THOMAS TUCHEL - KAWAŁ PONTYFIKATU
- patrykjoachim7
- Sep 8, 2022
- 11 min read
Thomas Tuchel został zwolniony z Chelsea.

Taka wiadomość gruchnęła wczoraj, jak grom z jasnego nieba. Chelsea weszła w sezon średnio, zdobywając 10 punktów w sześciu meczach, co wciąż daje szóstą pozycję i tylko pięć punktów straty do liderującego Arsenalu. Wczoraj drużyna The Blues doznała wstydliwej porażki z Dinamo Zagrzeb. Coś co nie powinno się zdarzyć, ale to jest futbol i czasami takie porażki się zdarzają. Mimo wszystko chyba nikt nie spodziewał się zwolnienia niemieckiego szkoleniowca. Dlaczego jest to decyzja wręcz zdumiewająca i jaki to był czas dla Chelsea, kiedy drużyną ze Stamford Bridge dowodził Thomas Tuchel. O tym będzie ten artykuł.
Era przed Tuchelem
Zacznijmy od tego w jakich okolicznościach Tuchel trafił do Chelsea. Zastąpił Franka Lamparda, który został zwolniony po wyjazdowej porażce z Leicester 0-2, w 18 kolejce. Dwa słowa o Lampardzie. Przejmował Chelsea latem 2019 roku. Klub ze Stamford Bridge miał wówczas nałożony zakaz transferowy, co dla klubu który regularnie wydaje ogromne pieniądze na transfery był swego rodzaju kagańcem. Kandydatura Lamparda była kontrowersyjna, ponieważ do tej pory prowadził tylko Derby County w Championship, z którym dotarł do play-offów o Premier League. Co z dzisiejszej perspektywy i tego że Derby County jest w League One (3 liga angielska) wygląda na nienajgorszy wynik. Dostał tę prace, ponieważ jest legendą Chelsea. Przejął klub, nie mogąc sprowadzać pasujących mu piłkarzy, bo Chelsea miała bana na transfery. Poszedł inną drogą, dość nietypową dla The Blues. Zaczął wprowadzać młodzież. Pokazał światu takich piłkarzy jak Fikayo Tomori, Reece James, Mason Mount, Calum Hudson-Odoi, Tammy Abraham. Niektórzy z nich ciągle stanowią o sile Chelsea, na innych udało się zarobić. Przeobraził zespół, z drużyny która od zawsze grała defensywnie i kojarzyła się z nietraceniem goli, w taką która gra bardzo ofensywnie i jest świetna do oglądania. Kontynuował trochę to co rozpoczął jego poprzednik Maurizio Sarri. Zakończył sezon na wysokim czwartym miejscu, dającym kolejny start w Champions League, co biorąc pod uwagę trudy z jakimi się mierzył było wynikiem imponującym. W lidze mistrzów odpadł z Bayernem Monachium. Z Bayernem można odpaść, to nie jest żaden wstyd. W następne lato Chelsea odbiła sobie zakaz transferowy i sprowadziła wielu nowych piłkarzy, za ogromne pieniądze. Havertz, Werner, Chilwell, Ziyech, Mendy. Wydali ćwierć miliarda euro. Oczekiwania urosły. Chciano mistrzostwa, ligi mistrzów. Były to oczekiwania nierealistyczne. Problem polegał na tym, że nowe transfery nie zbyt dobrze przyjęły się do drużyny. Havertz i Werner nie potrafili wskoczyć na poziom, który prezentowali w bundeslidze. Ziyech miał przebłyski, ale również wtopił się w tło. Chilwell miał problemy zdrowotne. Mendy był jedynym, który się obronił. Chelsea mimo to nie notowała bardzo złych wyników, ciągle trzymała kontakt z czołówką i wydawało się, że Lampard dostanie czas na wyprowadzenie drużyny z kryzysu. Nie dostał. Leicester, M.City, Arsenal, Wolves, Everton, Liverpool. Tylko te sześć drużyn było w stanie pokonać Chelsea w 18 kolejkach. 