3 KOLEJKA
- patrykjoachim7
- Aug 23, 2022
- 13 min read
Manchester wygrywa "Bitwę o Anglie", Leeds niszczy Chelsea i 3-3 w "Derbach Ropy Naftowej". Zwariowana kolejka. Premier League - Rozdział Trzeci.

Tottenham 1-0 Wolves
Na otwarcie kolejki mieliśmy mecz Kogutów, które tydzień temu wyszarpały remis w derbach z Chelsea w ostatnich sekundach. Zastanawialiśmy się jaka będzie reakcja podopiecznych Antonio Conte. Czy słaba gra w meczu z Chelsea znajdzie kontynuacje również w spotkaniu z Wilkami, czy też na bazie pozytywnych emocji, związanych z golem Harrego Kane'a uda im się zbudować fundament, który pozwoli odnosić kolejne zwycięstwa. Ten mecz nie dał nam zbyt wielu odpowiedzi. Bo w pierwszej połowie Tottenham znów grał słabo. Miał szczęście, że do przerwy nie przegrywał, bo to Wolves kontrolowało wydarzenia boiskowe i gdyby byli bardziej konkretni, to mogli tego gola strzelić. Tak się nie stało. W drugiej połowie role się odwróciły. Piłkarze Spurs przejęli inicjatywę. Tworzyli kolejne sytuacje, aż w końcu skruszyli pomarańczowy mur i mogą dopisać sobie kolejne trzy oczka. Znowu asystuje Perisić, znowu strzela Kane. Dopóki punkty się zgadzają, nie ma co czepiać się stylu. A Wolves ma kłopoty w tym sezonie. Bo grają lepiej niż można było przypuszczać. Tylko co z tego, skoro nie punktują. Można na podstawie pierwszej połowy mieć nadzieję na nadchodzące tygodnie, ale obawy również znajdą swoje uzasadnienie.
MVP: Harry Kane
Leicester 1-2 Southampton
Leicester znów prowadziło u siebie tak samo jak w meczu z Brentford. Znów wydawało się, że kontrolują mecz. Tylko że potem na boisko wszedł Che Adams i mimo to że grał niewiele ponad pół godzinki, to zdołał ustrzelić dublet. Kolejny mecz w którym Lisy tracą dwa gole. Po trzech kolejkach mają już ich osiem. Ich obrona wygląda koszmarnie. Atmosfera wokół klubu jest nienajlepsza. Kilku piłkarzy wygląda na obrażonych, tym że nie udało się (jak dotąd) zmienić klubu. Leicester zajmuje 19 miejsce, które jest odzwierciedleniem sytuacji w jakiej znalazł się Mistrz Anglii z 2016 roku. Przykro się na to patrzy. James Maddison jest w znakomitej dyspozycji, daje konkrety w każdym meczu, szkoda tylko, że reszta zespołu nie dojeżdża. A Southampton jak to Southampton. Może nie przekonywać, może mieć mało jakości, ale te punkty będzie wyszarpywać pazurami. Święci mają 4 oczka po trzech kolejkach i jest to wynik conajmniej przyzwoity. Odblokował im się Che Adams. Znów świetny James Ward-Prowse z kolejną asystą. Ralph Hasenhuttl wrócił pewnie do domu po tym spotkaniu, otworzył butelkę wina, uśmiechnął się pod nosem i pomyślał: ale ze mnie trener.
