Premier League 2022/23
- patrykjoachim7
- Aug 3, 2022
- 19 min read
Updated: Aug 4, 2022

Premier League 2022/23 - zapowiedź sezonu.
Obszerna analiza tego co czeka nas w nadchodzącym sezonie najlepszej ligi świata. Serdecznie zapraszam.
Poprzedni sezon zakończył się mistrzostwem Anglii dla Manchesteru City wydartego w ostatnich minutach meczu z Aston Villą, kiedy to The Citizens odrobili dwubramkową stratę i wygrali 3-2, co pozwoliło im sięgnąć po 8 tytuł w historii. Liverpool również wygrał swój mecz w ostatniej kolejce, ale to wystarczyło tylko do zajęcia drugiego miejsca. Drugi raz na przestrzeni ostatnich kilku sezonów The Reds kończą sezon zaledwie punkt za tryumfującym Manchesterem City. Podium uzupełniła Chelsea, która od połowy sezonu dryfowała samotnie niezagrożona zmianą pozycji, w którąkolwiek ze stron. Ostatnią drużyną, która znalazła się w TOP 4 był Tottenham, który zapewnił sobie Ligę Mistrzów w bezpośrednim meczu z odwiecznym rywalem z północnego Londynu. Mecz ten był rozgrywany na trzy kolejki przed końcem i nie zadecydował o tym w sensie dosłownym, ale uskrzydlony tym zwycięstwem Tottenham wygrał wszystko do końca, a podłamany Arsenal potknął się w spotkaniu z Newcastle, przez co musiał zadowolić się piątą lokatą. Na miejscu szóstym sezon zakończył Manchester United, który pewnie chciałbym o poprzednim sezonie jak najszybciej zapomnieć. Drużyną, która uzyskała miano "Best of the rest" okazał się West Ham United, który uzupełnił listę angielskich drużyn występujących w europejskich pucharach, zajmując miejsce numer siedem. Z ligą pożegnało się dwóch ubiegłorocznych beniaminków Norwich i Watford, a o uniknięcie miejsca osiemnastego do ostatniej kolejki walczyły Leeds i Burlney. Gorsza ostatecznie okazała się ta druga drużyna i również pożegnała się z Premier League. Koroną króla strzelców podzielili się Mohamed Salah i Son Heung-Min.
Analizę nowego sezonu zaczniemy od nowych drużyn w angielskiej elicie. Miejsce Norwich, Watfordu i Burnley zajmie trzech beniaminków. Championship wygrało Fulham. Bezpośrednio awansowało również Bournemouth plasując się na drugim miejscu. Natomiast Play-offy zostały wygrane przez kończący sezon zasadniczy na 4 miejscu Nottingham Forrest. I to właśnie od nich rozpoczniemy.

Myślę, że większość z nas cieszy się z awansu Nottingham Forrest, bo jest to klub bardzo utytułowany. Wygrany dwukrotnie Puchar Europy w latach 1979 i 1980 mówią same za siebie. Jako ciekawostkę można dodać, że Nottingham to najmniejsze miasto, którego drużyna sięgnęła po te najważniejsze trofeum na starym kontynencie. Gablotę klubu uzupełniają Mistrzostwo Anglii, dwa Puchary Anglii, cztery Puchary Ligi, Superpuchar Europy oraz Tarcza Wspólnoty. Łącznie 11 trofeów. To robi wrażenie i jasno pokazuje, że miejsce Nottingham jest w elicie. Ale historia to jedno, a teraźniejszość to drugie. Jaki sezon czeka Forrest? Trudny. Ich celem będzie, jak to zazwyczaj bywa wśród beniaminków, wyłączając może takie wyjątki jakim było Wolves kilka lat temu, utrzymanie się w lidze. Czy Forrest ma argumenty, aby sobie je zapewnić? I tak, i nie. Awansowali z Play-Off-ów, więc przynajmniej teoretycznie powinni być tym najsłabszy z beniaminków. W poprzednim sezonie z ligi spadło dwóch ówczesnych beniaminków. Dla pocieszenia dodajmy, że tym który się utrzymał był Brentford, który awans również wywalczył własnie w Play-Off-ach. A więc da się. Tym bardziej, że w kadrze Nottingham znajduje się kilku ciekawych zawodników. Brenan Johnosn, czyli młoda gwiazda tej drużyny. Cofnięty napastnik, który strzelił 16 goli i dołożył 9 asyst, co jest wynikiem całkiem niezłym. Jest szkocki stoper Scott McKenna, który dowodzi defensywą drużyny, a w środku pola znajdziemy doświadczonego Jacka Colbacka, mającego przeszłość w Premier League. Forrest byli też bardzo aktywni na rynku transferowym, sprowadzając sporą grupę nowych piłkarzy. Szczególnie upatrzyli sobie rynek niemiecki i znaleźli tam aż czterech zawodników. Omar Richards, Moussa Niakathe, Orel Mangala oraz Taiwo Awoniyi. Ten zestaw naprawdę wygląda ciekawie i może znacząco podnieść poziom sportowy. Najbardziej na wyobraźnie kibiców Premier League działają jednak transfery wewnątrz ligi, zwłaszcza że Nottingham Forrest sięgnęło po piłkarza Liverpoolu i dwóch Manchesteru United. Neco Williams niemający szans w rywalizacji z najlepszym prawym obrońcą na świecie zamienił Anfield na City Ground, aby grać regularnie. Jest to piłkarz, który spokojnie poradzi sobie na poziomie Premier League i będzie dużą wartością dodaną. Co do piłkarzy sprowadzonych z Old Trafford wątpliwości powinny być jeszcze mniejsze. Dean Henderson udowodnił w Sheffield, że kiedy jest "jedynką" to potrafi być czołowym bramkarzem ligi, a Jesse Lingard, gdy grał regularnie w West Hamie to był na ustach całej Anglii i ocierał się nawet o kadrę. Było trochę kontrowersji co do jego astronomicznych zarobków, jak na standardy Forrest, ale myślę, że dla niego warto rozbić bank, bo jest to potencjalny kozak. Podsumowując do ligi wchodzi klub z ogromnymi tradycjami, który zrobił bardzo dużo w trakcie okienka, aby ten wielki powrót na salony po 23 latach nie zakończył się roczną przygodą, tylko trwał znacznie dłużej. Czy to się uda? Na pewno nie będzie łatwo, ale Nottingham Forrest ma argumenty, które mogą pozwolić utrzymać się w elicie.
Bournemouth