5, 1, 8, 13, 10, 3. Miejsca końcowe drużyn, które pokonały drużynę Franka Lamparda. Wydaje mi się, że gdy masz kłopoty kadrowe, gdy transfery nie wypaliły, to porażki z takimi drużynami nie są powodem do paniki. To się może zdarzyć. Ale jesteśmy w Chelsea. Tutaj nie ma czasu na błędy. Jesteś albo świetny, albo cię nie ma. Lampard zapłacił głową za to, że Havertz i Werner odbili się od Premier League, co biorąc pod uwagę obecną sytuację tych dwóch piłkarzy jest dość zabawne. Wernera bowiem pozbyto się ze Stamford Bridge tego lata. Wrócił sobie do Lipska. Havertz rozpoczął sezon jako napastnik. W pięciu meczach ligowych nie strzelił gola, nie miał asysty. Za szóstym razem usiadł na ławce i strzelił bramkę wchodząc z ławki. Ale jest w tej chwili zawodnikiem, co do którego są duże wątpliwości, czy nadaje się na ten poziom. Nie bez przyczyny sprowadzono Aubameyanga. Naświetliłem prace Franka Lamparda, poprzednika Tuchela, ponieważ mówienie o nim, że jest złym menedżerem i nie poradził sobie w Chelsea jest moim zdaniem nieprawdziwe. Zresztą sam Thomas Tuchel po zdobyciu najważniejszego trofeum powiedział w wywiadzie, że fundamenty pod sukcesy jego drużyny zbudował Frank Lampard i to wszystko udało się również dzięki niemu. Amen.
Początki pracy Tuchela
Niemiec przejął drużynę w styczniu. Na początku zajął się poprawą gry w obronie, i właśnie żelazna defensywa stała się symbolem pracy Tuchela w Chelsea. Wyśrubował rekordy meczów z czystym kontem. Jego sprzymierzeńcem był też terminarz. Był to dobry czas na zmianę menedżera, bo ten nowy miał stosunkowo miękkie lądowanie w postaci meczów z drużynami teoretycznie słabszymi. Tuchel zaczął przegląd wojsk. Sprawdził praktycznie wszystkich piłkarzy jakich miał. Kluczową decyzją była zmiana ustawienia na grę 3-4-3. To sprawiło, że drużyna poszła bardzo do przodu. Mieli odpowiednich zawodników do tego systemu, przede wszystkim na pozycje wahadeł, a granie trójką stoperów, wspieraną przez dwóch defensywnych pomocników sprawiło, że Chelsea praktycznie nie dało się strzelić gola. Przestawienie tej wajchy w drugą stronę niż proponował Lampard spowodowało oczywiście, że drużyna zaczęła grać słabiej w ofensywie. Zniknął Christian Pulisić, który za kadencji Lamparda był gwiazdą całej ligi. Amerykanin do tej pory nie może odnaleźć dawnej formy. Odstawiony na boczny tor został Abraham, który strzelał mnóstwo goli za Lamparda, a po sezonie odszedł do Romy i wydaje mi się, że trochę za młodym Anglikiem w Chelsea tęsknią. Ziyech dostawał mniej minut. Wszystko po to, żeby zrobić miejsce dla Wernera i Havertza, którzy mieli wejść na wysoki poziom ze względu na łatwiejsze porozumienie z nowym trenerem, który jest ich rodakiem. Dzisiaj wiemy już, że to się ostatecznie nie udało. Ustawienie tak mocnej drużyny, w tak bardzo defensywny sposób musiało spowodować poprawę gry defensywnej. Bo gdy masz mocniejszą drużynę, która wystawia ośmiu defensywnych piłkarzy to rywal ma trudno, aby strzelić ci gola. Niestety na ołtarzu nietracenia bramek złożono w ofierze cały ofensywny sposób grania wypracowany przez Lamparda i kilku ciekawych piłkarzy. Ale kilku nowych zyskało na wartości. Przede wszystkim Antonio Rudiger zrobił niebywały postęp i stał się czołowym defensorem ligi. Alonso i Christensen pokazali, że są w stanie grać na najwyższym poziomie. Początek kadencji Tuchela był burzliwy. Podjął kilka odważnych decyzji. Niektóre z nich się obroniły, inne nie.
