14 KOLEJKA
- patrykjoachim7
- Nov 1, 2022
- 7 min read
Kolejna wysoka wygrana Newcastle, Arsenal gra na "piątkę" i Brighton gromi Chelsea.
Premier League - rozdział czternasty

Leicester 0-1 Manchester City
Można było się martwić, jak Manchester City poradzi sobie bez Erlinga Haalanda. Od początku sezonu Norweg grał w każdym meczu od pierwszej minuty i kilka razy pomógł w zgarnięciu trzech punktów. Tym bardziej, że rywalem było Leicester, które w ostatnich tygodniach wyglądało naprawdę dobrze i na dobre zażegnało kryzys. To nie był łatwy mecz dla podopiecznych Pepa Guardioli, ale tę jedną bramkę więcej udało im się strzelić. Autorem gola oczywiście Kevin De Bruyne. Liczby Haalanda robią ogromne wrażenie, ale moim zdaniem Belg jest tak samo ważną postacią w drużynie Mistrzów Anglii, a może i ważniejszą. Leicester zagrało nieźle, ale to City dopisuje kolejne trzy oczka.
MVP: Kevin De Bruyne
Newcastle 4-0 Aston Villa
Studziłem nastroje po wysokiej wygranej Villi nad Brentfordem sprzed tygodnia, bo uważałem, że to był czysty przypadek, który nie będzie miał większego znaczenie w kolejnych meczach. I co? Aston Villa pojechała na St. James's Park i przyjęła czwórkę, nie będąc w stanie oddać choćby jednego celnego strzału. Dramat. Dużo pracy przed Unaiem Emery'm. Tak swoją drogą to WOW. Nie spodziewałem się, że władzom klubu z Birmingham uda się skusić menedżera z aż takim nazwiskiem. Jestem niesamowicie ciekawy co z tego wyjdzie. Nie będę za to studził nastrojów dotyczących Newcastle, a zamiast tego zacznę pompować balonik. Jeśli piłkarze Eddiego Howe'a będą grać w ten sposób przez cały sezon to zameldują się w czołowej czwórce. Bo poza Arsenalem i City to Newcastle jest najlepszą drużyną w tym sezonie. Genialny występ Calluma Wilsona, który wiemy, że jeśli jest zdrowy to jest napastnikiem klasowym, problem w tym, że rzadko jest zdrowy, ale może wreszcie konstelacja gwiazd zaczęła mu sprzyjać, bo jego forma eksplodowała na trzy tygodnie przed mundialem. To by było coś.
MVP: Callum Wilson
Crystal Palace 1-0 Southampton
Piękna akcja bramkowa Orłów. Zaha rozciąga grę do lewej strony, Mitchell centruje, a piłkę do bramki pakuje Odsonne Edouard. Palace dążyło do strzelenia tego gola, od początku, a gdy to się już udało to kontrolowali przebieg meczu i mogą cieszyć się z trzech oczek. Wygrała drużyna, która miała w składzie więcej jakości.
MVP: Tyrick Mitchell
Brighton 4-1 Chelsea
Mówiłem ostatnio, że z Chelsea coś jest nie tak. I w tym meczu to wszystko było widać jak na tacy. Wyjazdowa porażka z Brighton może się zdarzyć, to jest trudny teren i mocna drużyna, żaden wstyd. Ale rozmiary tej porażki są zatrważające. Trossard znowu strzela drużynie z TOP 6. Prawdziwy 'Big Game Player'. Zerknąłbym chętnie przy tym wątku w stronę Katalonii, ale znalazłbym się wówczas w dużych kłopotach. Wracając do meczu na The Amex. Dwa gole samobójcze piłkarzy The Blues. Mogą się pocieszać, że pomimo porażki to oni częściej trafiali do siatki. Ale tak zupełnie poważnie, to Graham Potter ma o czym myśleć i musi sobie poukładać pewne sprawy w trakcie Mundialu, bo to naprawdę nie wygląda dobrze. A za tydzień przyjeżdża Arsenal. Nie twierdzę, że Anglik sobie nie poradzi, ale gdzieś tam w niemieckim miasteczku siedzi sobie Thomas Tuchel popijając herbatkę, a władze Chelsea rozważają znaczenie powiedzenia: "Lepsze jest wrogiem dobrego". Wielkie zwycięstwo dla Brighton. Kolejne do gabloty. W ostatnich latach mają kilka takich fantastycznych momentów i teraz trafił się kolejny. Ale myślę również, że spadł im potężny kamień z serca, bo powoli zaczęła się narracja, że znowu wróciło stare, nieskuteczne Brighton. Ale tym zwycięstwem Mewy udowodniły, że są już na zupełnie innym etapie, są na to za dobrzy.