MVP: Che Adams
Fulham 3-2 Brentford
Strzelanie rozpoczęto w pierwszej minucie, a zakończono w ostatniej. Udało się ostatecznie obu drużynom wbić pięć goli, ale o tego jednego gola lepsi byli piłkarze Fulham. Kapitalne spotkanie zafundowali nam zawodnicy obu drużyn. Prawdziwy rollercoaster. Młoty prowadziły już 2-0, ale Pszczoły doszły ich na 2-2. Potem znów ukazał się światu wielki Aleksandar Mitrović. Serb zrobił to co umie najlepiej, czyli strzelił gola głową i zapewnił zwycięstwo swojej drużynie. Ten sezon to prawdziwa sinusoida dla napastnika Fulham, ale dziś znowu może się cieszyć. A ja się cieszę, że Fulham wygrało mecz. Bo od początku sezonu prezentują bardzo wysoki poziom i w pierwszych dwóch kolejkach mieli trochę pecha, że oba mecze zakończyły się podziałem punktów, bo spokojnie mogli odnieść przynajmniej jedno zwycięstwo. Ale co się odwlecze... i tak dalej. Dzisiaj dopisują sobie trzy oczka, mają już na swoim koncie pięć punktów. Świetny start podopiecznych Marco Silvy. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że wreszcie wyglądają na poważną drużynę. Brentford nie zagrał tak dobrze jak z Manchesterem United, czego można było się spodziewać, ale fani Pszczółek nie mają się czym martwić. Drużyna wygląda dobrze i punkty będą regularnie wpadać. Warto dodać, że kolejny mecz z golem Ivana Toneya (mogły być dwa, gdyby nie minimalny spalony). Takiego napastnika zazdrości im 3/4 ligi.
MVP: Aleksandar Mitrović
Everton 1-1 Nottingham
Kto jest zadowolony z tego remisu? Nikt. Everton nie jest, bo u siebie w meczu z beniaminkiem wypada wygrać. A Forrest nie jest bo prowadzili i stracili dwa punkty w ostatnich minutach. Everton czeka na Calverta-Lewina jak na zbawcę. I ja nie wiem czy to jest dobre podejście, bo jeśli nie zaczną wygrywać bez niego to mogą się straszliwie zakopać. Ciągle wierzę we Franka Lamparda i w tę drużynę. Wydaje mi się, że tam jest odpowiednia jakość, żeby regularnie punktować. Ale na razie mam niewiele argumentów na obronę swojej tezy. Fajnie, że gola strzelił Gray. Może nawiąże do początku poprzedniego sezonu, kiedy to strzelał chyba w każdym meczu w pierwszych 7 kolejkach. Znów aktywny był Gordon. No i Everton ma kogoś, kogo pozazdrościć mogą im wszyscy. Bramkarza, który notuje asysty. Jordan Pickford wyprowadził sam na sam Demaraia Graya. Czapki z głów. Ale tak zupełnie poważnie, nie jest zbyt kolorowo na Goodison Park. Ani trochę. Nottingham sobie powoli buduje swój dorobek punktowy, który jest niezły. Pierwszego gola w sezonie strzelił Brennan Johnson, czyli najlepszy strzelec Forrest z poprzedniego sezonu w Championship. Wszystko zaczyna się w tej drużynie zazębiać. I Super.
MVP: Jordan Pickford
Crystal Palace 3-1 Aston Villa
Crystal Palace ma za sobą mecze z Arsenalem, Liverpoolem i Aston Villą. A w tabeli mają cztery punkty. Sytuacja Orłów jest godna pozazdroszczenia. Mówiłem od początku, że z tą ekipą będzie dobrze. Wilfried Zaha strzela dwa gole i nawet nietrafiony karny nie przeszkodził mu w tym, aby być gwiazdą numer jeden tego spotkania. Świetnie grał Eze, jego współpraca z Zahą wygląda obiecująco. Za tydzień spotkanie z Manchesterem City. Czy Palace powinno się bać? Bynajmniej. Kolejny ciekawy test. Kolejny potentat, któremu można napsuć krwi i mieć z tego ogromną radochę. Aston Villa znajduje się po drugiej stronie rzeki. Wygrana z Evertonem tydzień temu z dzisiejszej perspektywy wydaje się pojedynczym wyskokiem. Bo dziś wróciły koszmary z meczu z Bournemouth i The Villans niewiele byli w stanie zaproponować. A przed nimi kilka trudnych spotkań. Trochę się martwię, szczególnie o Stevena Gerrarda.
