chciało po prostu za wszelką cenę w tej lidze pozostać. Drugi sezon wcale nie musi być łatwiejszy, ale pewne doświadczenie już mają. Zostało trzech beniaminków z tego sezonu, trzech kolejnych awansowało. Jest potencjał, aby na stałe zakotwiczyć w elicie. I dobrze, bo tak duża marka jaką niewątpliwie jest Nottingham Forrest podnosi prestiż tych rozgrywek.


8. MANCHESTER CITY (1)

Trochę niska pozycja jak dla Mistrza Anglii, wiem. Ale czy City zrobiło coś więcej niż można było zakładać? Jako główny faworyt sięgnęli po tytuł. Oczywiście było kilku szaleńców, z autorem tego tekstu włącznie, którzy widzieli na pierwszym miejscu Liverpool, ale mądrzejsi ludzie typowali do mistrzostwa właśnie obrońców tytułu. Dokonali tego w dobrym stylu, choć z drugiej strony przyzwyczaili nas do wyników punktowych dobijających do setki. W tym sezonie zdobyli 'zaledwie' 89 punktów, ale to w zupełności wystarczyło. Pep Guardiola znowu poszedł na wojnę z całym światem. Zrezygnował z Jesusa, Sterlinga, Zinchenki, w zimę z Cancelo. Wszyscy mówili, że to się źle dla niego skończy. A on znowu okazał się najmądrzejszy i wygrał piąte mistrzostwo w sześć lat. To jest era Manchesteru City. Ta drużyna gra futbol fenomenalny. Już teraz jest legendarna. A Pep Guardiola jest największym menedżerem w historii tej dyscypliny. Nie ważne co się stanie w meczu z Interem. Wygrywać z taką regularnością, w takim stylu. Nikt nie ma do niego podjazdu. To jest trochę tak jak z finałem mundialu w grudniu. Niezależnie od tego jakim wynikiem skończyłby się tamten mecz z Francją, Messi i tak był, jest i będzie największym piłkarzem w historii. Tak samo jest w przypadku Guardioli. Bez względu na to czy City sięgnie po ligę mistrzów, Katalończyk jest numerem jeden. Za rok znowu nie będzie pytania: czy City powalczy o tytuł, tylko czy jest ktokolwiek, kto może im w tym przeszkodzić.


7. MANCHESTER UNITED (3)

Nareszcie kibice Manchesteru mają powody do radości. Przed sezonem większość osób widziało ten klub poza ligą mistrzów, na piątym, bądź szóstym miejscu. Do czołowej czwórki typowały Manchester głównie osoby z nim sympatyzujące. Okazało się, że w tym przypadku serce dobrze im podpowiadało, bo to była trafna diagnoza. Czerwone Diabły skończyły sezon na trzecim miejscu, co należy uznać za spory sukces. Stało się tak dlatego, że po raz pierwszy od lat trafili z transferami i to niemal z wszystkimi. Erik ten Hag zaczął budowę swojego projektu i widać już pierwsze zarysy tego, jak jego drużyna ma wyglądać. Jeśli miałbym doszukiwać się pewnych cieni, to powiedziałbym, że wejście do czwórki w tym roku było dość proste, bo Liverpool, Tottenham i zwłaszcza Chelsea zagrały bardzo przeciętny sezon. Zresztą Manchester nie jest jedynym beneficjentem tej sytuacji, bo to otworzyły drogę do Champions League również Newcastle. Nie zrozumcie mnie źle, Czerwone Diabły zdobyły 75 punktów i to jest wynik przekonujący. Jednak w kolejnym sezonie wcale nie musi być tak, że Manchester zrobi kolejny krok do przodu i powalczy o tytuł. Sama walka o TOP 4 może być problematyczna, gdy uśpieni giganci się obudzą. Chyba że przyjdzie Harry Kane. To będzie całkowity Game Changer. Reasumując Manchester idzie w dobrym kierunku, fajnie się rozwija, ale ta droga będzie wyboista i może być na niej sporo pułapek.