Miesiąc miodowy, czyli wiosna 2021
W swoim ligowym debiucie Thomas Tuchel zremisował u siebie bezbramkowo z Wolves. Ale potem zaczęła się prawdziwa seria: Burnley (2-0), Tottenham (1-0), Sheffield (2-1), Newcastle (2-0). Następnie dwa remisy i wygrana na Anfield. Chelsea ewidentnie dostała nowe życie po przyjściu Niemca. Strzelenie im gola graniczyło z cudem, a sami zawsze jedną, lub dwie bramki trafiali, dzięki czemu zaczęli regularnie punktować i piąć się w tabeli. Pod koniec sezonu przyszła lekka zadyszka, ale przewaga wypracowana w pierwszych tygodniach pracy Thomasa Tuchela pozwoliła na zajęcie 4 miejsca gwarantującego ponowny start w Champions League. Nawet mimo porażki w ostatniej kolejce z Aston Villą. Do drużyny ze Stamford Bridge uśmiechnęło się szczęście, bo ich bezpośredni rywal Leicester również przegrał swój mecz z Tottenhamem, po koncercie Garetha Bale'a. Najważniejsze rzeczy działy się jednak w Lidze Mistrzów. Po kilku ligowych wygranych, drużyna Thomasa Tuchela dostała niesamowitej pewności siebie i to się przełożyło na Champions League. Frank Lampard jesienią wygrał grupę, dzięki czemu Chelsea była rozstawiona w 1/8 finału. Kolejny plusik dla Franka. Losowanie było jednak trudne, bo los skrzyżował Chelsea z Atletico Madryt. The Blues jednak bez większych problemów wyeliminowali Hiszpanów wygrywając w dwumeczu 3-0. I najważniejszy moment tamtego sezonu to było losowanie ćwierćfinałów i całej drogi do finału. Chelsea ponownie miała szczęście, bo w ćwierćfinale trafili złote ziarno, czyli FC Porto. Co więcej półfinał mieli rozgrywać z dwoma wielkimi klubami, będącymi jednak w kryzysie. Chodziło o Real lub Liverpool. Po drugiej stronie drabinki znalazło się natomiast trzech głównych faworytów, czyli PSG, Bayern i Manchester City. Chelsea pokonała Porto. Wygrali 2-0 na wyjeździe i przegrali 0-1 u siebie, ale to wystarczyło by zameldować się w półfinale, w którym czekał Real Madryt. Na Santiago Bernabeu padł remis 1-1. Gol Pulisicia. W rewanżu Chelsea okazała się lepsza i przed własną publicznością wygrała 2-0 po golach Wernera oraz Mounta. Przy golu Mounta genialna asysta Pulisicia. Chce pokazać po prostu, że Amerykanin mimo tego, że nigdy nie był ulubieńcem Tuchela odegrał znaczącą rolę w tym sukcesie. I finał. Wielki finał w Porto. Rywalem najlepsza drużyna świata Manchester City. Kursy były jednoznaczne. M.City (1.9), Chelsea (4.3). To mówi wszystko. Ten finał miał zdecydowanego faworyta. Guardiola miał w końcu przełamać swoją klątwę. I co? I nic. Mount podał do Havertza, a ten strzelił legendarnego gola, który trzyma go przy życiu do tej pory, bo pewnie bez tego wspomnienia podzieliłby los swojego rodaka Timo Wernera i otrzymał bilet do innego klubu. A tak to ciągle może mówić: "Przecież strzeliłem najważniejszego gola ostatniej dekady dla Chelsea". I gnojek ma rację. City miało 45 minut, aby odrobić straty, ale jak już wiemy strzelić gola Chelsea po prostu się nie da. Niesamowite wejście Thomasa Tuchela do nowej drużyny. Sensacyjne zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Nikt, absolutnie nikt się tego nie spodziewał. Tuchel po kilku miesiącach pracy w Londynie był na absolutnym szczycie. Dokonał czegoś historycznego. Jako ciekawostkę dodajmy, że Chelsea dotarła również do finału Pucharu Anglii, przegranego z Leicester 0-1. Zastanawiam się czasami, co by było gdyby inaczej ułożyły się dwa mecze. Mianowicie Leicester wygrywa z Tottenhamem, a City wygrywa Ligę Mistrzów. Tuchel kończy na 5 miejscu, bez żadnego trofeum. Mógłby zostać zwolniony już wtedy. To pokazuje jak cienka granica w piłce dzieli porażkę, od zwycięstwa. Chelsea dołożyła jeszcze dwa trofea w postaci Superpucharu Europy i Klubowych Mistrzostw Świata.