Wisienki wracają do Premier League po dwóch latach przerwy. Myślę, że skojarzenia z tą drużyną są całkiem pozytywne. Mimo niewielkiego budżetu był to klub, który pod wodzą Eddiego Howe'a wnosił dużo kolorytu do ligi i był jedną z tych drużyn, które grały ofensywnie i bardzo odważnie, za co ostatecznie zapłacili cenę jaką był spadek. Głównym czynnikiem były oczywiście liczne kontuzje, ale być może należało wówczas schować romantyzm do kieszeni i zacząć zbierać punkty. Dobrze zapamiętany został kwartet ofensywny: Wilson, King, Fraser, Brooks. Defensywą natomiast dowodził wtedy Nathan Ake. Dziś z całej piątki w kadrze Bournemouth jest tylko David Brooks. Pozostali wciąż występują w Anglii, tylko w barwach innych klubów. Fajna to była drużyna. Wystarczy już tych wspomnień. Jaką drużyną dziś jest Bournemouth? Ich trenerem jest Scott Parker, a więc trener lubiący ofensywny styl, ale z drugiej strony w poprzednim sezonie Wisienki fantastycznie grały w defensywie i straciły najmniej goli w całej lidze. Gdzie więc leży prawda? Jak to zwykle bywa, gdzieś po środku. Będzie to drużyna zbalansowana, ze względu na swoją jakość pewnie bardziej nastawiona na obronę. Okienko transferowe nie było zbyt imponujące. Stracili wielu piłkarzy, a do klubu przyszło zaledwie kilku i to takich, co do których można mieć wątpliwości czy sobie poradzą na tym poziomie. W składzie jest kilku niezłych graczy, takich jak Dominic Solanke, Philip Billing, czy Jefferson Lerma. Ale to nie wygląda optymistycznie na dzisiaj. Scott Parker mówi w wywiadach, że nie ma kogo wystawić na środku obrony, a kadra jest dużo słabsza niż dwa miesiące temu. Życzyłbym im, aby sobie poradzili, ale ich skład naprawdę wygląda mało prestiżowo. Zakończę cytatem z Jose Mourinho: "Nie wiem czy to jest największy kandydat do spadku, ale nie widzę większego".
Fulham

Klub jo-jo. Odbicie lustrzane Norwich. Można tak wymieniać kolejne żartobliwe epitety. Bo naprawdę ciężko wyjaśnić to dlaczego rok po roku jest albo awans, albo spadek. I tak w kółko. Nie przekonuje mnie mówienie, że są to kluby za słabe na Premier League, bo skoro jesteś w stanie zrobić 90 punktów w Championship to musisz mieć odpowiednią jakość, aby grać w elicie. Kluby, które nie prezentowały się aż tak dobrze na zapleczu były w stanie się utrzymywać. Dlaczego więc Fulham i Norwich nie potrafią tego zrobić? Nie wiem. Może chodzi o specyfikę tych dwóch lig. Niemniej jednak spróbujmy podejść do tej nielogicznej drużyny, jak najbardziej logicznie. Fulham pewnie wygrało Championship i bez większych problemów zapewniło sobie awans. Szczególne wrażenie zrobił Aleksandar Mitrović, który ustanowił nowy rekord strzelonych goli w jednym sezonie, zdobywając ich aż 43! Tylko, że z Serbem jest trochę tak jak z całym Fulham. Nie za bardzo jest w stanie przełożyć to na Premier League. Choć może ten sezon będzie przełomowym. Fulham sprowadziło Andreasa Perreire, który ma zastąpić odchodzącego do Liverpoolu Fabio Carvalho. Kadra drużyny z Craven Cottage wygląda przyzwoicie. Tylko czy to wystarczy do utrzymania? Pewnie mają więcej argumentów niż Bournemouth, ale biorąc pod uwagę jak piekielnie silna jest Premier League będzie o to bardzo trudno.
Przejdźmy teraz do drużyn, które w Premier League są nieco dłużej. Drużyną, która zajęła magiczne 17 miejsce, czyli te pierwsze bezpieczne, tuż nad kreską jest Leeds.