MVP: Wilfried Zaha
Bournemouth 0-3 Arsenal
Wisienki zbierają oklep od kolejnej topowej drużyny. Znów nie byli w stanie się postawić. Trudno cokolwiek napisać o tej drużynie. 0-7 w takim dwumeczu chyba nie powinno się zdarzyć, ale poczekajmy może na mecze z rywalami na ich poziomie i wtedy będziemy mogli coś więcej o nich powiedzieć. Pierwszy taki mecz już za tydzień, bo jadą na Anfield zagrać z Liverpoolem. Arsenal natomiast powoli robi się nudny. Bo co tu mądrego napisać? Obrona super, Saliba z golem, Martinelli super, Jesus super. Dwa gole Martina Odegaarda. Dziś to Norweg był gwiazdą numer jeden. Wszystko w drużynie Mikela Artety funkcjonuje fantastycznie. Nawet Xhaka znowu dorzuca punkcik do klasyfikacji kanadyjskiej w postaci asysty. Cóż za renesans Szwajcara. Jeszcze pozostał tylko ostatni element do dopracowania, czyli przebudzenie Bukayo Saki. Jak to się uda, to czeka nas kolejny wyścig dwóch koni po mistrzostwo Anglii. Tylko tym razem w rolę głównego rywala Manchesteru City nie wcieli się Liverpool, tylko Arsenal.
MVP: Martin Odegaard
West Ham 0-2 Brighton
Mecz bez większej historii. Bardzo dobrze poukładana drużyna, wiedząca czego chce przyjechała na boisko drużyny kompletnie rozbitej, pozbawionej jakichkolwiek argumentów, aby móc się postawić. Pewne zwycięstwo Brighton. Z czystym kontem. Wiem, że się powtarzam, ale uważam, że Graham Potter jest menedżerem z absolutnego topu i szkoda, że tak mało ludzi go docenia. Pierwszego gola w sezonie strzela Leandro Trossard. Trochę zaskoczył mnie pomysł na Belga, jaki ma w tym sezonie Graham Potter, czyli ustawianie go na wahadle. Trochę ogranicza to jego możliwości strzeleckie, ale może po transferze Estupiniana (swoją drogą fantastyczny ruch Brighton, po raz kolejny) Trossard zostanie przesunięty pięterko wyżej i będzie mógł jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła, bo na tym wahadle również sobie radzi. Podobnie jak Solly March po drugiej stronie boiska. Udało się ustabilizować jedenastkę w drużynie Mew. Jest mniej rotacji niż w sezonie ubiegłym i działa to na korzyść tej drużyny, bo wydaje się jeszcze bardziej stabilna. A West Ham jest jedynym klubem, który w tym sezonie nie zdobył jeszcze punktu i to nie jest przypadek. Młoty są zdecydowanie najgorszym zespołem tego sezonu. Pytanie tylko brzmi: Dlaczego?
