top of page

8 KOLEJKA

  • patrykjoachim7
  • Sep 19, 2022
  • 5 min read

Son strzela trzy gole wchodząc z ławki, Arsenal i City solidarnie po 3-0 i pierwsza wygrana Evertonu. Premier League - rozdział ósmy.

Aston Villa 1-0 Southampton

Nie był to najlepszy mecz tego sezonu mówiąc eufemistycznie. A będąc zupełnie szczerym dawno nie widziałem tak słabego spotkania w Premier League. Nie było jakości, tempa, sytuacji, ani emocji. Villa zagrała słabo i zrobiła bardzo niewiele, aby ten mecz wygrać, ale na Southampton to wystarczyło. Tragiczny występ drużyny Świętych. Nie stworzyli sobie żadnej okazji do zdobycia gola. Dziwna jest to drużyna. Potrafi wygrać z Chelsea, by po kilku tygodniach zaprezentować coś takiego. Brakuje stabilności i to może być zabójcze. Aston Villa zaczyna fajnie punktować, bo przed tygodniem remis z City, teraz wygrana, ale tu jest ciągle duże pole do poprawy. I wciąż więcej pytań, niż odpowiedzi.

MVP: Tyrone Mings


Nottingham 2-3 Fulham

Deja vu dla piłkarzy z Nottingham. Znowu mecz z beniaminkiem, znowu prowadzą i znowu przegrywają 2-3. Nie zagrali najgorzej, ale to co nam proponuje drużyna Steve'a Cooper'a to jest zwyczajnie za mało jak na Premier League, przynajmniej na razie. Fulham jest czarnym koniem tych rozgrywek. Nikt chyba, nawet sami zainteresowani nie spodziewali się, że będą wyglądać, aż tak dobrze. Kolejny świetny występ podopiecznych Marco Silvy. Nawet mimo utraty gola po stałym fragmencie gry, ich występ w pierwszej połowie był naprawdę niezły. A druga połowa to już popis piłkarzy Fulham. Trzy gole w pięć minut. Pełna kontrola i dominacja na boisku. Wyglądają jak drużyna, która jest w tej lidze od 10 lat, a nie od 10 tygodni. Fenomenalnie wyglądał dziś duet środkowych pomocników Reed - Palinha. Opanowali środek pola i jeszcze dołożyli po golu. Takich beniaminków ta liga potrzebuje. Ogromne brawa i chcemy więcej.

MVP: Harrison Reed


Wolves 0-3 Manchester City

Czy Wolves było w stanie postawić się Manchesterowi City? Nie wiemy. Z trzech powodów. Po pierwsze Grealish zdobył gola w 50 sekundzie, a jak tracisz bramkę z City w pierwszej minucie to mission impossible staje się naprawdę impossible. Jeśli w 16 minucie tracisz drugiego gola, to szanse na pozytywny rezultat są już bliskie zeru. A gdy Twój obrońca wykonuje cios kung-fu w klatkę piersiową rywala i otrzymuje czerwoną kartkę w 33 minucie, to te szanse spadają poniżej zera. City przy sprzyjających okolicznościach włączyło charakterystyczny dla siebie tryb ekonomiczny i tak sobie ten mecz dogorywał. Udało się wbić jeszcze trzeciego gola i kolejne zwycięstwo stało się faktem. Wilkom należy się szacunek za to, że mimo gry w osłabieniu przez prawie godzinę, stracili w tym czasie tylko jednego gola, bo pewnie niejedna drużyna by się poddała i wynik byłby dużo wyższy.

MVP: Kevin De Bruyne


Newcastle 1-1 Bournemouth

Niespodzianka. Wszyscy spodziewali się stosunkowo łatwego zwycięstwa gospodarzy, ale Bournemouth znów zrobiło psikusa. Newcastle było zdecydowanie lepsze, miało ogromną przewagę, ale mimo tego musi zadowolić się jednym punktem. Dlatego, że Wisienki stworzyły w meczu tylko jedną akcję, ale ją wykorzystali. Zemura wrzucił do Billinga, a ten umieścił piłkę w siatce. Newcastle szybko odpowiedziało golem z rzutu karnego Isaka. Ale więcej goli już nie zobaczyliśmy. W obozie Newcastle mogą czuć rozczarowanie, bo zagrali naprawdę dobry mecz. A co do Bournemouth to mam problem z tą drużyną. Bo grają kiepsko, ale punktują rewelacyjnie. Być może jest to taka ich niezwykła umiejętność, a być może po prostu mają szczęście. Przekonamy się w najbliższych kolejkach.