Pawie, aby ratować ligę musiały zakończyć płomienny romans z Marcelo Bielsą, który wprowadził ich do najwyższej klasy rozgrywkowej po długiej przerwie i w pierwszy sezonie pokazał nam zespół, którym zachwycał się cały świat, gdy jego podopieczni strzelali w każdym meczu po 3,4 gole, niezależnie od rywala. Drugi sezon był jednak zdecydowanie słabszy. Pojawiło się wiele kontuzji, w dużej mierze spowodowanych morderczym stylem gry proponowanym przez Argentyńczyka. Liga nauczyła się Leeds i wizja degradacji zajrzała realnie w oczy drużynie z Ellan Road. Podjęto zdecydowane kroki. Bielse zastąpił Jesse Marsch. Amerykanin po niełatwym początku ostatecznie uratował Leeds przed spadkiem, choć do ostatniej kolejki fani tej drużyny musieli drżeć o ligowy byt. Co gorsza w lato do klubu przyszła Barcelona i przyszedł Manchester City, wyjmując z klubu kolejno Raphinhę i Kalvina Phillipsa, czyli dwóch najlepszych piłkarzy Leeds. Udało się co prawda sprowadzić kilku niezłych zawodników, głównie z kierunku austriacko-niemieckiego, wykorzystując kontakty Marscha z rodziną Red Bulla. To wszystko uzupełnione sprowadzeniem wydaje się najciekawszego z letnich nabytków Luisa Sinisterry z Feyenordu. Nie można więc powiedzieć, że okno transferowe zostało przespane. Jednak utrata dwóch tak ważnych piłkarzy musi się odbić na tej drużynie. Myślę że Leeds powinno zaufać w umiejętności trenerskie Jessego Marscha i w to, że tworzy system, który będzie w stanie ukryć braki Raphinhi i Phillipsa, bo zastąpienie ich jeden do jednego wydaje się mało prawdopodobne. Kolejny trudny sezon czeka Pawie. Nie licząc beniaminków ich kadra wygląda najsłabiej w lidze. Nie będzie łatwo.
Everton

Tak słabego sezonu i walki o utrzymanie nikt się w tym klubie nie spodziewał. Jasne pomysł z zatrudnieniem Rafy Beniteza od początku wydawał się szalony i odbił się czkawką. Natomiast to nie Hiszpan był jedynym winnym takiego stanu rzeczy. Główną przyczyną było tragiczne zarządzanie klubem w ostatnich latach. Przyszedł Frank Lampard i zrobił swoje. Utrzymał Everton, choć nie bez problemów. Wielką rolę miał w tym Richarlison, najlepszy piłkarz The Toffees w poprzednim sezonie, który teraz będzie grał na chwałe Tottenhamu. Było tak źle, że już gorzej chyba być nie może... zawsze może być gorzej. Ale byłbym umiarkowanym optymistą. Bardzo cenię Franka Lamparda jako menedżera. Uważam, że w Chelsea został potraktowany bardzo niesprawiedliwie i nie zasłużył sobie na tak dużą krytykę, z jaką się spotkał, bo mam wrażenie że wiele osób zapomniało w jakiej sytuacji była Chelsea, gdy Frankie obejmował stery i jak bardzo rozwinął cały klub, ale przede wszystkim poszczególnych piłkarzy. Ale wracając do Evertonu. Jest dobry bramkarz, niezła obrona z Masonem Holgatem i Benem Godfreyem. Na lewej stronie będzie szalał Vitaliy Mykolenko mający bardzo udaną rundę. W środku pola znajdziemy Allana i Doucoure. A w ofensywie mamy Demaraia Graya, Dominica Calverta-Lewina, który powinien wrócić do wysokiej dyspozycji i Anthonego Gordona, wychowanka, który w zeszłym sezonie pokazał światu swój wielki talent, a w tym powinien grać jeszcze lepiej. Do drużyny dołączył duet z Burnley: Dwight McNeil i James Tarkowski. Frank Lampard ma okres przygotowawczy, aby to wszystko poukładać. Everton powinien zagrać spokojny sezon i zakończyć go gdzieś w okolicach 12 miejsca, nie martwiąc się o pozostanie w elicie.
Southampton