MVP: Leandro Trossard
Leeds 3-0 Chelsea
Największa sensacja w tej kolejce, zwłaszcza jeśli chodzi o rozmiar tego zwycięstwa. Ale każdy kto oglądał ten mecz wie, że ten wynik odzwierciedla to co się działo na boisku. Co się stało z Chelsea? Czemu drużyna Thomasa Tuchela po świetnym meczu z Tottenhamem rozgrywa tak tragiczne spotkanie? Bramka stracona w końcówce meczu derbowego mogła podciąć skrzydła, zwłaszcza że okoliczności były mocno kontrowersyjne. Ale tak duża różnica w poziomie gry in minus nie powinna się zdarzyć. Zgadzam się, że pomysł z Loftusem-Cheek'iem na wahadle wydaje się dziwny. Generalnie ustawianie tego piłkarza na pozycji innej niż ławka nie wydaje się optymalne dla takiego klubu jak Chelsea. Ogranicza się w ten sposób również Reeca Jamesa, który musi grać na nienaturalnej dla siebie pozycji prawego, środkowego obrońcy. Wiem, że nie było Kante i Kovacicia. Ale 0-3 z Leeds? Serio? Mendy popełnia kuriozalny błąd, Koulibaly daje się objeżdżać niemiłosiernie, Silva nie nadąża, Havertz rozgrywa kolejny mecz widmo, jeden szarpiący Sterling to trochę za mało. Można przegrać mecz w Premier League, jasne. Ta liga jest tak mocna, że od każdego można dostać w czapę. Ale rozmiary tej porażki mogą być alarmujące. No dobra, ale zacznijmy w końcu te peany pod adresem piłkarzy Leeds, bo na to w pełni zasłużyli. Opanowali środek pola. Nawet obrona wyglądała dobrze. Świetny mecz Robina Kocha, który wyrasta powoli na lidera tej defensywy. Może w końcu ta formacja zacznie jakoś funkcjonować. Harrison strzelił gola. Aaronson strzelił gola, po tym jak zabrał piłkę Mendy'emu i to mnie bardzo cieszy, bo chwaliłem Amerykanina bardzo za pierwsze dwie kolejki i pisałem, że gra cudownie, a brakuje mu tylko liczb. Pierwszy gol pojawił się w meczu z Chelsea. Cóż to jest za diamencik. No i Rodrigo. Czy to jest najlepszy piłkarz Premier League tego sezonu? Nie wiem. Ale strzela gola w każdym meczu i na tej podstawie dało by się taką tezę spokojnie obronić. Leeds to największe pozytywne zaskoczenie tego sezonu. Nie mogę się doczekać kolejnych meczów Pawi i tego co nam zaproponują podopieczni Jessego Marscha. Ta drużyna jest po prostu elektryzująca.
MVP: Rodrigo
Newcastle 3-3 Manchester City
I dotarliśmy do słynnych "Derbów Ropy Naftowej". Meczu Arabia Saudyjska vs Zjednoczone Emiraty Arabskie. Pojedynku drużyn które, gdy są w McDonaldzie to zamawiają "SZEJKI". Dobra skończmy ten festiwal żartów, bo zrobiło się bardziej sucho niż na pustyniach, w krajach właścicieli obu klubów. Był to mecz zaplanowany na 17:30 w niedzielę, czyli przynajmniej z definicji miał być hitem kolejki. Choć oczywiście wszyscy wiedzieliśmy, że tak naprawdę jest tylko przystawką do tego co miało wydarzyć się w poniedziałek. Ale takie przystawki to ja lubię. Spotkały się ze sobą dwie drużyny, które mają najlepsze defensywy w całej lidze, bo w dwóch pierwszych meczach ani Newcastle, ani City nie dały sobie wbić choćby jednego gola. Więc zgodnie z zasadami logiki, jakim wynikiem skończył się ten mecz? Zgadliście 3-3. Fenomenalne widowisko. Goli mogło być jeszcze więcej. Newcastle udowadnia, że w tym sezonie może mierzyć bardzo wysoko. Szóste miejsce powinno być celem, nie wiem czy minimum, ale takim, w który należy mierzyć grając tak dobrą piłkę. Znowu czarował Saint-Maximin, znowu gola strzela Wilson. Gola strzela również Trippier, choć powinien w tym meczu obejrzeć czerwoną kartkę, to znaczy będąc precyzyjnym on ją zobaczył, tylko VAR cofnął tę decyzję. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego. Szkoda że błędy sędziów po raz kolejny trochę psują nam oglądanie Premier League, ale to temat na inną historię. A co do City. Szacunek dla nich za to, że się podnieśli i odrobili dwie bramki straty. Niewiele brakło, aby ostatecznie wygrali ten mecz. Pep Guardiola został zapytany w pomeczowym wywiadzie, czy jest zadowolony, a odpowiedział na to pytaniem do dziennikarza: "A podobał się Panu ten mecz?", "Tak, był fantastyczny", "I mi to wystarczy". Niech te piękne słowa Katalończyka będą klamrą dla tego spektaklu.
