top of page

ARSENAL WYGRYWA Z MANCHESTEREM (21)

  • patrykjoachim7
  • Jan 29, 2023
  • 4 min read

Kanonierzy biorą rewanż za porażkę z jesieni i umacniają się na pozycji lidera. Ostatnią przeszkodą na drodze do tytułu Manchester City. Depresyjny remis w starciu Liverpool vs Chelsea. Premier League - rozdział dwudziesty pierwszy.


Crystal Palace 1-1 Manchester United

Jestem troszkę zły na Crystal Palace, choć może bardziej na Manchester. Gdyby Czerwone Diabły wygrały na Selhurst Park, to niedzielny mecz z Arsenalem byłby wydarzeniem sezonu, a tak jest 'tylko' kolejnym wielkim hitem. Ten mecz od początku wydawał mi się podejrzany. Crystal Palace dawno nie odstawiło nic dziwnego. Nie urwali punktów żadnemu dużemu graczowi. Przegrali kilka meczów. Manchester był jakiś taki zbyt stabilny. To wszystko układało się w dziwną całość. Czułem coś w powietrzu, ale nie spodziewałem się, że Orły dokonają tego w tak bardzo cyniczny sposób, strzelając wyrównującego gola w 90 minucie. Ale jaki to był gol. Dawno nie widziałem takiego uderzenia z rzutu wolnego. Michael Olise zgłosił kandydaturę do bramki sezonu. Manchester nie miał już zwyczajnie czasu na odpowiedź. Choć może gdyby technika gry udem była na wyższym poziomie u Casemiro, to kto wie. Piłkarze Erika ten Haga zostali pokarani za minimalizm. Nie poszli po drugiego gola, który zamknąłby ten mecz. Wybrali bardziej ryzykowną drogę. Chcieli dojechać na trybie ekonomicznym do końca i zaoszczędzić jak najwięcej sił na mecz z Arsenalem. I skończyło się, jak się skończyło. Można się śmiać z Manchesteru, że ich sen o mistrzostwie trwał od meczu z City do meczu z Palace, czyli jakieś... 4 dni. Trochę jak w memie o Simpsonie w kapeluszu. Trzeba jednak pamiętać, z jakiego pułapu Manchester startował w tym sezonie i docenić jak bardzo się rozwinął. Prawdopodobnie na dużym spokoju awansują do ligi mistrzów, a to jest coś. Najważniejszym zadaniem Erika Ten Haga, w jego pierwszym sezonie było zbudować fundamenty i stworzyć perspektywy na lepszą przyszłość.

MVP: David De Gea


Manchester City 4-2 Tottenham

Kawał meczu. Tak od 40 do 65 minuty powiedzmy. Pierwszego gola City samo sobie strzeliło. Rozumiem, że ich filozofia gry polega na podejmowaniu ryzyka nawet w okolicach własnego pola karnego, ale gdy to jest robione na siłę, to wygląda trochę groteskowo. Naprawdę czasami warto wybić piłkę jak najdalej, to nie jest żaden wstyd. Gdy już wszyscy wyczekiwali przerwy, City dostało drugiego gonga i było 0-2. Po przerwie ten lew, którego Tottenham dwukrotnie pociągnął za wąsy, rzucił się na swoją ofiarę. Szybko strzelili gola kontaktowego i miałem jakieś takie przeczucie, że za chwil kilka to gospodarze będą na prowadzeniu. Dokonali tego błyskawicznie, bo w 18 minut. Imponujące było tempo rozgrywania kolejnych akcji. Nie nadążał realizator, komentatorzy, ale również piłkarze Kogutów, wrzuceni przez City na karuzelę. Fajnie się to oglądało. Tottenham zagrał lepiej niż z Arsenalem, ale znów jest bez punktów. Maszyna Manchesteru City nie działa optymalnie. To nie jest ta kontrola spotkań, co w poprzednim sezonie. Wynik do przerwy był kolejnym potwierdzeniem tej tezy. Później pokazali charakter, z którego są już dobrze znani.

MVP: Riyad Mahrez


Liverpool 0-0 Chelsea

Mecz dwóch drużyn będących w takiej formie, że obie mogły to spotkanie przegrać... i to równocześnie. Mało akcji. Strzelenie gola przerosło jednych i drugich. Nudne, smutne 0-0.