Święci co sezon tracili najlepszych piłkarzy i zastępowali ich nowymi, młodymi zawodnikami, których ponownie mogli wypromować, aż doszli do momentu, w którym nie bardzo jest kogo sprzedać. Prowadzenie klubu w ten sposób powoduje, że trudno o jakiś duży rozwój, ale skoro taka polityka pozwala co roku utrzymywać się w lidze, nie angażując wielkich środków, to trudno mieć o to pretensje. Mają dobrego trenera z pomysłem. Dzięki temu Southampton ma swój styl i trzeba przyznać, że całkiem przyjemnie się na nich patrzy. Poprzedni sezon był pełen wzlotów i uapdków, z przewagą tych drugich, ale znowu udało się utrzymać względnie spokojnie. Został James Ward-Prowse i to jest kluczowe, bo stanowi on pewnie połowę wartości drużyny. Jest wychowankiem, kapitanem, najlepszym piłkarzem i powoli można mówić legendą klubu. Bez wątpienia poradziłbym sobie w lepszym klubie, ale wciąż będzie grał w koszulce Świętych. Można było na nim zarobić, ale dużo większą wartość ma to, że został i można budować drużynę wokół niego. Nie będzie w nowym sezonie Armando Broji, któremu skończyło się wypożyczenie i wrócił do Chelsea. Był to dość ważny zawodnik, ale oprócz niego nikt istotny nie odszedł. Sprowadzono Bramkarza, co jest ważne, bo oczy krwawiły, gdy patrzyło się na popisy McCarthego i Forstera. Wydaje się, że taktyka gry z bramkarzem może przynieść duże korzyści. Doszło również kilku młodych zawodników, jak co lato. I znowu powinno być solidnie, a może nawet lepiej.
Aston Villa

14 miejsce w ostatnim sezonie to było spore rozczarowanie. Wydawało się, że duża aktywność na rynku pozwoli The Villans nawet na walkę o puchary. Jednak strata Jacka Grealisha okazała się zbyt dotkliwa. Choć również Jack zaliczył przeciętny sezon w barwach Manchesteru City i można wysnuć wniosek, że obie strony za sobą tęsknią. Choć dla Villi zastrzyk gotówki w postaci 100 milionów funtów otworzył na rynku zupełnie nowe furtki. Kiepski początek sezonu spowodował zmianę trenera. Deana Smitha zastąpił Steven Gerrard. Drużyna zaczęła grać inaczej, ale wyniki nie poszły znacząco do przodu. Nie można zapomnieć, że dzięki znajomością Gerrarda udało się wypożyczyć Philippe Coutinho, czyli piłkarza koszmicznego jak na warunki klubu z Birmingham. W lato przypieczętowano ostateczny transfer Brazylijczyka. Ze świetnej strony pokazał się młodziutki Jacob Ramsey. Udało się wykorzystać bałagan w Evertonie i sprowadzić czołowego, lewego obrońcę ligi Lucasa Digne'a. Widać było rozwój poszczególnych zawodników, ale nie przełożyło się to bezpośrednio na wyniki całej drużyny. W tym sezonie nie będzie już wymówek. Oprócz Coutinho do klubu zawitali środkowy obrońca z Sevilli Diego Carlos oraz defensywny pomocnik z Olympique Marsylia Boubacar Kamara. Jakość w składzie Aston Villi jest ogromna. Jest to chyba w tej chwili najciekawszy projekt na angielskim rynku. Należy zacząć od nich wymagać. Czy walki o puchary? Być może. Ale miejsce w TOP 10 jest obowiązkiem, bardziej nawet ze wskazaniem na pozycje 7-8.
Brentford

Jedyny beniaminek, który przetrwał w Premier League i zrobił to na dużym spokoju. Bardzo ważne było przyjście Christiana Eriksena zimą. Duńczyk wniósł ogromną jakość i jego brak w tym sezonie będzie odczuwalny. Ten klub jest budowany bardzo rozsądnie. Jest dobry trener Thomas Frank. Mają świetnego napastnika Ivana Toneya. Całkiem niezła kadra, wzmocniona jeszcze doświadczonym stoperem z Burnley, Benem Mee. To znowu będzie trudna misja, aby się utrzymać, ale mam wrażenie że Brentford znowu jest w stanie to zrobić. Nie będzie tak wysokiego miejsca jak w roku ubiegłym, ale Pszczółki mają argumenty i jeśli dobrze je wykorzystają, to ta niezwykła przygoda z Premier League może trwać nadal.
Crystal Palace

Orły mają za sobą udaną kampanię. Zmiana trenera tchnęła nowe życie w tę bezpłciową drużynę. Z zespołu, który grał skutecznie, ale strasznie topornie, przeobrazili się w ekscytujący zespół, który każdy chciał oglądać, a z którym nikt nie chciał grać. Wilfried Zaha zagrał fantastyczny sezon. Był prawdziwym liderem tej drużyny. Wygląda na to, że pogodził się z tym, że nie zwojuje już wielkich klubów, ale bycie legendą na Selhurst Park zdaje się być dla niego wizją, która mu odpowiada. Skład Palace został odmłodzony i to przyniosło świetne efekty. Nowa para stoperów Joachim Andersen i Marc Guehi zrobiła furorę. Coraz śmielej zaczynają pokazywać się młodzi, kreatywni pomocnicy Eberechi Eze i Michael Olise.
A głębi na pozycji środkowego napastnika może pozazdrościć Orłom wiele klubów. Okno transferowe było dość spokojne, bo nie było potrzeby przeprowadzania kolejnej rewolucji. Sprowadzono trzech piłkarzy. Sam Johnstone, Chris Richards i Cheick Doucoure. Każdy z nich może być realnym wzmocnieniem pierwszej jedenastki. Nikt ważny nie odszedł. Kolejny fajny sezon dla tego klubu. Nie ma tam żadnej presji. Crystal Palace ma dostarczać dużo rozrywki i spokojnie trwać na poziomie Premier League. A z Patrickiem Vieirą u sterów, z tak mocnym składem i przede wszystkim z Wilfriedem Zahą nic złego im nie grozi. A może nawet zaskoczą wszystkich i wykręcą wynik ponad stan. Kto wie?
Newcastle