MVP: Bernardo Silva
Manchester United 2-1 Liverpool
Bitwa o Anglię. Mecz dwóch najbardziej utytułowanych klubów na wyspach. Jako fan teorii spiskowych pozwólcie, że przytoczę Wam jedną z nich. Jest taka teoria, że nigdy w historii Manchester i Liverpool nie grają dobrze w tym samym momencie. W ostatnich latach to Liverpool walczy co roku o mistrzostwo, a Manchester pląta się gdzieś w okolicach szóstego miejsca. Pierwsza dekada XXI wieku to sytuacja dokładnie odwrotna. A jak spojrzeć jeszcze dalej wstecz to rzeczywiście zauważymy, że mimo tego, iż oba kluby zdobyły łącznie 39 mistrzostw Anglii (20 Manchester, 19 Liverpool) co jest absolutnym rekordem. Trzeci Arsenal ma 13 tytułów, a nikt inny nie zdobył choćby 10. To tak naprawdę, pomijając parę wyjątkowych sezonów praktycznie nigdy o te mistrzostwa Liverpool i Manchester nie walczyły między sobą. Zawsze albo jedni, albo drudzy. Tak więc teoria spiskowa znajduje swoje potwierdzenie. Ten mecz był bardzo ważny dla obu drużyn, nawet bardziej niż zazwyczaj. Bo rzadko się zdarza, że w trzeciej kolejce jest tak ogromny ciężar gatunkowy jakiegoś spotkania. Manchester zamykał tabelę, bez punktu po dwóch meczach, z jednym strzelonym golem, po wstydliwej porażce 0-4 z Brentford. Liverpool dwukrotnie zremisował z niżej notowanymi rywalami i straty do czołówki już teraz niebezpiecznie się zwiększają. Każdy wynik to byłaby jakaś historia. Remis? Trzeci remis Liverpoolu? 6 punktów straty do Arsenalu? Manchester wciąż w strefie spadkowej. Ała. Liverpool wygrywa? Manchester bez punktu po trzech kolejkach? Ała. Manchester wygrywa? Manchester przeskakuje w tabeli Liverpool! Niezależnie od rozstrzygnięcia sytuacja robi się bardzo ciekawa. Mimo wszystko wydawało się, że większe szanse w tym meczu mają piłkarze Jurgena Kloppa. Ale boisko zweryfikowało inaczej. Manchester od początku był drużyną lepszą, bardziej konkretną, szybszą. Lepiej czuli się na boisku. Strzelili gola, potem drugiego. Mogli tak naprawdę strzelić jeszcze kilka. Sancho i Rashford z golem. Przecież to jest jakiś wirtualny, równoległy świat. A tak poważnie to fajnie, że obaj się odblokowali, bo są to piłkarze o gigantycznym potencjale i dobrze dla futbolu, żeby udało się w nich ten potencjał obudzić. Ale muszą złapać regularność i dostarczać liczby co tydzień. Bo takie są wymagania. Świetna zmiana Martiala. Może to będzie ten Game Changer. Manchester United zagrał bardzo dobry mecz i zasłużenie go wygrał. Brzmi to dziwnie, ale taka jest prawda. Piękne słowa ich trenera Erika Ten-Haga po meczu: "Oni potrafią grać zajebistą piłkę". Takie zwycięstwo może być mocnym fundamentem pod to, żeby coś fajnego tutaj zbudować. Wspomnieć o Cristiano Ronaldo, który wchodzi z ławki na kilka minut? Chyba Portugalczyk wolałby, abym to przemilczał. Liverpool natomiast ma bardzo poważne problemy. Jesteśmy dopiero po trzech meczach, ale straty do City, do Arsenalu, do Tottenhamu robią się niepokojące. Jakie są przyczyny tego, że faworyt do tytułu, który pewnie wygrał mecz o Tarczę Wspólnoty, w lidze wygląda tak