MVP: Alisson


West Ham 2-0 Everton

Młoty wbiły gwóźdź do trumny Franka Lamparda. Menedżer Evertonu został zwolniony. Jest mi przykro, ale to się musiało stać. Ta drużyna wygląda koszmarnie i widmo spadku jest bardzo realne. West Ham trochę się odbił. Cieszy dublet Bowena.

MVP: Jarrod Bowen


Southampton 0-1 Aston Villa

Kolejne zwycięstwo Villi. 10 punktów w 4 ostatnich meczach piłkarzy Emeryego. Klasa. Southampton na dnie i konsekwentnie zmierza ku Championship.

MVP: Ollie Watkins


Leicester 2-2 Brighton

Jedno z lepszych spotkań tej kolejki. Lisy wreszcie pokazały pazur i postawiły się wyżej notowanemu rywalowi. Dodatkowo powrót Maddisona wlewa trochę optymizmu w serca kibiców Leicester. Brighton ciągle gra dobrze, a Mitoma jest obok Rahforda najlepszym piłkarzem całej ligi w ostatnich tygodniach.

MVP: Kaoru Mitoma


Bournemouth 1-1 Nottingham

Niezły czas przeżywa ostatnio Brennan Johnson. Walijczyk miał trudne wejście do ligi, ale chyba w końcu zaczyna ogarniać rzeczywistość w Premier League. Trwa passa Nottingham, które po raz czwarty z rzędu punktuje. Coś się z tego chaosu w końcu wyłania. Wisienki dopisują punkt, ale w ich sytuacji to marna pociecha.

MVP: Brennan Johnson


Crystal Palace 0-0 Newcastle

Palace znowu urywa punkty czołowej drużynie ligi. W końcu po to są. Newcastle trzy remisy, w czterech ostatnich meczach. Może nie kryzys, ale mała zadyszka. Defensywa działa fenomenalnie, ale coś się zacięło z przodu.

MVP: Kieran Trippier


Manchester City 3-0 Wolves

Z kryzysu natomiast wyszedł Haaland. I normalnie dla siebie ustrzelił hat-tricka. Pewne zwycięstwo City, choć mam wrażenie, że to ciągle nie jest to. Wilki nie sprostały temu wyzwaniu. Nie są jeszcze na coś takiego gotowi.

MVP: Erling Haaland


Leeds 0-0 Brentford

Toney i Mbuemo z jednej strony. Rodrigo i Gnonto z drugiej. Odważne Brentford i fatalne z tyłu Leeds. Bezbramkowy remis to ostatni wynik jaki bym w tym meczu typował. Ale czasami tak jest, że dzieją się różne anomalię.

MVP: David Raya


Arsenal 3-2 Manchester United

Fenomenalny mecz Arsenalu. Byli lepsi i zasłużenie wygrali. Skoro pokonali przeszkodę w postaci drużyny, która jako jedyna w tym sezonie z nimi wygrała, to już chyba nic ich nie zatrzyma. W lidze są już tylko dwie drużyny, z którymi Arsenal jeszcze nie wygrał: City (bo żaden z meczów jeszcze się nie odbył) i Southampton. Mamy styczeń. Manchesterowi brakowało Casemiro, choć myślę że nawet jego obecność mogłaby nie być wystarczająca, aby na Emirates zapunktować. Tak, czy inaczej to był kolejny dobry występ Czerwonych Diabłów. Kapitalne widowisko. Jeden z najlepszych meczów tego sezonu.

MVP: Eddie Nketiah


Fulham 0-1 Tottenham

Kolejny raz Koguty wygrywają dzięki wybitnej jednostce jaką jest Harry Kane. Cóż to był za gol. Klasa światowa. Ja wiem, że Haaland strzela więcej bramek, ale jak się popatrzy na to jakie bramki strzela Kane, to ja wolałbym mieć w swoim zespole Anglika. Może to kontrowersyjna opinia, ale myślę że Kane w City strzeliłby podobną liczbę goli co Haaland. A gdyby wrzucić Norwega do Tottenhamu... mogłoby być różnie. A to dlatego, że Harry Kane jest po prostu piłkarzem doskonałym.

MVP: Harry Kane


Patryk



コメント


bottom of page