Przyjście bogatych właścicieli z Arabii Saudyjskiej zapowiada lepsze czasy na St. James' Park. Po latach przeciętności klub powinien wreszcie wrócić na dobre tory i dobrze bo całkowicie na to zasługuje. Podejście w Newcastle jest jednak bardzo chłodne i nie ma szastania pieniędzmi, a zamiast tego spokojne, rozsądne działania na rynku, tak aby zaspokoić bieżące potrzeby i stopniowo rozwijać drużynę. Brawo. Przyniosło to efekt, gdy będąc w strefie spadkowej zatrudniono fachowca i sprowadzono piłkarzy, których potrzebowano i zapewniło to bardzo spokojne utrzymanie. W lato również nie było szastania pieniędzmi. Kadra została wzmocniona Nickiem Popem i Svenem Bottmanem. Eddie Howe ma spokojnie pracować i ulepić coś fajnego z materiału, który ma. W poprzednim sezonie wyciągnął drużynę z dna i zakończył z nią sezon na 11 miejscu, za co w mojej opinii powinien zostać wybrany Menedżerem Sezonu. Teraz Newcastle powinno zrobić kolejny jrok do przodu i skończyć sezon w górnej połówce tabeli, a może nawet spróbować włączyć się do walki o puchary. Podoba mi się harmonijny rozwój tego klubu i to, że wybrali taką drogę zamiast trybu kariery w fifie i sprowadzania wielkich nazwisk za niebotyczne kwoty.
Wolves

Wilki doszły do ściany i nie bardzo wiedzą co z tym faktem zrobić. Nie mają na siebie za bardzo pomysłu. Zmieniono trenera, aby grać w bardziej ofensywny sposób, a nie zmieniło się za bardzo nic. Od dwóch lat nie ma dopływu świeżej krwi. Do tego stracili świetnego stopera Romana Saissa. Stabilizacja zamieniła się w stagnację. Inne kluby starają się rozwijać jak tylko mogą, a Wolves stoi w miejscu. A z piłką jest trochę, jak z jazdą na rowerze. Gdy staniesz w miejscu to się przewrócisz. Jak nie idziesz naprzód to się cofasz. Ciężko będzi powtórzyć wynik z poprzedniego sezonu i zająć miejsce w górnej połowie tabeli. Bo na dziś Aston Villa, Newcastle, a nawet Crystal Palace wyglądają lepiej niż WIlki. Trochę szkoda, że klub, który kilka lat temu wszedł z drzwiami do Premier League tak bardzo wyhamował. Ale jest jak jest.
Brighton

Za drużyną z The Amex najlepszy sezon w historii. Fantastyczny jest to projekt, dowodzony przez wizjonera jakim niewątpliwie jest menedżer drużyny Graham Potter. Brighton ma swój unikalny styl gry, która pozwala im kontrolować mecze, mieć duże posiadanie piłki, grać bardzo efektownie i jednocześnie nie tracić dużo goli. Świetnie patrzy się na mecze tego klubu. Nadchodzący sezon może być trudniejszy, bo Tottenham zabrał im Yvesa Bissoume. Zamieszanie z transferem Marca Cucurelli również nie wpływa dobrze. Wydaje mi się jednak, że Graham Potter sobie z tym poradzi i znowu wyczaruje kilka nowych postaci, którymi będziemy się zachwycać. Duże nadzieję kibiców związane są z Leaondro Trossardem, który ma ogromny potencjał i być może to będzie ten sezon, w którym Belg wejdzie na zupełnie inny poziom. Ponownie powinni zakotwiczyć gdzieś w okolicach miejsca 10, co dla takiego klubu jak Brighton jest wynikiem optymalnym.
Leicester

Drużyna, która była krytykowana przez cały poprzedni sezon, gdy bujała się w okolicach 14 miejsca. Sprytni obserwatorzy zauważyli jednak, że mają kilka zaległych meczów do rozegrania. Lisy je wygrały i skończyły sezon na 8 miejscu, co i tak jest wynikiem co najwyżej przyzwoitym, ale należy pamiętać jak wiele kontuzji było w tej drużynie w poprzednim sezonie. Nie da się robić wielkich wyników, gdy przez cały sezon nie możesz korzystać z jednej trzeciej zawodników. Jaki będzie nowy sezon dla Leicester? Kibice trochę się martwią, bo Lisy to jedyny klub w pięciu topowych ligach, który nie dokonał ani jednego transferu. Jest to trochę dziwne. Z drugiej strony mogli wyjść z założenia, że powroty po kontuzjach będą pewnymi wzmocnieniami. Odszedł Schmeichel. Nie przekonuje mnie Leicester. Ten brak transferów jest zatrważający. Oczywiście w tej drużynie jest jakość, która nie pozwoli na jakąś, totalną katastrofę. Tylko co powinno być celem Leicester? Puchary? Jakoś tego nie widzę. Górna połowa tabeli? Trochę skromnie. Duża niewiadoma.
West Ham