koszmarnie? Kontuzje. Na pewno. Konate i Matip są kontuzjowani. Gdy wypada dwóch stoperów to masz problem, bo musisz grać Joe Gomezem. I można się pocieszać, że on jest solidny, że przy Van Dijku da radę. Guzik prawda. Nie da rady. Bo ten poziom go przerasta. To może być fajny piłkarz do Wolves, do Southampton, ale nie do Liverpoolu. Nie można powiedzieć, że głębia na pozycji środkowego obrońcy jest zła, ale na koniec dnia jest mecz z MU i trzeba grać Gomezem. Nie działają boki obrony. I może warto zadać pytanie Kloppowi dlaczego. Dlaczego maszyny do asyst, jak nazywano Trenta i Robbo nie mają ani jednego udziału bramkowego w tym sezonie. Dlaczego Trent tworzy tak mało okazji swoim kolegom. Dlaczego Robertson popełnia takie błędy w defensywie, a z przodu jest chaotyczny? Środek pola. Jak można grać w środku pola Milnerem i Elliotem? Ten pierwszy jest za stary. I ja bardzo szanuje Jamesa Milnera, bo to jest legenda Liverpoolu, ale niestety wieku nie oszukasz i możesz o siebie dbać tak jak Milner, ale on zwyczajnie już nie nadąża za tym tempem gry. Może wnieść coś z ławki, gdy zawodnicy na boisku są już zmęczeni, wtedy swoim doświadczeniem jest w stanie pomóc, tak jak to zrobił w meczu z Fulham, ale od 1 minuty, no nie. A Elliot znowu jest za młody? Nie to jest złe określenie. To jest fajny zawodnik, żeby go wprowadzać do dobrze funkcjonującego organizmu, gdzie wszystko działa i on może być tym jedenastym elemencikiem układanki, który dostosuje się do wysokiego poziomu wokół siebie, ale nie możemy wymagać od niego, aby był liderem drugiej linii Liverpoolu, bo prostu nie jest na to jeszcze gotowy. Fabinho wchodzi z ławki, bo dopiero wraca po kontuzji. Thiago jest kontuzjowany i cholernie go brakuje, bo to jest jedyny kreatywny piłkarz w drugiej linii Liverpoolu, który jest w stanie jednym podaniem rozmontować każdą linię obrony rywala. Jurgen Klopp oburza się gdy ktoś wspomni o tym, że Liverpool ma za mało jakości w linii pomocy. Ale to jest prawda. Jest 9 piłkarzy na 3 pozycje (Fabinho, Henderson, Thiago, Keita, OX, Milner, Elliot, Jones, Carvalho). Keita i OX mają ciągle kontuzje, poza tym nawet gdy grają to zazwyczaj nic nie wnoszą i należało by się ich z klubu pozbyć. Elliot, Jones i Carvalho to bardzo młodzi zawodnicy, którzy potrzebują jeszcze czasu na rozwój. Można ich powoli wprowadzać, ale nie dadzą jakości na tu i teraz. Milner to już pisałem. Fabinho, Henderson i Thiago są super. Każdy z nich to światowa czołówka i kiedy grają razem to Liverpool funkcjonuje dobrze. Ale Thiago ma kontuzje i jest tragedia bo nie ma drugiego piłkarza o takiej charakterystyce. Takiego 8.5. Fabinho ma kontuzje i nie ma drugiego defensywnego pomocnika. Na pozycje numer "6" musi cofać się Henderson i osłabiamy kolejną pozycję. Z grupy dziewięciu pomocników, sześciu tak naprawdę jest średnio przydatnych. Czy to jest dobrze zaplanowana kadra? Mam wątpliwości. Klopp twierdzi inaczej, ale na koniec dnia na mecz z MU w środku pola wychodzi Henderson (na nie swojej pozycji), Milner i Elliot. Ile klubów w