6. BOURNEMOUTH (15)

Wszyscy jak jeden mąż, włącznie ze mną umieszczali Bournemouth na 20 miejscu. Mieli spaść z tej ligi z hukiem. Wydawało się, że mają zdecydowanie za mało jakości, aby poradzić sobie w Premier League. A oni zagrali wszystkim na nosie i zakończyli sezon nad pięcioma innymi zespołami. Nawet nie musieli się martwić o utrzymanie do ostatniej kolejki, bo gdy wybrzmiał gwizdek sędziego w 38 serii gier, Wisienki były już bezpieczne. Szczególnie imponujące jest to, że to nie było tak, że trafiły się trzy słabe kluby i Bournemouth wykorzystało sytuacje i z małym dorobkiem punktowym uratowali się kosztem innych. Nie. Oni zdobyli 39 punktów, czyli wynik który w 99% daje utrzymanie. Troszkę nie doceniliśmy potencjału zespołu z południa Anglii. Dominic Solanke okazał się klasowym snajperem, strzelającym regularnie gole w Premier League. To już nie jest ten nieopierzony młodziak, który stawiał pierwsze kroki w Liverpoolu. Jest na tę ligę zwyczajnie gotowy. Niezła druga linia. Troszkę wzmocniłbym obronę, bo Bouremouth straciło 71 goli, co jest trzecim najgorszym wynikiem w lidze. Ale fajne jest to, że ten niewielki klub znowu piszę piękną historię, podobnie jak wtedy gdy grał w elicie przed kilkoma laty. Może to nie jest jeszcze tak mocna drużyna, jak wtedy. Nie grają jeszcze tak ładnie. Ale budzą pozytywne emocje. Potrafią zaskoczyć mocniejszych od siebie. I dlatego fajnie, że za rok znowu będziemy mogli cieszyć się z obecności Wisienek w Premier League. Oby jak najdłużej.


5. BRENTFORD (9)

Mam poczucie, że trochę zostało przeoczone to czego dokonało Brentford w tym sezonie. Mało się o tym mówi. Być może Pszczoły zostały delikatnie przyćmione wyczynami innych klubów, o których za moment, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że oglądaliśmy wybitny sezon w wykonaniu tej drużyny. Cofnijmy się do początku rozgrywek i przypomnijmy sobie jakie były prognozy. Mówiono, że to drugi sezon beniaminka, a więc ten najtrudniejszy, że liga nauczyła się tej drużyny i już powiew świeżości minął. To miała być walka o utrzymanie, a wielu widziało Brentford nawet w strefie spadkowej. Spójrzmy na dzisiejszą perspektywę. Brzmi to absurdalnie. Pszczoły są dzisiaj zespołem poważnym, mającym określony status w tej lidze. Są w stanie wygrać z każdym, co potwierdzili notując dublet w spotkaniach z Manchesterem City. Otarli się nawet o europejskie puchary. Strata Eriksena wcale nimi nie zachwiała, co więcej ten zespół był zdecydowanie mocniejszy niż przed rokiem. Thomas Frank konsekwentnie buduje swoją drużynę i co roku przebija kolejny szklany sufit. Kiedy patrzę na ten klub to widzę w nim takie małe Brighton. Ciągle są dwa kroki za Mewami, ale obrali podobną drogę i są jedną z najlepszych rzeczy, jakie w ostatnim czasie przytrafiły się Premier League. To jest projekt przez duże 'P' i nie mogę się doczekać tego, czym jeszcze zaskoczy nas ten oryginalny klub z przedmieść Londynu.


4. ARSENAL (2)

Zapowiadało się na dobry sezon na Emirates. Transfery były obiecujące. Atmosfera wokół klubu ekscytowała. Ale to czego dokonali piłkarze Mikela Artety przeszło najśmielsze oczekiwania, nawet największych optymistów. Nikt nie przypuszczał, że Arsenal rzuci rękawice Manchesterowi City i stoczy z nim bój o mistrzowski tytuł. Jak równy z równym. Co więcej przez większość sezonu to Arsenal przewodził ligowej stawce i grał w sposób bardziej przekonujący niż City. Pod koniec dopadł ich kryzys, zabrakło paliwa i skończyło się 'tylko' biorąc pod uwagę okoliczności wice-mistrzostwem. Ale to nie zmienia faktu, że za Kanonierami fenomenalny sezon, który pozwala im wrócić do rozgrywek Ligi Mistrzów. Skąd tak wysoka pozycja Arsenalu w tym zestawieniu, skoro i tak zakładaliśmy, że do czwórki raczej wejdą? Ano stąd, że zrobili to w kapitalnym stylu, wchodząc razem z drzwiami, grali najbardziej efektowny futbol w całej lidze i przede wszystkim zapewnili nam sezon, w którym mogliśmy ekscytować się walką o tytuł. Bo gdyby nie Arsenal, to łatwo sobie wyobrazić, że City tym mistrzem byłoby już w okolicach marca. Jeśli nawet pozycja w tabeli Kanonierów nie robi aż tak wielkiego wrażenia, to imponować musi liczba punktów, którą zdobyli. 85! Takich cyferek nie wykręcają przypadkowe zespoły. A najlepsze jest to, że ta drużyna jest bardzo młoda i z roku na rok powinna tylko rosnąć.