MVP: Kieran Trippier


Tottenham 6-2 Leicester

Tottenham dostał najsłabszą drużynę w lidze i trochę sobie postrzelał. Choć do przerwy mieliśmy remis 2-2, ze względu na niewymuszone błędy obrony Kogutów. Po przerwie szybko udało się objąć ponownie prowadzenie, po tym jak grający świetny mecz Bentancur odebrał piłkę Ndidi'emu, który zachował się niewytłumaczalnie. No a potem na boisko wszedł Son. I Koreańczyk niczym w memie o Michaelu Jordanie, posadzenie na ławce przez swojego Menedżera odebrał osobiście. Koreańczyk ustrzelił hat-tricka, a wchodząc z ławki jest to naprawdę trudna i rzadka sztuka. Son przełamał się i to konkretnie i w całym tym meczu to jest chyba najważniejsza wiadomość dla Tottenhamu, że udało im się odblokować króla strzelców ubiegłorocznych rozgrywek. Koreańczykowi natomiast spadł potężny kamień z serca, a wszystkich kibiców pewnie te gole ucieszyły, bo Son jest postacią lubianą chyba przez każdego fana piłki. Fajnie było ponownie zobaczyć jego uśmiech i charakterystyczną cieszynkę z aparatem fotograficznym. Leicester natomiast jest na ostatnim miejscu w tabeli z dorobkiem jednego punktu. Stracili 22 gole w siedmiu meczach, co jest najgorszym wynikiem w historii Premier League. Kurtyna.

MVP: Son Heung-Min


Brentford 0-3 Arsenal

Kolejne wysokie zwycięstwo Arsenalu. W pełni zasłużone. Pojechali na trudny teren i od początku do końca kontrolowali mecz. Bardzo ważny był powrót Thomasa Parteya, bo z tym piłkarzem Arsenal zyskuje bardzo dużo jakości. Ghańczyk zapewnia niesamowity spokój w środku pola i nadaje odpowiedni rytm grze swojej drużyny, tak aby wszyscy jego koledzy dobrze się w tym rytmie czuli. Tym bardziej wypada pochwalić Arsenal, za to że grali bez Odegaarda i Zinchenki, czyli dwóch rozgrywających mówiąc w pewnym uproszczeniu. Kanonierzy powinni być traktowani, jak kandydat do tytułu, przede wszystkim ze względu na styl, który prezentują. Tydzień w tydzień dominują swojego rywala i to imponuje nawet bardziej niż kolejne zwycięstwa. Po przerwie na kadrę w kalendarzu widnieją Tottenham, Liverpool i Manchester City i to będzie prawdziwy test o najwyższym możliwym stopniu trudności. Ale coś mi się wydaje, że to nie Arsenal powinien bać się tych meczów. Brentford nie dał rady dzisiaj przeciwstawić się tej maszynie, którą napotkał na swojej drodze. Co nie zmienia faktu, że to jest dobry start sezonu Pszczółek i nie ma powodu do obaw.

MVP: William Saliba


Everton 1-0 West Ham

Mieliśmy mecz dwóch drużyn, które nie bardzo chciały być przy piłce. Obie chciały kontrować i wyszedł taki mecz mocno szarpany, szybkie przenoszenie gry z pod jednej bramki, na drugą. Ale nie było to zaplanowane, przez co było bardzo dużo strat, niechlujności i źle się patrzyło na ten mecz, zwłaszcza w pierwszej odsłonie. W drugiej Everton podjął ryzyko, mocniej zaatakował i dostał za to nagrodę w postaci gola Neal'a Maupay'a. Cieszę się, że Everton wreszcie wygrał, bo zasłużyli na to jak nikt. Nawet w poprzednich kolejkach, gdyby mieli więcej szczęścia to te trzy punkty przyszłyby szybciej. Ale uważam też, że nie ma przypadku w tym, że pierwszy mecz, od pierwszej minuty rozegrał Idrissa Gueye i to właśnie w tym meczu Everton wygrał. Senegalczyk był najlepszy na boisku i wniósł taki sens do gry swojego zespołu. W West Hamie znowu fatalnie zagrał Declan Rice, który od początku sezonu prezentuje się słabiutko i to się przekłada na grę całego zespołu, którego Rice w poprzednim sezonie był liderem.

MVP: Idrissa Gueye



11 KOLEJKI:

Begović (EVE, 1)

Trippier (NEW, 1), Saliba (ARS, 3), Mings (AVL, 1), Zemura (BOU, 1)

Reed (FUL, 1), Bentancur (TOT, 1), De Bruyne (MCI, 2)

Saka (ARS, 1), Kane (TOT, 1), SON (TOT, 1)


11 LUDZI KTÓRYM NIE POSZŁO:

Ward (LEI, 3)

Castagne (LEI, 2), Sanchez (TOT, 1), COLLINS (WOL, 1), Ait Nouri (WOL, 3)

Ndidi (LEI, 2), Rice (WHU, 3), Ward-Prowse (SOU, 1)

Djenepo (SOU, 1), Toney (BRE, 1), Fornals (WHU, 1)


*w nawiasie liczba występów w konkretnej jedenastce


Patryk


Comments


bottom of page