tej kolejce wystawiło gorszy środek pola? Może Bournemouth. I Atak. Jedno wielkie: Sadio Mane wróć. Bo bez Ciebie się nie da. Luis Diaz to jest bardzo dobry zawodnik i notuje świetne wejście do drużyny. Rozwija się szybciej niż można było oczekiwać. Ale w Liverpoolu przez ostatnie kilka lat na lewej stronie ataku grał gość, który dostarczał regularnie 15-20 goli w lidze. Gość, który jest poważnym kandydatem do złotej piłki. Nie da się go zastąpić. Nie da się. Luis Diaz jest super, ale nie daje nawet połowy tego co Senegalczyk. Jota jest kontuzjowany. Firmino chyba nie bardzo ma na siebie pomysł w tym nowym Liverpoolu. Na początku był najważniejszym elementem tego trio Salah-Firmino-Mane. Był spoiwem całego stylu gry Liverpoolu. Dostarczał gole i przede wszystkim asysty. Z każdym rokiem jednak jego rola malała, aż w końcu został wyparty przez Diogo Jotę, bo okazało się, ze Salah i Mane dalej będą strzelać mając w ataku napastnika bardziej nastawionego na gole i on też może z nimi dobrze funkcjonować. W tej chwili Firmino jest napastnikiem numer 5 w Liverpoolu, mówię o trzech ofensywnych pozycjach i chyba powinien poszukać nowych wyzwań, bo jest jakiś taki bezpłciowy. Nie wnosi kompletnie nic. Nunez zawieszony. 100 baniek za typa, który wali z baniaka obrońcę. Na dziś ten transfer się nie broni delikatnie mówiąc. I powiem to po raz trzeci. Na papierze ten atak wygląda naprawdę dobrze, ale na koniec dnia jest mecz z MU i wychodzi Firmino i nie ma go kto zmienić. Klopp wpuszcza z ławki lewego obrońcę Tsimikisa, który w zeszłym sezonie zagrał kilka spotkań, bo to jest najbardziej doświadczony piłkarz na ławce. Tak się nie da walczyć o duże rzeczy. Jest dwóch ludzi do których nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Alisson broni świetnie i Salah gra na swoim najwyższym, światowym poziomie. Ale co z resztą? I chciałbym, aby Klopp wyszedł i powiedział gdzie leży problem, wytłumaczył dlaczego jest tak źle. Ale jestem pewien, że do tego nie dojdzie. Będzie kolejne szukanie wymówek i budowanie oblężonej twierdzy, że wszyscy nas atakują, wszyscy są źli. I ja naprawdę jestem ostatnim człowiekiem, który chciałby głowy Jurgena Kloppa. To jest najlepszy menedżer na świecie. Najlepszy w historii Liverpoolu. Wygrał wszystko i jeszcze wiele wygra. Wyprowadzi tę drużynę z tego kryzysu. Denerwuje mnie po prostu czasami jego podejście i to że jest przekonany o tym, że zawsze ma rację i nie przyjmuję do siebie żadnej krytyki, nawet wówczas gdy jest ona konstruktywna. W następnej kolejce Liverpool gra u siebie z Bournemouth. I jak nie z nimi, to z kim?
MVP: Tyrell Malacia
11 KOLEJKI: Pickford (EVE, 1)
Trossard (BHA, 1), Saliba (ARS, 2), Koch (LEE, 1), Malacia (MUN, 1)
Xhaka (ARS, 2), B.Silva (MCI, 1), ODEGAARD (ARS, 1)
Saint-Maximin (NEW, 1), Adams (SOU, 1), Zaha (CRY, 1)
11 LUDZI KTÓRYM NIE POSZŁO:
MENDY (CHE, 1)
Konsa (AVL, 1), Kehrer (WHU, 1), Amartey (LEI, 1)
Loftus-Cheek (CHE, 1), Henderson (LIV, 1), Smith (BOU, 1), Digne (AVL, 1)
Bowen (WHU, 1), Havertz (CHE, 2), Firmino (LIV, 1)
Patryk
コメント