Sezon 2021/22
Drugi sezon pracy Thomasa Tuchela na Stamford Bridge. Pierwszy pełny. I jedyny pełny, jak się później okazało. Chelsea dokonało tylko jednego, ale za to ogromnego transferu. Za ponad sto milionów na Stamfrod Bridge wrócił Romelu Lukaku. Miał być tym brakującym elementem w układance Tuchela i miał sprawić, że Chelsea sięgnie po mistrzostwo Anglii. Przed startem sezonu Chelsea była typowana, jako kandydat do mistrzostwa, najpoważniejszy obok Manchesteru City. Wydawało się, że ma bardzo szeroką kadrę i po zdobyciu ligi mistrzów naturalnym krokiem będzie mistrzostwo, albo przynajmniej poważna walka o tytuł. Nic takiego się nie stało. Znowu oczekiwania były zbyt wygórowane i nieproporcjonalne do potencjału, jakim dysponował zespół. Liga Mistrzów została wygrana dość szczęśliwie, a strata punktowa do City w ubiegłym sezonie była ogromna (19 pkt). Nie da się tego tak szybko zasypać, jak się niektórym wydawało. Chelsea skończyła nawet za Liverpoolem, który przez większość sezonu grał bez środkowych obrońców, bo wszyscy byli kontuzjowani. W nowym sezonie wrócił na swój poziom i ponownie, tak jak City przebił barierę 90 punktów. Chelsea nie była w stanie wytrzymać tego tempa. Mieli zbyt mało argumentów, a co gorsza opuścił ich fart towarzyszący im od początku pracy Tuchela. Pojawiła się plaga kontuzji. W pewnym momencie sezonu kilkunastu zawodników było niezdolnych do gry. Co więcej wielki transfer, który miał na lata rozwiązać problem z napastnikiem okazał się niewypałem. Lukaku miał świetne wejście, ale z każdym meczem gasł, by w środku sezonu udzielić wywiadu, w którym powiedział, że źle czuje się w Londynie i chętnie wróciłby do Mediolanu. To przelało czarę goryczy i stracił wsparcie fanów. A po sezonie Belg rzeczywiście wrócił na San Siro. Chelsea mimo tak wielu problemów zagrała solidny sezon. Przez jego większą część dryfowała sobie na spokojnych wodach między dwójką (Liverpool i M.City) która biła się o mistrzostwo, a drużynami walczącymi o czwarte miejsce. Pod koniec sezonu było trochę nerwów, ale ostatecznie zakończyli rozgrywki na tym swoim trzecim miejscu, na którym byli przez praktycznie całe rozgrywki. I był to wynik naprawdę przyzwoity. W Champions League Chelsea odpadła w ćwierćfinale z późniejszym zwycięzcą całych rozgrywek, Realem Madryt. Odpadła po niezłym dwumeczu. Przegrała u siebie 1-3. Ale w rewanżu na Santiago Bernabeu była w stanie odrobić te straty i mam takie wrażenie, że była najbliżej wyeliminowania Realu ze wszystkich. W tym dwumeczu Real miał najwięcej problemów. The Blues zagrali również w dwóch finałach krajowych pucharów (FA Cup oraz Puchar Ligi). Oba przegrali z Liverpoolem. Sezon pełen turbulencji zakończony 3 miejscem w Premier League, ćwierćfinałem LM oraz dwoma finałami krajowych pucharów nie powinien być oceniony zbyt negatywnie.
