10 KOLEJKA
- patrykjoachim7
- Oct 12, 2022
- 6 min read
Kolejny wielki mecz Arsenalu - Liverpool na deskach, wysokie wygrane City, Chelsea i Newcastle, a Bournemouth wciąż nie przestaje zadziwiać. Premier League - rozdział dziesiąty

Manchester City 4-0 Southampton
Czy mógł być inny scenariusz tego meczu niż wysokie zwycięstwo City? Kiedyś Southampton było w stanie urywać punkty The Citizens. Ale to było inne Southampton. W tej chwili drużyna Świętych jest kompletnie rozbita i stało się to, co się stać musiało. Pewna, wysoka wygrana podopiecznych Pepa Guardioli. Manchester City dopisuje kolejne trzy punkty. Nastroje w Southampton coraz bardziej mroczne.
MVP: Joao Cancelo
Newcastle 5-1 Brentford
Można było spodziewać się zwycięstwa gospodarzy. Jednak jego rozmiary robią duże wrażenie. Bo Brentford to nie jest jakaś drużynka, która nie wie o co chodzi i co tydzień przyjmuje worek goli. Ten mecz może temu przeczyć, bo piłkarze Pszczółek zaprezentowali wesoły futbol w defensywie, zwłaszcza Ethan Pinnock, który sprokurował dwa gole i rozegrał koszmarne spotkanie. Jeden z najgorszych występów indywidualnych tego sezonu. Być może ostatnio nie są w najwyższej dyspozycji, ale to ciągle jest zespół, który ma określoną jakość. Mimo tej porażki plasują się na jedenastym miejscu. Tym bardziej Newcastle należą się brawa. Drugi raz z rzędu wygrywają wysoko. Widać, że gdy w składzie Srok jest Bruno Guimaraes to ta drużyna gra na zupełnie innym poziomie. Tak sobie myślę, że biorąc pod uwagę wielki kryzys w Liverpoolu oraz to że swoje problemy mają Chelsea i Manchester United, być może to jest okazja dla Newcastle, żeby już w tym sezonie zagrać o coś dużego. Jest w tym zespole takie pozytywne flow i na tym można daleko zajechać. Coś czuję, że za rok Newcastle będzie już jeździć po Europie. Pytanie: w których rozgrywkach?
MVP: Bruno Guimaraes
Chelsea 3-0 Wolves
Graham Pottter mocno namieszał w składzie. Dał szansę zawodnikom, którzy nie grali zbyt dużo, by kilku podstawowych piłkarzy mogło odpocząć przed meczem z AC Milanem. Wszyscy w Chelsea mogą się tylko cieszyć, że pomimo tego manewru, który wydawał się ryzykowny, choć pewnie było to kalkulowane ryzyko udało się wygrać i to dość gładko. Bramkę strzelił Pulisić. On zawsze strzela gdy tylko dostaje szansę. Jestem ogromnym fanem Amerykanina i zawsze będę go bronił. Mam dużą nadzieję, że zmiana menedżera wpłynie pozytywnie na Pulisicia i uda się te karierę odratować, bo potencjał jest ogromny. Wreszcie świetny mecz Mounta. Taki z poprzedniego sezonu. Może to będzie przełom dla Anglika. Gol Havertza. Chyba dobrze zrobiła mu przerwa na kadrę i te dwa gole na Wembley zwiększyły jego pewność siebie. Ale tak wysokie zwycięstwo miało swoje przyczyny również w postawie rywala. Wolves przeżywa kryzys, zwolniło menedżera, grało bez swojego najlepszego zawodnika (Ruben Neves zawieszony za kartki), nie mieli żadnych argumentów.