Europejskie puchary drugi rok z rzędu. Kibice młotów śnią i nie chcą się z tego snu wybudzić. Wydawało się, że granie w Europie i mecze co 3 dni mogą być zabójcze dla West Hamu. Nic bardziej mylnego. Półfinał Ligi Europy i 7 miejsce w lidze, które ponownie gwarantuje granie w Europie to rezultat tego trudnego w teorii sezonu. Czapki z głów przed Davidem Moyesem i drużyną z London Stadium. Niewielka, ale przyzwoita działalność na rynku transferowym. Zabezpieczenie dla Michaila Antonio w postaci napastnika Sassuolo Gianluci Scamacci. Czy są w stanie zagrać kolejny sezon na tak wysokim poziomie i znów zameldować się w Europie? Będzie o to piekielnie ciężko, ale poprzedni rok też miał być zabójczy, a wiemy jak się skońćzył. Nie powinno się lekceważyć West Hamu. Wydaje się jednak, że może nie być tak kolorowo. Powalczą o puchary, ale ostatecznie to się nie uda.
Przejdźmy do tego na co wszyscy czekają. Mięso. A więc TOP 6.
Na pierwszy ogień drużyna, w której trwa rewolucja, Manchester United.

Rewolucja i tak mniejsza niż się można było spodziewać. Lisandro Martinez, Christian Eriksen i Tyrell Malacia wydają się optymalnymi wzmocnieniami, ale nie jest tak, że nagle w składzie będzie 8 nowych nazwisk. Nowy trener, nowy styl gry. Pytanie brzmi czy efekty będą widoczne już teraz, czy dopiero za rok? Skłaniam się bardziej ku tej drugiej opcji. Obserwując Pre Season można wyciągnąć pierwsze wnioski. Erik Ten Hag będzie chciał grać w systemie 4-3-3. Chce odkurzyć takich zawodników jak Marcus Rashford, czy Anthony Martial. Świetnie wyglądał Sancho, który ma coś do udowodnienia. Najważniejszy powinien być Bruno Fernandes. Znamy możliwości Portugalczyka. Jeśli uda się przywrócić jego formę sprzed kilkunastu miesięcy to będzie kimś wokół kogo można budować cały zespół. Bardzo ważne jest aby ustabilizować defensywę. Jest bardzo dużo znaków zapytania. Manchester ro największa zagadka tego sezonu. Zalecam chłodne podejście. Ten sezon powinien zostać potraktowany jako przejściowy i dopiero w następnym należy wymagać walki o TOP 4. Bo na dzisiaj Czerwone Diabły odstają od pozostałej piątki i mówienie o wyprzedzeniu dwóch drużyn z TOP 6 jest myśleniem życzeniowym. A i jeszcze wypada wspomnieć o Cristiano Ronaldo. Potraktował klub w sposób delikatnie mówiąc słaby. Manchester United powinien patrzeć w przyszłość, a Ronaldo to chyba jest już przeszłość i najlepiej będzie dla wszystkich jeśli każdy pójdzie w swoją stronę.
Arsenal

Drużyna, którą ciężko jednoznacznie ocenić za poprzednie rozgrywki. Rozczarowujący koniec całkiem dobrego sezonu. To jest chyba najlepsze podsumowanie. Ale apetyty na ten sezon są gigantyczne. Bardzo dobre wyniki w Pre Seasonie. 4-0 z Chelsea, 6-0 z Sevillą. Okay to tylko sparingi, ale rozmiary tych zwycięstw robią wrażenie. Świetne okienko transferowe. Gabriel Jesus i Oleksandr Zinchenko wydają się perfekcyjnymi wzmocnieniami The Gunners. Jak do tego dodamy, że nikt ważny nie opuścił klubu to naprawdę zaczyna robić się poważnie. Arsenal gra ładnie dla oka, gra skutecznie, ma młodą ekscytującą drużynę, która jest już bardziej doświadczona niż przed rokiem. To naprawdę wygląda dobrze. Gdzie jest ich sufit? Tego pewnie nie wiedzą nawet sami zainteresowani. Ale musimy od nich wymagać miejsca w TOP 4. Kolejne piąte miejsce nie przejdzie. Liga Mistrzów musi być przyklepana. Czy uda znaleźć się na nieznanych wodach, po których dryfują tylko dwaj najwięksi gracze tej ligi? Już samo to, że ten temat jest podnoszony jest jakimś sukcesem.
Tottenham

Ależ to był szalony sezon dla Spurs. Najpierw walka o to, aby Harry Kane pozostał w klubie, potem zmiana trenera, aż wreszcie świetne okienko zimowe i wygrane derby północnego Londynu, które były furtką do wyprzedzenia Arsenalu i zameldowania się na finishu rozgrywek na 4 pozycji. Z piekła do nieba. Na wiosnę koguty wyglądały naprawdę świetnie. Okno transferowe wydaje się właściwie wykorzystane. Wzmocniono wszystkie pozycje, które tego wymagały. I jaki plan na ten sezon? Podobny jak w przypadku Arsenalu. Miejsce w TOP 4 jest obowiązkiem, a może nawet coś więcej. Bo wydaje się, że ani Chelsea, ani Arsenal nie ma piłkarza z absolutnego światowego topu. Może Sterling, może Saka, ale to chyba jednak nie jest jeszcze ta najwyższa półka. A Tottenham ma takich dwóch. Harry Kane i Son. To jest ogromna przewaga. Dodatkowo na ławce mają absolutnego maestro w postaci Antonio Conte. Przyszedł Perisić, Richarlison, Bissouma. Może w defensywie widać jeszcze pewene niedociągnięcia, ale jeśli ktoś ma złamać wielką dwójkę, to najpoważniejszym kandydatem wydaje się właśnie Tottenham.
Chelsea