Nowy sezon 2022/23
W lato w Chelsea nastąpiła zmiana właścicielska. Ze względów geopolitycznych Rosjanin Roman Abramovich musiał sprzedać klub. Nowym właścicielem został Todd Boehly. Ta transakcja długo trwała i niepewność w klubie spowodowała, że kilku ważnych graczy odeszło ze Stamford Bridge. Przede wszystkim Antonio Rudiger. Chyba najlepszy piłkarz Chelsea w poprzednim sezonie. Brak osób decyzyjnych przełożył się również na to, że Chelsea dość długo nie była zbyt aktywna na rynku transferowym i dopiero pod koniec okienka dokonała kilku wzmocnień. Tuchel mimo tych wszystkich problemów powiedział, że on się nigdzie nie rusza, bo świetnie czuje się w tym klubie. Nie miał łatwego życia w okresie przygotowawczym. Wielu zawodników przyszło do klubu już po starcie rozgrywek. Takie transfery nie ułatwiają pracy menedżera, gdy nie możesz popracować z piłkarzem w lato i wdrożyć go do swojego systemu gry. Zwłaszcza gdy mówimy o takim menedżerze jak Tuchel, u którego kwestie taktyczne są kluczowe i wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Chelsea zaczęła sezon nienajgorzej. Wygrała z Evertonem, Leicester oraz West Hamem. Zremisowała z Tottenhamem, będąc drużyną zdecydowanie lepszą. Zagrali świetny mecz i tylko błędy sędziowskie odebrały im trzy punkty. Zaliczyli dwie wpadki z Leeds i Southampton. Przegrali z niżej notowanymi rywalami, ale to ciągle nie jest powód do paniki. The Blues znajdują się na 6 miejscu i mają tylko pięć punktów straty do lidera. Bezpośrednim meczem decydującym o zwolnieniu okazało się starcie w Zagrzebiu, gdzie Chelsea po słabiutkim meczu przegrała sensacyjnie z miejscowym Dinamo 0-1. Dla mnie jest to decyzja zbyt pochopna, ale mam wrażenie, że nowy właściciel od początku nie był fanem Thomasa Tuchela i tylko czekał na moment, w którym będzie mógł się Niemca pozbyć. Ma prawo do tego, aby zbudować swój projekt z menedżerem u sterów, takim który mu pasuje. Ale czy postępowanie wobec Tuchela było eleganckie? Mam poważne wątpliwości.
Podsumowanie
Zanim Thomas Tuchel trafił do Chelsea nie byłem wielkim fanem tego menedżera. Przejął Borussie Dortmund po Jurgenie Kloppie i utrzymał wysokim poziom w tej drużynie, jednak nie był w stanie nawiązać do sukcesów swojego poprzednika, jakim było wygranie mistrzostwa Niemiec, czy finał Champions League. Wyniki wykręcane przez Kloppa były szalone i nie wiem czy ktokolwiek inny byłby w stanie wnieść drużynę z Dortmundu na takim poziom, ale nie zmienia to faktu, że Tuchel tak dobrze sobie nie radził. Następnie trafił do Paryża. Zespół na zdecydowanie wyższym poziomie. Wzięli Niemca mam wrażenie dlatego, że chcieli kogoś kto wprowadzi żelazną dyscyplinę i zbierze to wszystko do kupy. Cel był jasny: wygrana w Lidze Mistrzów. Czy to się udało? Nie. Tuchel doprowadził PSG do finału, ale przegrał ten finał. Ponownie niezła kadencja, ale trochę rozczarowująca. Następnie przyszedł czas na Chelsea. I tutaj wszystko kliknęło. Byłem trochę zły na zwolnienie Franka Lamparda, bo jestem jego fanem, zarówno jako piłkarza jak i menedżera. Dlatego chciałem, żeby w Chelsea żałowali decyzji o jego zwolnieniu i się pomylili z Tuchelem. Dziś już wiemy, że o żadnej pomyłce nie mogło