MVP: Mason Mount
Bournemouth 2-1 Leicester
Bournemouth gra mecz z zespołem spoza top 6, więc idąc logiką tego sezonu Bournemouth punktuje. Nie inaczej było tym razem. Nie przejęli się szybką stratą bramki, czekali na swoje szanse, a gdy takie się pojawiły to je wykorzystali. Billing i Christie strzelili dwa gole w odstępie czterech minut i Wisienki dopisują trzy punkty do swojego dorobku. A dorobek ten wynosi już dwanaście oczek, po dziewięciu seriach gier, co daje ósmą pozycję w tabeli. Myślę, że nawet najwięksi optymiści nie zakładali tak genialnego startu rozgrywek. Może to ryzykowne założenie, ale dla mnie Bournemouth już nie jest kandydatem do spadku. Drużyna, która jest tak skuteczna, tak konkretna po prostu musi utrzymać się w lidze. A Leicester? Krótko o nich. Problemy są głębokie i wysoka wygrana z Forrest ich nie rozwiązała, a tylko zamazała obraz, który na King Power Stadium ciągle jest ponury.
MVP: Philip Billing
Brighton 0-1 Tottenham
Długimi fragmentami tego meczu to Brighton było drużyną lepszą i kontrolowało to co się dzieje na boisku. Tottenham nie zagrał źle, ani nie zagrał dobrze. Wykorzystał jakość piłkarską w postaci Sona i Kane'a, którzy zrobili akcję bramkową i wygrał. Obok meczu Arsenalu z Liverpoolem to właśnie spotkanie na The Amex było takim małym hitem tej kolejki. Ale fajerwerków nie było. Tottenham strzelił gola i pilnował sobie tego 1-0. Brighton próbowało, ale nie było w stanie zaskoczyć Kogutów. Tottenham punktuje niewiele gorzej niż Arsenal i City, tylko że gra zdecydowanie gorzej niż wspomniana dwójka i moim zdaniem na dłuższą metę to wyjdzie. Brighton po raz kolejny udowadnia, że przed nikim nie pęka i nawet w spotkaniu z wyżej notowanym rywala jest w stanie grać swoją piłkę.
MVP: Harry Kane
West Ham 3-1 Fulham
Mówią, że suma szczęścia zawsze równa się zero. Można się z tym zgadzać, lub nie. Ale dziś drużynie młotów oddano to co zostało zabrane w spotkaniu z Chelsea, gdzie po kuriozalnej decyzji arbitra anulowano gola Corneta. Dziś West Ham dostał rzut karny, po szarpaninie Andreasa z Dawsonem. Nawet mi się nie chce tego komentować. Jeśli będziemy dyktować karne za takie coś, to w każdym meczu będziemy mieli po kilka jedenastek. Będę się upierał, że gdyby nie ta sytuacja to West Ham by tego meczu nie wygrał, bo znowu zagrał słabo. Strzelił trzy gole, w porządku, ale to nie zmienia faktu. Fulham lepiej weszło w mecz, ale ta krzywdząca decyzja zupełnie wybiła ich z rytmu. Nie potrafili się pozbierać. Wypaczony wynik przez sędziów. Trzy punkty zostają na London Stadium.
MVP: Gianluca Scamacca
Crystal Palace 2-1 Leeds
Tak jak przewidywałem, że gdy tylko terminarz będzie dla Crystal Palace trochę bardziej łagodny, to zaczną punktować. I tak też się stało. Wygrana z Leeds. Piękny gol Eze. Te zwycięstwo pozwoli im na oderwanie się od strefy spadkowej, która niebezpiecznie zaczęła się zbliżać i złapanie głębszego oddechu. Najbliższe sześć kolejek przed mundialem to mecze z drużynami o podobnym, lub mniejszym potencjale, a więc za dwa miesiące sytuacja Orłów powinna być już zupełnie stabilna. Wskoczą do środka tabeli, w okolice dziesiątego miejsca i tam będą aż do końca rozgrywek. Leeds też powinno rosnąć. Kilku graczy wróciło po kontuzjach. Jeśli nawiążą do formy z pierwszych pięciu kolejek to będzie okay.