Trudne tygodnie za ekipą The Blues. Zmiana właściciela, utrata kilku ważnych piłkarzy, problemy ze sprowadzeniem nowych zawodników i rozczarowujący Pre Season. Czy te turbulencje wpłyną na tyle negatywnie, że Chelsea wypadnie z wielkiej czwórki? Niekoniecznie. Oczywiście drużyny z północnego Londynu powinny być bardzo mocne, ale Chelsea też ma kim straszyć. Będzie bolał brak Rudigera, bo gdy tracisz jednego z dwóch najlepszych stoperów w lidze i generalnie na świecie to musi być odczuwalne. Zwłaszcza że jego charakterystyczne wejścia w drugą linię sprawiały, że oprócz tego że był potworem w obronie potrafił pomagać drużynie również w akcjach ofensywnych. Odszedł również Christensen. Też dobry obrońca. Niepewna jest przyszłość Azpilicuety i Alonso. Chelsea próbuje łatać te dziury nowymi piłkarzami. Sprowadzono Raheema Sterlinga, który jest wielkim piłkarzem i każdy kto zna się na piłce potwierdzi klasę Anglika. Jego liczby są oszałamiające. To będzie bardzo duże wzmocnienie. Może Sterling sprawi, że ofensywa Chelsea zacznie wreszcie działać w odpowiedni sposób, bo o ile w defensywie drużyna Thomasa Tuchela grała na najwyższym światowym poziomie, o tyle do ofensywy można było mieć mnóstwo zastrzeżeń. Przyszedł również środkowy obrońca z Napoli, Kalidou Koulibaly. Doświadczony Senegalczyk, który przez wiele lat grał na wysokim europejskim poziomie. Być może uda się wykorzystać potencjał piłkarzy wracających z wypożyczeń. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się Connor Gallagher, który ma za sobą spektakularny sezon w Crystal Palace. Okno transferowe jest ciągle otwarte i zapewne ktoś nowy zawita jeszcze tego lata na Stamford Bridge. Może Marc Cucurella. Jaki więc cel postawić przed Chelsea? Obrona miejsca w czwórce? W nic więcej nie uwierzę. Czy to się uda? Będzie cięzko. Arsenal i Tottenham będą napierać, ale Chelsea jest w stanie to zrobić.
Omówiliśmy już 18 drużyn. A teraz przejdźmy do tych dwóch, które od pięciu lat walczą ze sobą o kolejne tytuły i wydaje się, że w tym roku również będzie to wewnętrzna sprawa pomiędzy Jurgenem Kloppem, a Pepem Guardiolą.