MVP: Leandro Trossard
Brentford 1-1 Wolves
Wyrównany mecz i sprawiedliwy remis. Spotkały się dwa zespoły o bardzo podobnym potencjale, każdy strzelił po golu i na tym można by zamknąć historię tego meczu, dopisać obu zespołom po punkcie w tabeli, i tyle. Ale wtedy pojawił się on, cały na biało, czy tam pomarańczowo. Diego Costa. Hiszpan w swoim stylu uderzył rywala w twarz, dostał czerwoną kartkę, którą rzecz jasna był zszokowany. Ach, 34 lata na karku i dalej tego typu akcję. Kusy miał dużo racji, kiedy w jednym z odcinków Rancza powiedział, że: "Ludzie się tylko starzeją, a nie dorastają". Diego Costa jest tego żywym dowodem.
MVP: Ruben Neves
Bournemouth 2-3 Tottenham
Bardzo ważne zwycięstwo Kogutów. Ostatnie wyniki spowodowały nerwowość w obozie Totttenhamu, a ta wygrana uspokoi sytuację i pozwoli na spokojną pracę. Co do Bournemouth to byli bardzo blisko remisu, ale czegoś zabrakło. Niemniej jednak to że postawili się Tottenhamowi, prowadzili w meczu 2-0 i przez długie fragmenty spotkania grali jak równy z równym z kandydatem do miejsca w 'TOP 4' świadczy o potencjale tego zespołu i tym, że Wisienki idą w dobrym kierunku i misja utrzymanie, nie jest wcale utopią, tylko realnym celem. Szkoda, że nie udało się urwać choćby punktu, ale to nie mecze z wielką szóstką zadecydują o przyszłości klubu z Vitality Stadium.
MVP: Kieffer Moore
Fulham 0-0 Everton
Taki remis, który chyba pasuje jednym i drugim. Obie drużyny są w komfortowej sytuacji i kolejny dopisany punkcik zostanie przyjęty z aprobatą. Lepszą drużyną w tym meczu było Fulham, które miało przewagę i stworzyło sobie więcej sytuacji, ale Everton za to był bardziej konkretny. Bo najlepszą okazję w meczu miał Calvert-Lewin, który po świetnej wrzutce Gray'a znalazł się w doskonałej sytuacji kilka metrów przed bramką, ale nieczysto trafił w piłkę i ta prześlizgnęła się po jego piszczeli i poleciała obok bramki. Więcej zimnej krwi Anglik zachował w drugiej połowie, gdy skutecznie (na dwa razy) wykorzystał sytuację sam na sam z Leno, ale wówczas gol nie został uznany, bo Calvert-Lewin był na spalonym.
MVP: Vitaliy Mykolenko
Liverpool 1-2 Leeds
Wiecie co jest najsmutniejsze pod kątem Liverpoolu? To, że mnie ten wynik nawet specjalnie nie zaskakuje. Liverpool jest w tym sezonie kompletnie nieobliczalny. Tylko, że to nie jest zaleta, bo chaos w grze tej drużyny jest zbyt duży, aby myśleć o dobrych wynikach. Pierwsza bramka to jest kryminał. Nie rozumiem po co Joe Gomez zdecydował się na takie zagranie i nie winie Alissona, bo poślizgnięcia się zdarzają. Ale to nie zmienia faktu, że Liverpool sam sobie strzela gola. Udaje się szybko wyrównać. Gra nabiera tempa i jakości. The Reds tworzą sobie mnóstwo sytuacji. Nie chce mówić, kto miał ich najwięcej i po raz kolejny swoją kiepską postawą pociągnął drużynę na dno, bo to nie chodzi o to, żeby indywidualnie piętnować zawodników z nazwiska. Po co ktoś w Urugwaju ma się zagotować? Leeds zrobiło kontrę strzeliło na 2-1 i dobranoc. Gratulacje dla gości, bo zagrali bardzo mądrze. Mieli trochę szczęścia. Illan Meslier wyczyniał w bramce cuda. Ale wykorzystali ten swój moment i nawet wówczas gdy byli gnieceni to nie było tak, że Liverpool miał jakąkolwiek kontrolę nad meczem, bo kontry Leeds były bardzo regularne. Już Patrick Bamford, gdyby był w lepszej kondycji (chyba psychicznej) powinien tego gola strzelić dużo szybciej. Duży oddech dla Jessego Marscha, bo jego krzesło zaczynało się robić coraz cieplejsze, ale tą wygraną obronił swoją posadę. A w przypadku The Reds jedynym plusem jest to, że do Mundialu już tylko dwie kolejki, więc mogą stracić maksymalnie sześć punktów.