3. FULHAM (10)

Czas na ostatniego z beniaminków. Last but not least. Wręcz przeciwnie. Fulham był najpiękniejszym beniaminkiem. Dawno już, tak mocna drużyna do tej ligi nie weszła. Pomijając takie wynaturzenie, jakim było Wolves, gdy jako beniaminek mieli siódmy budżet w lidze, to naprawdę w ostatnich latach ciężko wskazać kogoś, kto zrobił lepsze wrażenie w swoim debiutanckim sezonie, niż właśnie klub z zachodniego Londynu. W końcu zobaczyliśmy świetnego Mitrovivia, któremu udało przełożyć się strzelanie goli na Premier League. Serb oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie zobaczył czerwonej kartki, albo nie zmarnował kilku karnych, ale mimo to rozegrał znakomity sezon i był kimś, na kim cała gra Fulham była oparta. Ukończenie ligi w górnej połówce tabeli musi być rozpatrywane, jako ogromny sukces tego klubu. Marco Silva stworzył drużynę grającą skutecznie, momentami efektownie. Bardzo dobrze prezentowała się szczególnie druga linia tego zespołu. Trio Palinha, Reed, Andreas spisało się wyśmienicie. Myślę, że gdyby ktoś przeszczepił tę trójkę do Liverpoolu, to dzisiaj The Reds byliby w TOP 4. Trochę na wyrost? Chyba nie. Tak dobre wyniki zaowocowały tym, że menedżer Fulham został nominowany do nagrody dla menedżera sezonu. Trzeba przyznać, całkowicie zasłużenie. Bo Fulham miało z tej ligi zlecieć, lub co najwyżej ledwo się utrzymać. Tymczasem oni przez większą część sezonu kręcili się nawet w okolicach miejsc pucharowych. Oby jak najwięcej takich beniaminków.


2. BRIGHTON (6)

Kiedy kilka lat temu w szeregach Premier League pojawił się ten nieznany szerszej publiczności klub z południa Anglii, mało kto zakładał, że w ciągu kilku lat zamelduje się w Europie. Zwłaszcza, że pierwsze lata po awansie nie należały do najłatwiejszych. Brighton grał bardzo toporny futbol i bronił się przed spadkiem rok w rok, często mając przy tym dużo szczęścia. Nie różnił się wiele od takich klubów jak West Brom, czy Sheffield, których cała filozofia opierała się na stałych fragmentach i długim wybijaniu piłek. W pewnym momencie podjęto odważną decyzję. Chcąc zerwać z tak prymitywnym graniem zatrudniono Grahama Pottera, który miał wprowadzić zupełnie inny styl. Uznano, że niezależnie od okoliczności Potter będzie miał pełne poparcie, a jeśli podejmowane ryzyko, które wiąże się z graniem w taki sposób, drużyny o ograniczonym potencjale piłkarskim skończy się spadkiem to trudno. W ten sposób rozpoczął się najpiękniejszy okres w historii tego klubu. Ponownie początki były bardzo trudne. Styl gry szybko się zmienił, ale nie poszły za tym wyniki. Brighton określano mianem klubu przeklętego, który tworzył setki sytuacji, a gole strzelali rywale. Pojawiały się różne memy dotyczące XG, wykręcanego przez piłkarzy Grahama Pottera, które nijak nie przekładało się na końcowe wyniki. Nawet piłkarze się z tego śmiali, nazywając samych siebie: Expected Champions. Ale jak to często bywa w takich przypadkach. Gdy grasz dobrze w piłkę, to los się w końcu odwróci. Przyszły więc dobre wyniki, co niosło jednak za sobą ryzyko tego, że zbiegną się rekiny i powyciągają z Brighton najważniejsze nazwiska. Przed sezonem były pewne obawy, czy uda się zastąpić Bissoume i Cucurelle, dwóch kluczowych piłkarzy. Gdy po kilku kolejkach Chelsea zgłosiła się po Grahama Pottera żarty się skończyły. Architekt sukcesu opuścił klub. Przyszedł Roberto De Zerbi. I wiecie co? Ta zmiana wyszła Brighton na dobre. Włoch zmienił formację, rozwinął wielu piłkarzy, wprowadził jeszcze bardziej efektowny styl gry i zaczął odnosić jeszcze lepsze wyniki. Jak potoczyły się losy trzech osób, które opuściły The Amex? Bissouma i Cucurella nie zakwalifikowali się do europejskich pucharów, a Potter jest dzisiaj bezrobotny. A Brighton jest tylko mocniejsze. W tym klubie imponuje przede wszystkim to w jaki sposób jest zarządzany. Transfery, które dokonują działacze wydają się czasami nierealne, gdy sprowadzają piłkarzy zupełnie anonimowych, a oni w kilka miesięcy stają się gwiazdami całej ligi. Z pewnością Brighton nie jest na poziomie finansowym klubów z TOP 6, ale jeśli chodzi o możliwości piłkarskie, to Mewy nie mają ograniczeń i są w stanie wygrać z każdym zespołem w tej lidze. Są takim światełkiem w tunelu tej dzisiejszej, smutnej piłkarskiej rzeczywistości owładniętej kolosalnymi pieniędzmi i kuriozalnymi kwotami wydawanymi na piłkarzy. Brighton pokazuje wszystkim, że da się żyć inaczej.