być mowy. To był strzał w "10". Wygrana Liga Mistrzów. Tuchel został zapytany po finale: "Musisz być świetnym menedżerem, skoro jesteś w finale LM drugi raz z rzędu". Odpowiedział: "Chyba nie takim świetnym, skoro musiałem to zrobić z innym klubem". Genialny dystans. Kolejne miesiące pracy nie były już tak udane, ale uważam że były naprawdę dobre. Thomas Tuchel udowodnił, że nie miałem racji. Pokazał, ze jest menedżerem z absolutnego topu. Zostawił po sobie trzy trofea i fantastyczną drużynę. Na stałe zapisał się w historii Chelsea. Bo w XXI wieku w mojej opinii był drugim najlepszym menedżerem Chelsea. Pierwsze miejsce jest zarezerwowane dla Jose Mourinho. Ale poza Portugalczykiem nie widzę nikogo kto zrobił więcej dla tego klubu. Może Antonio Conte. Myślę, że musielibyśmy rozstrzygnąć ten spór między tymi, nota bene mającymi ostatnio konflikt menedżerami. Ja wyżej cenię jednak kadencję Niemca. Przede wszystkim za to jak Chelsea świetnie wyglądała taktycznie. Jak te wszystkie tryby się zazębiały. Każdy piłkarz wiedział co ma robić na boisku. Tuchel stworzył naprawdę wspaniały zespół. To było piękne 19 miesięcy.
Era Post Tuchel
Co dalej będzie z Chelsea? Pewnie nic za bardzo się nie zmieni. Ten klub regularnie zmienia menedżerów co kilkanaście miesięcy. Wydawało się, że być może z Tuchelem będzie inaczej. Dziś już wiemy, że nie. Osiągnęli pewną stabilizację w zwalnianiu menedżerów. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Działają na zasadzie krótkoterminowych projektów. Menedżer ma przyjść, zrobić wynik, a gdy pojawia się kryzys, to przychodzi następny. Nie jestem fanem takiego zarządzania, ale jak spojrzymy na to ile Chelsea wygrywała w ostatnich latach, to o dziwo przynosi to świetne efekty. Nowym menedżerem The Blues będzie Graham Potter. Dziś wiemy to już na pewno. I to jest znakomity wybór. Pisałem już wielokrotnie, że jestem wielkim fanem talentu Anglika i że zasługuje na szanse w klubie topowym. Dzisiaj się to ziściło. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu i przekonany o tym, że Potter świetnie sobie z tym wyzwaniem poradzi. A co dalej z Thomasem Tuchelem? Udowodnił całemu światu, że jest menedżerem wybitnym i wydaje się, że długo bez pracy nie pozostanie. Na tę chwilę każdy klub z najwyższej półki ma menedżera i ten stan rzeczy raczej szybko się nie zmieni, choć w zwolnienie Niemca też ciężko było mi uwierzyć. Wydawało mi się to nieprawdopodobne, a jednak stało się faktem. Pewnie za jakiś czas w innym miejscu również nastąpi zmiana menedżera. Gdzie bym widział Tuchela? Wydaje mi się, że po tym jak trenował w Niemczech, Francji oraz Anglii może czas na Hiszpanie. Pasowałby mi do takiego Realu Madryt, jako następca Carlo Ancelottiego. A może okaże się, że podobnie jak w przypadku Borussi Dortmund zastąpi Jurgena Kloppa, tym razem w Liverpoolu, bo Premier League ewidentnie go kręci. A może pójdzie jeszcze w inną stronę i zakładając, że reprezentacja Niemiec zagra słaby mundial, zostanie selekcjonerem. Zobaczymy. Teraz czas na zasłużony urlop. Mam jednak nadzieję, że ten urlop nie będzie trwał zbyt długo, bo Thomas Tuchel jest futbolowi bardzo potrzebny. Do zobaczenia.
Patryk
Комментарии