1 KOLEJKA
- patrykjoachim7
- Aug 9, 2022
- 7 min read
Mitrović złomuje obronę Liverpoolu, Halaand nawiązuje do Sergio Aguero oraz stary "nie zbyt dobry" Manchester United. Wróciła Premier League.

Crystal Palace 0-2 Arsenal
Arsenal rozpoczyna sezon od zwycięstwa w wyjazdowych derbach Londynu. Kanonierzy mieli w tym meczu lepsze i gorsze momenty, ale ostatecznie udało się odnieść zasłużone zwycięstwo. Świetny debiut Zinchenki, gorszy Jesusa. Fantastyczny mecz rozegrał młody obrońca William Saliba, o którym mówią wszyscy. Moim zdaniem bardzo dobrze zagrał Granit Xhaka, pomijając oczywiście idiotyczną żółtą kartkę, występ naprawdę znakomity. Nie wszystko działało idealnie, ale najważniejsze są trzy punkty i można to wszystko skwitować stwierdzeniem: zadanie wykonane, jedziemy dalej. A Crystal Palace po prostu przegrało mecz z wyżej notowanym rywalem. Nie ma powodów do niepokoju. Odkują sobie w kolejnych spotkaniach.
MVP: William Saliba
Fulham 2-2 Liverpool
Duża niespodzianka. To miał być kolejny udany początek sezonu dla The Reds. Zwycięstwo z beniaminkiem w 1 kolejce i fajne, mocne wejście w sezon. No ale Fulham miało inne plany. Postawili się, wyglądali ostro. Zagrali szybko, skutecznie, z planem i co najważniejsze mieli Aleksandara Mitrovicia, który zagrał mecz idealny mając na przeciwko siebie Virgila Van Dijka. Pełen szacun. Zasłużyli sobie na ten punkt i jeśli będą tak grać tydzień po tygodniu to utrzymanie jest w ich zasięgu. Trudno nie wspomnieć o sędziowaniu, które w tym meczu było dziwne. Oba gole dla Fulham nie powinny zostać uznane, a rzut karny to już jest po prostu żart. Niemniej jednak Liverpool jest sam sobie winien. Sprowokował te sytuacje. Zagrał słaby mecz i dostał to na co zasłużył. Już po pierwszej kolejce jest debet i trzeba nadrabiać. Nie ma powodów do paniki, ale trzeba zastanowić się nad przyczyną tak słabego występu i wyciągnąć wnioski. Na plus kolejne świetne wejście z ławki Darwina Nuneza. Urugwajczyk kolejny mecz powinien już zacząć od pierwszej minuty.
MVP: Aleksandar Mitrović
Tottenham 4-1 Southampton
Mecz bez większej historii. Zespół zdecydowanie lepszy wygrał wysoko z tym zdecydowanie słabszym. Piłkarze Spurs zagrali świetny mecz. Nie przejęli się zbytnio szybko straconym golem, tylko konsekwentnie robili swoje i licznik zatrzymał się na 4 bramkach. Koguty będą bardzo mocne w tym sezonie i są w stanie zrobić naprawdę duże rzeczy. Ciekawostką jest to że choć strzelili aż 4 gole w tym meczu, to wpływ dwóch największych gwiazd Tottenhamu był znikomy. Son skończył zaledwie z asystą, a Kane nie miał żadnego udziału bramkowego. W poprzednim sezonie to było nie do pomyślenia, ale to też powinno być postrzegane jako atut. Tottenham ma po prostu tak mocną drużynę, że nawet przy gorszym dniu swoich liderów są w stanie pewnie wygrać mecz. Martwić za to może postawa Southampton. Można przegrać z Tottenhamem jasne. Ale to nie wygląda dobrze. Ten zdobyty gol też jest trochę symboliczny, bo poza Ward-Prowsem w tej drużynie naprawdę brakuje jakości. Mogłem trochę przeszacować potencjał Świętych. To może być bardzo trudny sezon.
MVP: Dejan Kulusevski
Bournemouth 2-0 Aston Villa
Cóż to się wydarzyło na Vitality Stadium? Beniaminek skazywany przez wszystkich na pożarcie i mający spaść z hukiem z ligi wygrywa z kandydatem do walki o puchary. Wisienki były dużo lepsze i wygrały całkowicie zasłużenie. Kibice nie przestali się pewnie martwić sytuacją kadrową, ale ta wygrana dała trochę radości i powiewu optymizmu. Aston Villa natomiast ma problem. Jasne to tylko jeden mecz, ale drużyna mająca tak ogromny potencjał nie może pozwolić sobie na takie występy. Najbardziej przerażające jest to, że nikt im tego meczu nie zawalił. Oni po prostu wyglądali źle jako zespół i każdy z zawodników zagrał kiepsko. Sprytny plan Stevena Gerrarda polegający na tym, żeby zbudować ciekawy projekt w Birmingham, a potem płynnie przejąć Liverpool po Jurgenie Kloppie może się trochę skomplikować, gdy zostanie wyrzucony z Villi. Bo cierpliwość działaczy jest już nadszarpnięta. Dostał dużo czasu, dostał świetnych piłkarzy. Jeśli zespół szybko nie wróci na dobre tory, to będzie trzeba podejmować trudne decyzje.
