6 KOLEJKA
- patrykjoachim7
- Sep 5, 2022
- 9 min read
Manchester United wygrywa z liderem, bez bramek w Derbach Merseyside i Aston Villa zatrzymuje Manchester City. Premier League - rozdział szósty.

Everton 0-0 Liverpool
Remis w derbach Merseyside. 0-0, ale naprawdę ciekawe 0-0. Były momenty, w których akcję w kilka sekund przenosiły się z pod jednej bramki na drugą i z powrotem. Nieźle się to oglądało. Ale to był jeden z tych meczów, w którym najlepsi byli bramkarze i bronili dosłownie wszystko. Wyglądało to w pewnym momencie jak ich wewnętrzny pojedynek. Pickford wykonuje cudowną interwencję i jakby chciał rzucić w stronę Alissona coś w stylu: "Teraz Twoja kolej". Liverpool zagrał ciut lepiej niż przed tygodniem, tych sytuacji miał więcej, ale to ciągle było dalekie od poziomu do którego nas przyzwyczaili w poprzednim sezonie. Jurgen Klopp nie trafił ze składem. Mam wrażenie, że trochę zlekceważył rywala. Myślał pewnie, że skoro Everton jest tak nisko, to z łatwością ten mecz uda się wygrać. Bo nie wiem jak inaczej wyjaśnić to, że Alexander-Arnold i Robertson nie grali ze sobą choćby minuty. Bo Szkot usiadł na ławce i wszedł w minucie 59, w tej samej, w której boisko opuścił Trent. Liverpool pozbawił się tym samym swojej najsilniejszej broni, czyli boków obrony, których boją się wszyscy. W środku pola dwóch młodziutkich piłkarzy. Diaz i Nunez grający fatalnie. Nie tworzyli żadnego zagrożenia, a zamiast tego notowali stratę za stratą. Niewidoczny Salah. I Liverpool może się cieszyć z tego remisu, bo na nic więcej nie zasłużył. Everton mógł to spotkanie wygrać. Strzelił nawet gola, ale VAR go cofnął. Dobry mecz podopiecznych Franka Lamparda. Uważam, że ta drużyna z meczu na mecz gra coraz lepiej i zwycięstwa w końcu muszą się pojawić. A Liverpool wygrał dwa mecze na sześć. Jest źle.
MVP: Alisson
Tottenham 2-1 Fulham
Dobry mecz Kogutów. Chyba najlepszy obok tego w pierwszej kolejce z Southampton. Zasłużenie wygrywają z mocnym rywalem. Cieszę się, że mój apel podziałał i Richarlison wyszedł dziś w pierwszym składzie. Brazylijczyk zanotował asystę do Hojbjerga i był najlepszym piłkarzem na boisku. Na 2-0 pdwyższył Harry Kane, po asyście bardzo aktywnego na lewym wahadle, Ryana Sessegnona. Fulham odpowiedziało golem Aleksandara Mitrovicia. Oczywiście. I dla The Cottagers nic złego się nie dzieje. Przegrali na jednym z najtrudniejszych terenów w lidze. Normalka. A Tottenham dopisuje trzy.
MVP: Richarlison
Chelsea 2-1 West Ham
Chelsea w tym meczu była strasznie nudna. Przez całe spotkanie rozgrywała koronkę. Od prawej, do lewej. Nie potrafiła skonstruować nic fajnego. A West Ham dobrze przesuwał (co nie było zbyt trudne biorąc pod uwagę w jakim tempie Chelsea rozgrywała akcje), kontrował. A po jednym ze stałych fragmentów gry zdobył gola. Zgranie Rice'a i gol najlepszego w szeregach gości Michaila Antonio. Mam wrażenie, że West Ham rośnie z każdym meczem. No ale potem na boisko wszedł Ben Chilwell i udowodnił, że nawet wchodząc z ławki można zostać piłkarzem meczu. Najpierw po niezłym, długim podaniu od Thiago Silvy wykorzystał błąd Łukasza Fabiańskiego i strzelił gola, a następnie wrzucił piłkę do Kaia Havertza i zaliczył asystę przy trafieniu Niemca. Ale najważniejsza sytuacja wydarzyła się dosłownie minutę później. West Ham wrzuca w pole karne, Mendy popełnia błąd wypuszczając piłkę z rąk, Cornet strzela gola na 2-2. Ale nagle interwencja VAR-u. Dopatrzono się faulu. Nie jestem w stanie zrozumieć jakim cudem. Mendy źle interweniuje, dwie sekundy później nad Senegalczykiem przeskakuje Bowen i zahacza bramkarza Chelsea. Nie ma to wpływu na interwencję. Nikt nikogo nie fauluje. Mendy zaczyna krzyczeć, a sędzia nie uznaje gola. Ja nawet nie wiem jak to skomentować. To jest największy skandal od początku tego sezonu. Andrew Madley okradł West Ham z punktu. Widziałem świetnego mema, w którym ktoś napisał, że Mendy zasymulował kontuzję, aby ukryć swój błąd, a sędzia mu w to uwierzył. Masakra. Chelsea nie przekonuje, ale wygrywa. West Ham po prostu został skrzywdzony.