MVP: Illan Meslier
Arsenal 5-0 Nottingham
Arsenal tym zwycięstwem nie tylko rozwiał nasze wątpliwości, co do tego czy nie złapał zadyszki. On te wątpliwości zmiótł z powierzchni ziemi, niczym potężne tornado. Fenomenalny mecz podopiecznych Artety. Taki z pierwszych kolejek tego sezonu, gdzie Kanonierzy z każdą minutą rozpędzali się i jechali z coraz większą prędkością. Nie zachwiała nimi nawet kontuzja Saki, który w ostatnich tygodniach był najlepszym piłkarzem Arsenalu. Wchodzi za niego Reiss Nelson. Piłkarz, którego mniej zorientowani kibice pewnie googlowali, aby dowiedzieć się kto to. I tenże Nelson strzela dwa gole i zalicza asystę. Fajny ten nowy Saka. I gdzie są teraz te głosy, że Arsenal ma zbyt wąską kadrę, aby walczyć o mistrzostwo? Jasne to było tylko Nottingham Forrest, jasne szybko strzelony gol dodał Kanonierom ogromnej pewności siebie. Ale żeby wygrać w Premier League 5-0, mając sytuacji na drugie tyle. Uwierzcie mi, takie coś nie dzieje się przez przypadek. Arsenal stać na wielkie rzeczy w tym sezonie. Jak wielkie? To tylko zależy od nich. Aby pokonać Manchester City na przestrzeni 38 kolejek trzeba otrzeć się o perfekcję. W ostatnich pięciu latach udało się to tylko raz, Liverpool'owi. Czy Arsenal stać na taki sezon? Jeśli będą grać w ten sposób to 'sky is the limit'. O Forrest krótko - nie mieli żadnych szans.
MVP: Reiss Nelson
Manchester United 1-0 West Ham
Dobry mecz Manchesteru. Znowu. Kolejna wygrana, kolejne czyste konto. Wypada pochwalić całą defensywę Czerwonych Diabłów, w rozumieniu do De Gei po Casemiro. To naprawdę wygląda dobrze. Zwłaszcza czwórka defensorów. Diogo Dalot z meczu na mecz rośnie. Zaczął ostatnio zachowywać się jak boczni obrońcy City, czy Arsenalu i schodzić w strefy boiska przeznaczone zwykle dla środkowych pomocników. I robi to naprawdę świetnie. Plus fantastyczna gra w obronie. W tym meczu kilka razy zapobiegł groźnej sytuacji. Najlepszy piłkarz na boisku w tym spotkaniu. Martinez zaczyna dorastać do hajpu, który otrzymał trochę na wyrost jak dla mnie, ale z każdym meczem udowadnia swoją wartość. Shaw znowu wygląda solidnie i nawet Maguire, który wskoczył za Varane'a i kibice Manchesteru pewnie trochę się tego obawiali, wypadł obiecująco. Właśnie na taki punkt zaczepienia czekał Gareth Southgate. Maguire zagrał dobry mecz, zagra jeszcze dwa, Manchester zachowa pewnie przynajmniej jedno czyste konto i selekcjoner Anglików ma argument, aby swojego ulubionego stopera nie tylko powołać, ale również wystawić go na Iran. Jedynym kamyczkiem do ogródka dla drużyny Ten Haga może być to, że oni wcale nie mieli tego meczu pod kontrolą. Ostatnie piętnaście minut to momentami wręcz rozpaczliwa obrona przed kolejnymi atakami Młotów. Tylko sobie znanym sposobem piłkarze West Hamu nie zdobyli gola wyrównującego. Bo mając tyle sytuacji musisz coś strzelić. De Gea raz za razem wykonywał klasowe interwencję. Szczególnie zapamiętam tę, po strzale najlepszego w szeregach gości Declana Rice'a. Piękny strzał z dystansu, nie dało się chyba uderzyć tego lepiej, tylko co z tego? Brama wjazdowa strzeżona przez hiszpańskiego goalkeepera miała tego dnia napis: "zamknięte". Co do Rice'a to jeszcze krótka dygresja. Po słabym początku sezonu, Anglik wrócił do swojej bardzo wysokiej dyspozycji i na Mundial pojedzie, będąc w wysokiej formie. I jest jednym z kilku piłkarzy, którzy mają za sobą kilka udanych tygodni. Kadra Anglii po smutnym, wrześniowym zgrupowaniu znowu ma kim straszyć.
MVP: Diogo Dalot
11 KOLEJKI:
Meslier (LEE)
Dalot (MUN), Mee (BRE), Martinez (MUN), Mitchell (CRY)
Nelson (ARS), Thomas (ARS), De Bruyne (MCI), Trossard (BHA)
WILSON (NEW), Moore (BOU)
11 LUDZI KTÓRYM NIE POSZŁO:
Martinez (AVL)
Lyanco (SOU), Kehrer (WHU), Chalobah (CHE), Gomez (LIV), Lodi (NFO)
Loftus-Cheek (CHE), D.Luiz (AVL), Freuler (NFO)
NUNEZ (LIV), Costa (WOL)
Patryk
Comentarios