MVP: Jefferson Lerma
Newcastle 2-0 Nottingham
Podopieczni Eddiego Howe'a dokonali sztuki, która przerosła Liverpool. Wygrali w 1 kolejce z beniaminkiem. I to wygrali w świetnym stylu. Nie pozwolili rywalom na oddanie choćby jednego celnego strzału! Newcastle miało pełną kontrolą nad boiskowymi wydarzeniami. Grali spokojnie, konsekwentnie i w końcu złamali defensywę Forrest pięknym strzałem z dystansu Fabiana Schara. Na 2-0 podwyższył Callum Wilson i w mojej opinii ta bramka była jeszcze ładniejsza. Magiczne wykończenie napastnika Srok. Bardzo dobrze zagrał Alan Saint-Maximin, który szalał na skrzydle i nieustannie nękał obronę rywala. Świetnie w środku pola wyglądał Bruno Guimaraes, który staje się liderem tego zespołu i wszystko zaczyna kręcić się wokół niego. Newcastle pokazało moc i to, że dla nich nie ma ograniczeń. Mogą ten sezon skończyć bardzo wysoko. Nottingham wyglądało na mocno przestraszone w tym meczu. Nowa sytuacja, w której się znaleźli chyba ich przerosła. Ale nie panikowałbym. Oswoją się z ligą i powinno być lepiej.
MVP: Fabian Schar
Leeds 2-1 Wolves
Spotkały się drużyny o podobnym potencjale i jedna z nich wygrała. W innym dniu pewnie wygrałoby Wolves. To był całkiem niezły mecz, z obu stron. Dużo ciepłych słów należy powiedzieć pod adresem Leeds. I tutaj chyba odwrotna sytuacja niż z Southampton. Wydaje mi się, że umieszczenie Leeds w strefie spadkowej było błędem. Nie mogłem jednak przewidzieć, że nowe twarze w zespole tak szybko się odnajdą i zaczną stanowić o sile drużyny. Marc Roca zagrał fenomenalny mecz. On w zasadzie wszystko robił dobrze. Zaliczył mnóstwo odbiorów, wykonał kilkanaście progresywnych podań. Wow. Co za kozak. Jeśli tak ma wyglądać następca Kalvina Phillipsa, to ja to kupuje. Obok niego grał Tyler Adams i też zagrał świetnie. Jest to trochę taki odkurzacz. Zasysa piłkę, zabierając ją rywalom i oddaje do swoich. Bardzo mobilny defensywny pomocnik. Ta para wygląda bombowo. I na koniec wisienka na torcie, czyli Brenden Aaronson. 21-letni skrzydłowy wykonał w tym meczu z 20 rajdów. Absolutnie zniszczył Ait Nouriego, który nie mógł sobie poradzić z rywalem i najpierw sprezentował rywalom gola, tracąc piłkę na 16 metrze, a następnie naciskany przez Amerykanina wbił sobie gola samobójczego. Czy istnieje życie bez Raphinhi? Aaronson pokazał, że tak. I oby tak dalej. Jedynym zmartwieniem może być linia obrony: Koch, Llorente i Struijk. Matko Święta. Do tego nowy zawodnik, Kristensen, który również zaliczył przeciętny debiut. Ale jeśli uda się poukładać defensywę, to im wyżej tym jest lepiej. Świetny występ również Patricka Bamforda. Nie strzelił co prawda gola, ale ten mecz pokazał jak ważnym jest on zawodnikiem, gdy można zawiesić na nim grę, rzucając mu piłkę, a on się przy niej utrzymuje i jest czas na przeniesienie ciężaru gry w przód. Teraz widać jak bardzo brakowało Bamforda w poprzednim sezonie. Wolves też nie zagrało źle. Podobać się mógł szef drugiej linii, czyli Ruben Neves. Fajnie się patrzyło na jego pojedynki z Rocą. Dobry mecz Hwanga. Błędy Sa i Ait Nouriego spowodowały, że Wilki nie mają punktów, ale coś tam się powoli wykluwa i może ich mecze będzie dało się oglądać.
MVP: Marc Roca
Everton 0-1 Chelsea
Chelsea wygrywa mecz 1-0 po golu z rzutu karnego Jorginho. Czy scenariusz tego meczu mógł być bardziej przewidywalny? Nie wiem, ale się domyślam. Ale już tak zupełnie poważnie trzeba pochwalić drużynę Thomasa Tuchela. Ten okres wakacyjny był trudny dla tego klubu i wejście w nowy sezon poprzez względnie spokojne zainkasowanie trzech punktów musi budzić szacunek. Everton też ma swoje problemy. Stracił w ostatniej chwili Calverta-Lewina z powodu kontuzji. Był strasznie bezzębny w tym meczu, ale mam jakieś takie przeczucie, że sobie poradzą i te wszystkie głosy, które mówią o potencjalnym spadku The Toffees okażą się przesadzone.