MVP: Ben Chilwell
Nottingham 2-3 Bournemouth
Mecz dwóch beniaminków. W końcu jedni i drudzy mogli sobie postrzelać, niczym w Championship. Zobaczyliśmy pięć goli. Mecz pełen dramaturgii, bo piłkarze Forrest prowadzili już 2-0, by ostatecznie przegrać 2-3. Świetna druga połowa Wisienek. Wykorzystali słabszą postawę gospodarzy, którzy chyba uwierzyli po pierwszej, dobrej połowie, że jest po meczu. I dlatego przegrali. Nottingham plasuje się na 19 miejscu i zaczynam się coraz bardziej obawiać o ten zespół, bo ani nie grają dobrze, ani nie punktują, a wypuszczenie z rąk takiego prowadzenia i ostateczna porażka może mocno podciąć skrzydła. Bournemouth natomiast może się śmiać, bo punktuje w każdym meczu z drużynami spoza TOP 6. I co z tego, że stracili już 18 goli, skoro zdobyli siedem punktów, mają za sobą trzech najtrudniejszych rywali i w tabeli jest spokojniusio. Mam takie wrażenie, że Wiśnie mają trochę farta. Ale w życiu trzeba mieć farta.
MVP: Dominic Solanke
Newcastle 0-0 Crystal Palace
Kolejny fajny mecz mimo tego, że nie padły gole. I kolejny mecz popsuty przez sędziów. Zacznijmy od tego, żeby mieć już to za sobą. Newcastle strzela gola. Na bramkarza Crystal Palace wpada zawodnik Newcastle, tylko że jest pchnięty przez obrońce Palace, który strzela gola samobójczego. Prawidłowa bramka. Tymczasem interwencja VAR-u. Sędzia odwołuje gola. Ja nie wiem co się wydarzyło w tej kolejce, ale ręce opadają. Na początku sezonu VAR nie był używany praktycznie w ogóle. Sędziowie mieli gdzieś podpowiedzi z wozu. Teraz sprawdzają każdą pierdołę i jest jeszcze gorzej, bo szukają kwadratowych jaj dopatrując się fauli, tam gdzie ich nie ma. Czy naprawdę nie może być normalnie? Czy ten VAR nie może poprawiać błędów, a nie powodować kolejne? Szkoda gadać. Ale mecz sam w sobie był ciekawy. Spotkały się dwie dobre drużyny i tę jakość było widać. Po prostu w tym meczu na wysokim poziomie grali obrońcy i bramkarze po obu stronach i dlatego nie zobaczyliśmy goli. Świetny mecz obu goalkeeper'ów. Zarówno Pope jak i Guaita bezbłędni i broniący w wielu trudnych sytuacjach. Kolejny dobry mecz pary stoperów Palace. Andersen i Guehi wyrastają na czołowy duet w lidze. Chciałbym pochwalić także Trippiera, bo dla prawego obrońcy mecz z Crystal Palace to zawsze ogromne wyzwanie, bo musisz grać na Wilfrieda Zahę. Trippier sobie poradził i to świadczy o jego wielkiej klasie. A najlepszy na boisku był, będący od początku sezonu w bardzo wysokiej dyspozycji Joelinton.
MVP: Joelinton
Wolves 1-0 Southampton
Klątwa przełamana. Wilki wygrały mecz. Jak grasz dobrze w piłkę, to w końcu ta wygrana przyjdzie. Przyszła z rywalem, który leży drużynie Wolves, bo wygrała z nim ostatnie trzy spotkania. Ten mecz był dość wyrównany, ale Wilki wykorzystały swój moment. Akcję do boku rozrzucił Ruben Neves, na prawej stronie piłkę otrzymał Matheus Nunes, podprowadził ją pod pole karne i pięknie wyłożył wzdłuż bramki, a akcję nieczystym, ale co najważniejsze skutecznym strzałem zamknął Daniel Podence i to on zapewnia swojej drużynie pierwsze trzy punkty w tym sezonie. Mogą na Molineux odetchnąć z ulgą. Teraz już powinno być z górki. Co do Southampton, to znowu dobrze zagrał Bella-Kotchap, ale ta drużyna nie jest zbyt stabilna i trochę się obawiam, czy będą w stanie punktować regularnie. Tabela mocno się spłaszczyła i mimo że Święci zajmują 12 miejsce, to ich przewaga nad strefą spadkową wynosi zaledwie trzy punkty.