Liverpool. Drużyna, która jest tą słabszą w tej walce, bo tylko raz sięgnęła po tytuł. Ale z drugiej strony wygrała Ligę Mistrzów, dwukrotnie zabrakło im zaledwie punktu do tytułu, więc nie mają się czego wstydzić względem swojego arcywroga. Liverpool stracił Sadio Mane. Gdy tracisz jednego z najlepszych piłkarzy na świecie to nie możesz tego nie odczuć. Ale wydaje się, że Liverpool idealnie się do tego odejścia przygotował. Już w zimę sprowadził Luisa Diaza, który miał pół roku na aklimatyzację i przygotowanie się do tego wielkiego wyzwania jakim jest zastąpienie Senegalczyka. Zagrał bardzo dobrą rundę, szybko stając się członkiem pierwszej jedenastki i myślę, że kibice The Reds nie mogą się wyczekać na kolejne występy Kolumbijczyka, bo oprócz, że wnosi bardzo dużą jakość to jego styl gry jest bardzo efektowny i w pewnych akcjach przypomina nawet Neymara, a dla takich piłkarzy ogląda się mecze. Trudno wymagać, żeby zastąpił Mane jeden do jednego, bo nikt nie jest w stanie tego dokonać. Mając jednak wsparcie Firmino, Joty oraz sprowadzonego latem Darwina Nuneza ofensywa Liverpoolu powinna być na tyle mocna, aby w płynny sposób wypełnić te lukę. Do Liverpoolu dołączył również utalentowany pomocnik Fabio Carvalho, ale on raczej będzie pełnił rolę drugoplanową, będzie się uczył, zbierał doświadczenie, które w przyszłości zaprocentuje. Patrząc na skład Liverpoolu, tu nie ma słabych punktów. Na każdej pozycji są najlepsi piłkarze globu. Głębia składu jest ogromna. W zasadzie na każdej pozycji jest dwóch klasowych piłkarzy. Zdaje się, że Liverpool przegonił Manchester City, który to zawsze słynął z bardzo szerokiej kadry. A czy przegoni City w tabeli i zostanie mistrzem Anglii? Mecz o tarczę wspólnoty pokazał moc Liverpoolu, który był w tym spotkaniu drużyną dużo lepszą. Jasne to był mecz rozgrywany tydzień przed ligą i może być traktowany jako taki bardziej prestiżowy, ostatni sparing. Nie należy wyciągać daleko idących wniosków, ale pewne sygnały można odczytać. Na dziś różnice między tymi dwoma drużynami są niewielkie. Ale chyba pierwszy raz w historii ich rywalizacji, tuż przed startem sezonu to Liverpool wygląda na drużynę lepszą i stwierdzenie, że jest faworytem tegorocznych rozgrywek może się spokojnie obronić.
Manchester City. Dlaczego mieliby stracić tytuł, który zdobywali czterokrotnie, w ciągu ostatnich 5 lat? Tym bardziej, że sprowadzili najlepszego napastnika młodego pokolenia Erlinga Haalanda, rozwiązując tym samym najważniejszy problem jakim był brak klasowej "dziewiątki" w zespole. Dorzucili do tego również Kalvina Phillipsa, reprezentanta Anglii, który może być alternatywą dla Rodriego oraz wielki talent z Ameryki Południowej, czyli Juliana Alvareza. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dobrze. Ale gdy przyjrzymy się bliżej i zobaczymy jakie nazwiska są po stronie ubytków, to można nabrać wątpliwości, czy bilans zysków i strat jest dodatni. Moim zdaniem nie. Jeszcze w zimę odszedł Ferran Torres. Latem natomiast pożegnali się Oleksandr Zinchenko, Gabriel Jesus i Raheem Sterling. Torres i Jesus to byli zawodnicy, którzy zapewniali ogromny komfort rotacji w linii ataku. To byli piłkarze bardzo wszechstronni, a ich wejścia z ławki często zapewniały bezcenne gole i punkty drużynie Pepa Guardioli. Teraz zrobiło się trochę skromnie na prawej stronie ataku, bo jedynym piłkarzem dla którego jest to naturalne środowisko jest Riyad Mahrez. Odszedł również ukraiński lewy obrońca Oleksandr Zinchenko. To również zawodnik o wysokiej klasie, który w Arsenalu powinien jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła. Problem polega na tym, że po jego odejściu w kadrze Manchesteru City pozostało... dwóch bocznych obrońców (Walker i Cancelo). To nie jest optymalna sytuacja dla żadnego klubu, nie mówiąc już o takim, który chce walczyć o najwyższe cele. Oczywiście okno transferowe jest ciągle otwarte i prawie na pewno jakiś lewy obrońca na Etihad trafi. Ale transfery last minute to też nie jest coś wygodnego, a nauczenie się systemu gry Pepa wymaga czasu. I wreszcie najważniejsze odejście, czyli Raheem Sterling. Wielu kibiców City pożegnało go bez żalu i pozwólcie, że zacytuje angielskie powiedzonko: "Be careful what you wish for". Uważaj o co prosisz. Wydaje mi się, że odejście Anglika będzie bolało Manchester City. Sterling był niesamowicie ważnym piłkarzem. Wykręcał znakomite liczby. Często był zawodnikiem wchodzącym z ławki, a mimo to nie przeszkadzało mu to kończyć kolejne sezony z dwucyfrową liczbą goli. Jego brak będzie odczuwalny w wielu momentach sezonu i ci sami kibice którzy cieszą się z jego odejścia, mogą bardzo szybko za nim zatęsknić, gdy okaże się, że Grealish, czy Foden nie dają aż takiej jakości. Reasumując, ja nie twierdzę, że City nagle wypadnie z TOP 4, nie zrozumcie mnie źle. Myślę, że wciąż będą walczyć o mistrzostwo i nawet nie zdziwię się specjalnie jak ten tytuł zdobędą. Chciałem po prostu zwrócić uwagę na kilka problemów, o których mam wrażenie nie mówi się zbyt często, a które powodują, że w moich oczach Manchester City jest dopiero, jak na swoje standardy, drugą siłą w Premier League.
Przeszliśmy przez wszystkie drużyny i ewidentnie widać, że czeka nas fantastyczny sezon. Mamy dwóch kandydatów do mistrzostwa, kolejne trzy drużyny, które ciekawie się wzmocniły i również mogą napierać, walcząc tym samym o Ligę Mistrzów. Będzie całkiem nowy Manchester United. Jest kilku kandydatów, którzy powalczą o miano: "Best of the rest" i ostatnie miejsce gwarantujące udział w europejskich pucharach. Może nawet ktoś zaskoczy na tyle, aby rozbić legendarne TOP 6. Nie ma też drużyn, które wyraźnie odstają, a więc również walka o utrzymanie w elicie zapowiada się pasjonująco. Odliczamy dni, godziny do pierwszego gwizdka sędziego w meczu na Selhurst Park, a potem ruszy maszyna i będziemy świadkami kolejnego wspaniałego sezonu. Obserwujmy rozwój poszczególnych klubów i piłkarzy i cieszmy się każdą chwilą spędzoną z Premier League. Będzie się działo.
Patryk
Comments