1 NEWCASTLE (4)

Czas na drużynę sezonu. Mój głos idzie w kierunku Newcastle. Dlatego, że to właśnie klub z St. James Park zrobił na mnie największe wrażenie. Dlaczego? Ponownie spójrzmy na 'Big Picture'. Cofnijmy się do listopada 2021 roku. Zmiana właścicielska. Eddie Howe przejmuje drużynę, która znajduje się na ligowym dnie. Anglik momentalnie tchnął ducha w zespół. Dokonano w zimę kilku nieoczywistych, ale mądrych wzmocnień i Sroki skończyły sezon na 11 miejscu, będąc na wiosnę jedną z najlepszych drużyn w całej lidze. Ta błyskawiczna metamorfoza dokonana przez Eddiego Howe była dla mnie imponująca i uważałem wtedy, że Anglik zasłużył na nagrodę menedżera roku, mimo tego iż nie przepracował pełnego sezonu. W tym roku również nie kłóciłbym się za bardzo z wyborem jego kandydatury. Wiemy oczywiście jakimi środkami dysponują w Newcastle. Ale nowi właściciele wybrali harmonijną drogę rozwoju. Chcą aby wszystko odbywało się w sposób naturalny, bez zasypywania dystansu gigantycznymi pieniędzmi. Podejście godne pochwały. Dlatego też przed sezonem oczekiwania były stonowane. Newcastle miało umocnić swoją pozycję w górnej połowie tabeli, może powalczyć o siódme miejsce z Aston Villą. Skończyło się na pozycji numer cztery, która gwarantuje grę w przyszłej edycji ligi mistrzów. Jeśli ktoś ciągle nie jest przekonany co do mojego wyboru to przytoczę teraz przykład Leicester. Lisy dwukrotnie przez większą część sezonu, podobnie jak Sroki okupowały miejsce w wielkiej czwórce. Różnica jest jednak taka, że klub z King Power Stadium w obu przypadkach dał się dogonić tym większym klubom, które zaliczyły falstart i dwa razy skończył na pozycji numer pięć. To pokazało jak trudno jest o to miejsce w czwórce. Newcastle udało się tę pozycje obronić. I to jest wielkie osiągnięcie. W kilkanaście miesięcy kibice tej drużyny przeszli od obaw, czy ich klub da radę się utrzymać, do rozważań, czy lepiej trafić w grupie na Barcelone, czy Real Madryt. WIELKIE NEWCASTLE - KLUBEM ROKU!


MOJA ORYGINALNA TABELA:

  1. Newcastle

  2. Brighton

  3. Fulham

  4. Arsenal

  5. Brentford

  6. Bournemouth

  7. Manchester Utd

  8. Manchester City

  9. Nottingham

  10. Aston Villa

  11. Crystal Palace

  12. Wolves

  13. Leeds

  14. Everton

  15. West Ham

  16. Southampton

  17. Liverpool

  18. Tottenham

  19. Leicester

  20. Chelsea


Patryk

Kommentare


bottom of page