MVP: Daniel Podence
Brentford 5-2 Leeds
W tym meczu byliśmy świadkami najlepszego indywidualnego występu w tym sezonie. Brakuje mi przymiotników, żeby określić to co zaprezentował Ivan Toney. Zagrał mecz oszałamiający, fenomenalny, fantastyczny, idealny, genialny. Wywalczył sobie rzut karny, a następnie ze stoickim spokojem zamienił go na gola. Po czym w sposób perfekcyjny wykonał rzut wolny zrywając pajęczynę w bramce Mesliera. A gdy bramkarz Leeds popełnił błąd przy wyjściu z bramki i piłka spadła pod nogi napastnika Pszczół, z zimną krwią minął bramkarz, założył siatkę obrońcy i będąc jakieś 20 metrów przed bramką, mając przed sobą dwóch obrońców, zdecydował się na loba i podcinką zdobył trzeciego gola w tym meczu. No takie akcje to mi się kojarzą z Leo Messim. Jakby tego było mało Toney dołożył jeszcze asystę przy golu Mbuemo. Napastnik Brentfordu musi otrzymać powołanie do reprezentacji Anglii, a na miejscu Garetha Southgate'a rozważyłbym grę na dwóch napastników, bo pozycja Harry'ego Kane'a jest oczywiście niepodważalna, ale Toney znajduje się w życiowej formie i wszedł na jakiś niewyobrażalny poziom. Leeds natomiast traci pięć goli i wróciły dawne demony gry defensywnej. Bo to co dzisiaj zaprezentowała ich para stoperów, można określić tylko jednym słowem - kryminał. Wydawało się, że Leeds fajnie weszło w sezon i będzie wartością dodaną do tej ligi. Ale stracili Rodrigo, ponownie zaczął się wesoły futbol w defensywie i to naprawdę zaczyna wyglądać niepokojąco. Na plus kolejny dobry występ Sinisterry. W tym chłopaku drzemie duży potencjał. Ale trzeba ogarnąć obronę i to możliwie szybko.
MVP: Ivan Toney
Aston Villa 1-1 Manchester City
City miało gorszy dzień. Akcje rozgrywane były zbyt wolno, ta piłka się kulała, ale nic z tego nie wynikało. Próbowali w swoim stylu uśpić rywala. Tylko, że Villa była skoncentrowana. Nie była typową drużyną grającą z Manchesterem City, która panikuje, wybija i w końcu pęka. Wręcz przeciwnie. Mądrze się bronili. Dobrze zamykali środek pola i w pierwszej połowie City nie stworzyło w zasadzie groźnej akcji. Co więcej to Aston Villi udało się wyjść z kontrą, tylko że Watkins nie trafił w dogodnej sytuacji. Po przerwie chwila nieuwagi, Silva uruchomił De Bruyne, ten wrzucił do Haalanda. Zdrzemnął się Konsa, źle policzył lot piłki Martinez i było 0-1. Ale City nie grało w swoim stylu i nie szukało drugiej bramki jak to ma w zwyczaju. Bardziej przypominali Liverpool z tego sezonu. Grali wolno i mieli kłopot z tworzeniem kolejnych okazji. De Bruyne uderzył w poprzeczkę z wolnego. Dwa razy próbował Haaland, ale to nie była jakaś dominacja. Aston Villa czekała na swoją szansę. Najpierw było ostrzeżenie w postaci sytuacji sam na sam Ramseya, ale tutaj jeszcze lepszy był Ederson. Jednak w drugiej sytuacji, gdy Ramsey podawał do Baileya, a ten uderzył pod poprzeczkę, brazylijski bramkarz City nie miał już szans na uratowanie zespołu. Obie sytuacje sprokurował grający dziś słabiutko Rodri. Około 80 minuty znowu sytuacja z udziałem sędziów. Tak, tak. Sędzia liniowy pospiesznie podniósł chorągiewkę i pozbawił Aston Ville drugiego gola. Coutinho pięknym strzałem, po którym piłka odbiła się od poprzeczki pokonał Edersona, ale wszystko działo się już po gwizdku. Być może piłkarze The Citizens zachowali by się inaczej, ale ten strzał był nie do wyjęcia. Steven Gerrard i jego podopieczni mogą mięć pretensje do arbitra. City było w stanie odpowiedzieć już tylko jedną akcją, ale pomylił się Mahrez. To nie był dobry mecz zawodników Pepa Guardioli i ta strata punktów jest zasłużona. Tak to jest w Premier League. Tutaj jak masz gorszy moment, to Cię zjedzą. W drużynie Aston Villi wreszcie było życie. Myślę, że ten remis może im dać pozytywnego kopa i wiarę w swoje możliwości, że skoro zatrzymali najlepszą drużynę w kraju, to są w stanie wygrać z każdym. W końcu wlano trochę optymizmu w serca fanów klubu z Birmingham.