MVP: Ben Chilwell
Manchester United 1-2 Brighton
Zobaczyliśmy mecz dwóch drużyn, które wyglądały dokładnie tak samo, jak w poprzednim sezonie. Brighton zagrało świetny mecz, perfekcyjny taktycznie, każdy wiedział jakie są jego zadania i świetnie je realizował. Pascal Gross jak zwykle strzelił gola w meczu z Manchesterem. Świetny występ Moisesa Caicedo, który rządził i dzielił w środku pola. Nie myślałem, że strata Bissoumy i Cucurelli będzie aż tak łatwa do strawienia dla drużyny Grahama Pottera. Ale z drugiej strony, gdy się ma takiego trenera, to wszystko wydaje się łatwiejsze. Wielkie brawa dla Mew. A Machester? Boże, ile tu jest pracy do wykonania. Dalot, Maguire, Shaw, McTominay, Fred. Ten skład jest tak przeciętny, że ja zaczynam się zastanawiać czy mnie nie poniosło, gdy dałem United na 6 miejscu, bo to wygląda strasznie mizernie. Eriksen i Bruno, którzy sobie przeszkadzali na boisku. Kto by pomyślał, że dwóch tak podobnych zawodników, grających w tych samych strefach będzie się gryźć? Bezpłciowe skrzydła w postaci Rashforda i Sancho. I niechciany Ronaldo, który ma ratować wynik. Ogromna praca przed Erikiem Ten Hagiem. Oby tylko dostał czas na jej wykonanie.
MVP: Pascal Gross
Leicester 2-2 Brentford
Dobry mecz obejrzeli kibice na King Power Stadium. Choć nie do końca rozumiem jakim cudem Leicester wypuściło dwubramkowego prowadzenie, bo wydawało się, że wszystko mają pod kontrolą, no ale potem stracili dwa gole. Ale mimo to był to niezły mecz Lisów. Wynik pozostawia niedosyt, ale jestem spokojniejszy o tę drużynę, niż jeszcze tydzień temu. Ten skład wygląda po prostu dobrze. Na każdej pozycji jest jakościowy zawodnik. Może nie będzie walki o puchary, ale górna połowa tabeli jest jak najbardziej do zrobienia. Kciuk dla młodego Kierana Dewsbury-Halla. Świetnie się patrzy na rozwój tego pomocnika, który z każdym miesiącem jest coraz lepszym piłkarzem. A Bretnford w swoim stylu wydarło jeden punkt. I taki właśnie to będzie zespół. Nieprzyjemny. Niech grają swoją piłkę, a z utrzymaniem nie powinno być większych problemów.
MVP: Kiernan Dewsbury-Hall
West Ham 0-2 Manchester City
Jeśli to miał być hit kolejki, to zawiódł. Bo na boisku była tylko jedna drużyna. Manchester City wziął piłkę i nie oddał jej, aż do ostatniego gwizdka. Wygrali ten mecz grając w trybie ekonomicznym, nie wrzucając nawet trzeciego biegu. West Ham nie miał argumentów, żeby się przeciwstawić i to może być pewnym sygnałem alarmującym, że w drużynie Młotów nie wszystko działa optymalnie. Erling Haaland strzela dublet w swoim debiucie, stając się drugim piłkarzem w historii The Citizens, który tego dokonał, po Sergio Aguero. Wyglądał jak potwór w tym meczu i mając za sobą Kevina De Bruyne, który nawet jak śpi to szuka prostopadłych podań, Norweg może strzelić całkiem dużo goli w tym sezonie. A co do samego Manchesteru City to udowodnili, że mecz o Tarczę Wspólnoty był zwykłym wypadkiem przy pracy, a teraz już wróciła Premier League, czyli ich rozgrywki. Liverpool zgubił punkty, a City rozpoczęło marsz po kolejny tytuł.
MVP: Erling Haaland
11 KOLEJKI: Mendy (CHE, 1)
Lerma (BOU, 1), Saliba (ARS, 1), Schar (NEW, 1)
Emerson (TOT, 1), Gross (BHA, 1), Roca (LEE, 1), Dewsbury-Hall (LEI, 1), Zinchenko (ARS, 1)
MITROVIĆ (FUL, 1), Halaand (MCI, 1)
11 LUDZI KTÓRYM NIE POSZŁO:
Areola (WHU, 1)
Alexander-Arnold (LIV, 1), Salisu (SOU, 1), Guehi (CRY, 1), AIT NOURI (WOL, 1)
Doucoure (EVE, 1), Rice (WHU, 1), Mac Allister (BHA, 1)
Sancho (MUN, 1), Havertz (CHE, 1), Foden (MCI, 1)
Patryk
Kommentare