MVP: Eberechi Eze
Arsenal 3-2 Liverpool
Nie ma meczu, w którym pada więcej goli w Premier League, niż pojedynek Arsenalu z Liverpoolem. Ten hit po raz kolejny nie zawiódł. Pięć bramek. Cudowne spotkanie. Wynik może sugerować, że było blisko, ale każdy kto oglądał mecz, wie że wcale blisko nie było. Arsenal wygrał jednym golem, ale był kilka klas lepszy od swojego rywala. Liverpool zrobił dwie kontry i strzelił dwa gole. I to nie jest hiperbola. Ale nawet gdy te bramki padały, to ani przez moment nie miałem wrażenia, że ten mecz zakończy się innym rezultatem niż zwycięstwo Kanonierów. Byli pewni siebie, od początku do końca mieli plan i na każdą bramkę Liverpoolu odpowiadali. Arsenal jest dzisiaj w zupełnie innym miejscu niż Liverpool. Przed startem rozgrywek trudno było w coś takiego uwierzyć, ale na dzisiaj takie są fakty. Podopieczni Jurgena Kloppa nie mieli podjazdu do rywala. I dalej będziemy udawać, że Arsenal po prostu dobrze zaczął sezon i nic wielkiego tam się nie tworzy? Mówiono, że nie wygrali z nikim poważnym. Jaka była odpowiedź kanonierów? Posłanie na deski Tottenhamu i Liverpoolu, strzelając obu drużynom po trzy gole. Nie mogę odżałować, że spotkanie Arsenalu z City zostało przełożone, bo to byłyby piłkarskie gwiezdne wojny i mecz sezonu.
MVP: Gabriel Martinelli
Everton 1-2 Manchester United
Nie potrafię rozgryźć drużyny Manchesteru. Są kompletnie nieobliczalni. Tydzień po kompromitacji w derbach z City jadą na naprawdę trudny teren i notują pewne zwycięstwo, po całkiem dobrym meczu. Fenomenalne wejście do klubu ma Antony. Nie powiem, że ten transfer za chwilę się spłaci, ale już w oderwaniu od tej absurdalnej kwoty wydanej przez Manchester, to Brazylijczyka należy mocno pochwalić za pierwsze trzy mecze w Premier League, bo w każdym z tych spotkań wpisywał się na listę strzelców, a to jest imponujące. Cieszę się, że Ronaldo strzelił gola, bo fala krytyki jaka się na niego wylewała w ostatnich tygodniach była już niesmaczna. Everton natomiast też nie zagrał złego meczu. Objęli prowadzenie po golu Iwobiego, ale później troszkę się pogubili i przegrali. Mimo tego ja znowu zauważam więcej pozytywów dla The Toffees, bo widać że ten zespół z każdym meczem rośnie. Frank Lampard wie co robi i będzie tylko lepiej.
MVP: Antony
Nottingham 1-1 Aston Villa
Spotkały się chyba dwie najsłabsze drużyny tego sezonu. Może obok Leicester, choć w meczach Lisów przynajmniej pada dużo goli. A tutaj, tak jak się można było spodziewać. Nie było tempa, nie było jakości. Nudny poniedziałkowy wieczór osłodzony pięknym golem 37-letniego Ashleya Younga. Szacunek dla Anglika, za to że w takim wieku daje radę w Premier League, ale coś mi się zdaje, że to nie on miał być twarzą projektu Aston Villi. I jeśli to właśnie Young musi ratować klub z Birmingham to chyba coś poszło nie tak. W Nottingham poleciały głowy. Choć Forrest po raz kolejny są oryginalni, bo nie zwolnili menedżera, tylko dwóch ludzi odpowiadających za transfery. Fajnie. Choć optymiści powiedzą, że ten remis przerwał passę pięciu porażek Nottingham Forrest. Brawo.
MVP: Morgan Gibbs-White
11 KOLEJKI Lloris (TOT, 1)
Trippier (NEW, 2), Dias (MCI, 1), Chalobah (CHE, 1), CANCELO (MCI, 3)
Eze (CRY, 1), Bruno G. (NEW, 1), Mount (CHE, 1)
Saka (ARS, 2), Scamacca (WHU, 1), Martinelli (ARS, 1)
11 LUDZI, KTÓRYM NIE POSZŁO
Raya (BRE, 1)
Alexander-Arnold (LIV, 2), PINNOCK (BRE, 1), Van Dijk (LIV, 1), Burn (NEW, 1)
Moutinho (WOL, 1), Ward-Prowse (SOU, 2), Thiago (LIV, 1)
S. Armstrong (SOU, 1), Salah (LIV, 1), Guedes (WOL, 1)
*liczba w nawiasie oznacza liczbę występów w konkretnej jedenastce
Patryk
Comments