MVP: Douglas Luiz
Brighton 5-2 Leicester
Wesoły futbol na The Amex. W pierwszej połowie Brighton dało się wciągnąć drużynie Leicester w ten chaos i dlatego stracili dwa gole. Po przerwie opanowali już sytuacje i drugą połowę wygrali 3-0. Nie załamał ich gol stracony w 1 minucie, nie załamał ich gol na 2-2, nie załamał ich anulowany przez VAR piękny gol Mac Allistera. Grali konsekwentnie swoją piłkę i zasłużenie wygrali. Najbardziej zaimponowało mi to, że gdy prowadzili 3-2, to szukali gola numer cztery. Gdy strzelili gola na 4-2, szukali bramki numer pięć. To charakteryzuje najlepsze drużyny. Brighton udowodniło, że wtorkowa porażka z Fulham to był wypadek przy pracy. Z dorobkiem 13 punktów zajmują 4 miejsce w tabeli. Klasa. Leicester natomiast zamyka tabele z zaledwie jednym zdobytym punktem w sześciu kolejkach. Najlepiej tę drużynę podsumowało to gdy po błędzie Ward'a, z pretensjami do swojego bramkarza wyskoczył Ndidi i obaj panowie skoczyli sobie do gardeł. To świadczy o fatalnej atmosferze w drużynie. Bardzo cenię Brendana Rodgersa, ale wydaje mi się, że jego dni na King Power Stadium są policzone. I to powinno wyjść na dobre obu stronom.
MVP: Leandro Trossard
Manchester United 3-1 Arsenal
A więc można urwać punkty Arsenalowi. Ba, można nawet z Arsenalem wygrać. Udowodnił to Manchester United. Arsenal miał większe posiadanie piłki, oddał więcej strzałów, miał optyczną przewagę. Ale w tej najważniejszej statystyce, statystyce goli lepszy okazał się Manchester. Czerwone Diabły były zespołem bardziej konkretnym, zespołem który wykorzystał swoje okazje i może cieszyć się z wielkiego zwycięstwa. Marcus Rashford strzelił dwa gole i zaliczył asystę. Anglik powolutku wraca na dobre tory. Oby na stałe. Świetny mecz rozegrał Christian Eriksen i wydaje mi się, że to jest najlepszy piłkarz Manchesteru w tym sezonie. Wreszcie trafili z transferem i to jak! Ten styl nie jest jeszcze idealny, tutaj jest ciągle duże pole do poprawy. Ale punkty się zgadzają. Manchester wygrywa czwarty mecz z rzędu i ma już dwanaście punktów w tabeli. Początek sezonu zapowiadał katastrofę. A teraz? Trzy punkty straty do lidera i perspektywy na naprawdę fajny sezon na Old Trafford. A seria zwycięstw Arsenalu musiała się kiedyś skończyć. Ta pierwsza porażka musiała w końcu przyjść. Czy musiało to się wydarzyć w tym meczu? Nie. Bo Arsenal grał dobrze, objął prowadzenie. Gol został cofnięty przez VAR. Zdania są podzielone. W mojej opinii ten gol mógł spokojnie zostać uznany i nie wiadomo jakby się ten mecz potoczył, gdyby to Kanonierzy objęli prowadzenie. Arsenal od początku sezonu gra świetnie. I nawet w tym, ostatecznie przegranym meczu piłkarze Mikela Artety długimi fragmentami wyglądali dobrze. Ważna będzie teraz reakcja na tę porażkę. Ale o tym jak dobry start zanotowali, niech świadczy to, że pomimo przegranej, to Arsenal ciągle otwiera tabele.
MVP: Marcus Rashford
11 KOLEJKI
Alisson (LIV, 1)
Trossard (BHA, 2), Andersen (CRY, 2), Coady (EVE, 2), Chilwell (CHE, 1)
Caicedo (BHA, 1), Mac Allister (BHA, 1), Eriksen (MUN, 1)
Rashford (MUN, 1), TONEY (BRE, 2), Richarlison (TOT, 1)
11 LUDZI KTÓRYM NIE POSZŁO
Ward (LEI, 2)
Smith (BOU, 3), Koch (LEE, 1), Ndidi (LEI, 1), LLORENTE (LEE, 2), Thomas (LEI, 1)
Rodri (MCI, 1), Lingard (NFO, 1), Maddison (LEI, 1)
Diaz (LIV, 1), Nunez (LIV, 2)
*liczba w nawiasie oznacza ilość występów w konkretnej jedenastce
Patryk
Comentarios